Świątek zaapelowała do dziennikarzy. "Mam nadzieję, iż tego nie zrobicie"

3 tygodni temu
Iga Świątek po meczu drugiej rundy Roland Garros z Emmą Raducanu opowiedziała o zmianach po turnieju w Rzymie. Przyznała, iż nie wierzyła do końca w to, co przekazywał jej team. Skierowała także słowa do dziennikarzy znajdujących się na konferencji prasowej w Paryżu. - Mam nadzieję, iż tego nie zrobicie.
Iga Świątek pokonała Emmę Raducanu 6:1, 6:2 i awansowała do trzeciej rundy Roland Garros. Polka pojawiła się na pomeczowej konferencji prasowej w towarzystwie Julesa Merciera - to agent z ramienia agencji IMG, która od trzech lat reprezentuje naszą tenisistkę. Mercier podróżuje z nią i jej trenerami oraz psycholog Darią Abramowicz na większości turniejów.


REKLAMA


Zobacz wideo Jakub Kosecki o kryzysie psychicznym Igi Świątek: Ta sytuacja weszła jej mocno do głowy


W środę znów powstało małe zamieszanie związane ze spotkaniem z mediami, bo Polka przyszła do tej sali, w której wcześniej odbywała się konferencja prasowa Brytyjki. Tak było w planie organizatorów, a wyszło na zakładkę - Raducanu wyszła, Świątek od razu weszła do pomieszczenia. Część dziennikarzy nieobecnych wcześniej nie zdążyła na początek konferencji.
Czterokrotna mistrzyni Roland Garros po meczu z Emmą Raducanu nie kryła radości. - Dziś jestem najbardziej zadowolona z tego, iż przez cały mecz grałam stabilnie. choćby gry prowadziłam, byłam w stanie docisnąć jeszcze mocniej. Niezależnie od tego, co się działo po drugiej stronie siatki, po prostu robiłam swoją robotę i byłam skoncentrowana.
Świątek o ostatnim czasie
Polka dwa razy przełamała rywalkę zarówno w pierwszym, jak i drugim świecie. Raducanu próbowała zaatakować, ale po 15 minutach straciła argumenty, głównie musiała biegać za piłką, rzadko sama przejmowała inicjatywę.
Czytaj także: Takiej burzy na Roland Garros dawno nie było


Podczas konferencji prasowej Świątek była kilkukrotnie pytana, jak spędziła czas między turniejem w Rzymie, a Roland Garros. W stolicy Włoch odpadła 10 maja w trzeciej rundzie po starciu z Danielle Collins. Pierwszy mecz we French Open rozegrała 16 dni później z Rebeccą Sramkovą.
- W ostatnich tygodniach, za każdym razem, gdy wychodziłam na kort, czułam się inaczej. Czasami czułam się tak pewna siebie, a czasami po prostu brakowało mi energii. Szczerze mówiąc, czasami tak się dzieje, iż nie każdy dzień będzie taki sam. Paryż to zupełnie inny turniej. Ostatnie dni chciałam wykorzystać, by popracować nad pewnymi rzeczami i trochę zmienić swoją mentalność, być bardziej tu i teraz i walczyć. Zobaczymy, co wydarzy się w przyszłości. Ale na pewno te dwa mecze były całkiem solidne, więc jestem zadowolona.


Polka przyznała, iż początek Roland Garros jest dla niej udany, ale wie, iż może być trudniej niż w starciach ze Sramkovą i Raducanu. - Zagrałam dwa dobre mecze, ale nie mogę oczekiwać, iż teraz wszystko będzie szło łatwo. Więc mam nadzieję, iż wy też tego nie zrobicie. Zawsze muszę być gotowa do walki - mówiła Świątek.
Co zmieniła w grze?
Temat przygotowania mentalnego przewijał się w kolejnych pytaniach dziennikarzy. - W poprzednich turniejach za bardzo skupiałam się na błędach i byłam dla siebie dość surowa. To nigdy nie jest dobra droga, ponieważ przestajesz ufać swoim uderzeniom. W tenisie musisz sobie ufać. Zajęło mi to dużo czasu, choćby jeżeli mój zespół mówił mi, co mogę zmienić, nie wierzyłam w to. Czasami błędy, które popełniam, po prostu muszą się pojawić, żeby dojść do jakichś wniosków. Po Rzymie w końcu zdałam sobie sprawę, iż robię coś źle. Wykorzystałam ten czas po Rzymie, żeby zmienić pewne rzeczy. Ale jak powiedziałam, nie oczekuję niczego. Po prostu staram się pracować dzień po dniu.


Jeden z przedstawicieli polskich mediów zapytał też Igę Świątek, czy jej zdaniem fani rozumieją, iż praca nad sferą mentalną to nieustanny proces. - Nie wiem, jak fani to odbierają, ale pamiętajmy, iż nie zawsze mają świadomość, jak działa sport. Ci, co mają zawód, w którym muszą wystąpić np. publicznie, mogą rozumieć to lepiej. Nie oczekuję, iż wszyscy to zrozumieją, bo ludzie oglądają sport przede wszystkim dla rozrywki. Niekoniecznie chcą to analizować głęboko, ale nie rozmawiam z tyloma kibicami, by wiedzieć co widzą - zakończyła Polka.
Idź do oryginalnego materiału