To było tuż po meczu. Rosyjski skandalista znów w akcji! "Łaaaaaa"

5 godzin temu
Piękna przygoda Kamila Majchrzaka zakończyła się w IV rundzie Wimbledonu. Karen Chaczanow, nazywany też rosyjskim skandalistą, okazał się zbyt mocny. Polak robił, co mógł, próbował skrótów, zmieniał tempo gry, miał szeroki wachlarz zagrań, ale to Rosjanin rządził na korcie. - Łaaaa! - krzyczał po kolejnych udanych zagraniach. Jeszcze ciekawiej było tuż po meczu.
To był naprawdę bardzo solidny mecz Kamila Majchrzaka. Polak momentami grał jak równy z równym z wyżej notowanym i faworyzowanym Rosjaninem. Próbował na wszystkie sposoby: najlepiej wychodziły mu skróty i trudne technicznie zagrania. Pierwszy set był odzwierciedleniem tego, co prezentował w poprzednich meczach na wimbledońskiej trawie. - Wiem, iż z moimi warunkami fizycznymi muszę na korcie szukać innych rozwiązań. Siła często jest po stronie rywali, zwłaszcza przy serwisie, więc muszę być doskonale przygotowany taktycznie i szukać gry kombinacyjnej - mówił Polak jeszcze przed meczem z Karenem Chaczanowem.


REKLAMA


Zobacz wideo Wimbledon porwał Polaków! Tak bawią się nasi kibice


Te słowa niestety okazały się prorocze. W niedzielę Rosjanin świetnie wykorzystywał imponujące warunki fizyczne. Dobrze serwował i kapitalnie grał bekhendem. Majchrzak znajdował odpowiedzi, ale w zasadzie tylko w pierwszym secie. Ten był najbardziej wyrównany, ale Polakowi przytrafił się jeden słabszy moment przy własnym podaniu, został przełamany i ostatecznie przegrał tę partię 4:6. W kolejnych dwóch setach przewaga Chaczanowa tylko rosła. Rosjanin nabrał pewności, znów jego najgroźniejszą bronią był fenomenalny bekhend, a Polak mógł tylko po kolejnych akcjach bezradnie rozkładać ręce.
- Let's go Kamil, let's go - niosło się po trybunach kortu numer dwa. Polak miał wsparcie zarówno w polskiej, jak i brytyjskiej publiczności, która nie tylko doceniła jego niekonwencjonalny i pomysłowy tenis, ale także chciała, by mecz czwartej rundy potrwał jak najdłużej. Niestety, zakończył się w godzinę i 48 minut, a Rosjanin wygrał 6:4, 6:2, 6:3.


Chaczanow padł na kort. Fenomenalne zagranie Majchrzaka
Obrazem meczu był jednak akcja z początku trzeciego seta, gdy Kamil Majchrzak zagrał tak fenomenalny skrót, iż Chaczanow wpadł w siatkę. Chwilę później wyłożył się na korcie jak na plaży, a dopiero po chwili przeszedł pod siatką na stronę Polaka, przybił z nim piątkę i wrócił na swoją stronę kontynuować grę. Ta akcja najbardziej ożywiła trybuny, choć trzeba przyznać, iż swoje momenty miał też Rosjanin. Po kolejnym kapitalnym zagraniu wzdłuż linii aż krzyknął: "Łaaaaaa!". By niesamowicie pewny siebie, czuł, iż to jego dzień i iż tym meczem znów dał o sobie znać światu.
Ciekawie było też po meczu. Na korcie tenisiści podziękowali sobie za walkę, obaj zachowali się z wielką klasą, a gdy Chaczanow wyszedł na środek kortu, dostał owacje od kibiców. Gdy wyszedł z kortu numer dwa, niemal natychmiast został otoczony przez rosyjskich kibiców. Były zdjęcia i wspólny okrzyk: "Łaaaaa!". Dopiero po nim ochrona odprowadziła Rosjanina do szatni, która od kortu oddalona jest o kilkaset metrów.


Przypomnijmy, iż za Chaczanowem ciągnie się wiele kontrowersji i nie przez przypadek nazywany jest "rosyjskim skandalistą". Bywał krytykowany m.in. za agresywne i emocjonalne reakcje na korcie: dyskusje z sędziami i kwestionowanie decyzji. Nie potępił otwarcie inwazji Rosji na Ukrainę, co przez niektórych zostało odebrane jako milczące poparcie. W 2023 roku podczas Australian Open wspierał Górski Karabach (region sporny między Armenią a Azerbejdżanem), wpisując hasła poparcia na kamerze po zwycięstwach, co wywołało kontrowersje międzynarodowe i protesty azerskich władz. Dostał za to ostrzeżenie, ale bronił swojego prawa do wyrażania poglądów.
Idź do oryginalnego materiału