Świątek się nie zawahała. Tak podsumowała rywalki. "Już się nauczyłam"

14 godzin temu
Rok 2025 dla Igi Świątek nie był pasmem sukcesów, ale w postawie 24-latki można znaleźć mnóstwo pozytywów. Bezsprzecznie największym z nich jest triumf w Wimbledonie. Zmagania zakończyły się drugim miejscem w światowym rankingu. Niektórzy uważają to za porażkę, ale sama Świątek jest zadowolona ze swoich wyników. Docenia znaczący progres czołowych zawodniczek, za którym idzie zacięta rywalizacja.
Iga Świątek zakończyła sezon 2025 na drugim miejscu w rankingu. Polkę wyprzedziła wyłącznie Aryna Sabalenka. Po początku sezonu, w którym 24-latce nie szło najlepiej, przyszedł upragniony triumf w Wimbledonie. Był to pierwszy wygrany turniej na nawierzchni trawiastej w seniorskiej karierze.


REKLAMA


Zobacz wideo Bartosz Bednorz po wygranej Warszawy z Kędzierzynem-Koźlem: Oddychaliśmy rękawami, ale pokazaliśmy, iż mamy charakter


Choć ostatnia faza sezonu również mogła przynieść trochę zawodu, to patrząc na wszystkie zmagania - był to kolejny dobry rok w wykonaniu Polki. Widać jednak, iż światowa czołówka zaczęła doganiać Świątek. Zauważyła to i ona, wypowiadając się dla magazynu Clay.


Iga Świątek docenia rywalki
- Myślę, iż zakończenie sezonu na drugim miejscu to wielkie osiągnięcie. Moim zdaniem poziom wśród najlepszych tenisistek jest dużo bardziej wyrównany niż kiedyś. Można było to zobaczyć podczas WTA Finals. Każda z nas mogła zwyciężyć, rozegraliśmy mnóstwo zaciętych spotkań - stwierdziła Polka.
Zobacz też: Była najlepszą tenisistką świata. Spadła na finansowe dno
- Są zawodniczki, które wolą jakieś szczegółowe warunki, albo takie, które lepiej się czują w tej czy innej części sezonu. Jednak biorąc wszystko pod uwagę, wszystkie stajemy się lepsze i to w zatrważającym tempie - kontynuuje Świątek. I faktycznie, różnice pomiędzy niektórymi tenisistkami są niewielkie. Po raz trzeci w ostatnich pięciu latach wszystkie turnieje wielkoszlemowe padły łupem czterech różnych tenisistek.


Iga Świątek tłumaczy. "Trzy lata temu..."
24-latka wytłumaczyła również, jak doszła do tych wniosków. - o ile trzy lata temu zaserwowałabym 185 kilometrów na godzinę, to byłoby to coś niesamowitego. Gamechanger. Ale teraz, kiedy już się nauczyłam tak serwować, zauważyłam, iż niektóre dziewczyny serwują 195 km/h. Oczywiście, nie tylko prędkość się liczy. Jest to jednak przykład na to, iż tenis się zmienia i coraz więcej zawodniczek pokazuje świetny poziom - zakończyła.


Iga Świątek wróci do gry już 26 grudnia podczas pokazowego turnieju w Shenzhen. Potem przyjdzie czas na zmagania w ramach United Cup, a od 18 stycznia rozpocznie się Australian Open - jedyny turniej Wielkiego Szlema, którego Polka jeszcze nie wygrała.
Idź do oryginalnego materiału