To, co zrobiły Polki przejdzie do historii! Czekaliśmy na to 61 lat

4 godzin temu
Znów to zrobiły! Polskie siatkarki trzeci raz z rzędu staną na podium Ligi Narodów po tym, jak w czterech setach pokonały Japonki, zdobywając brązowy medal tegorocznych rozgrywek.
To był, bez wątpienia, najlepszy mecz Polek w trakcie turnieju finałowego w Łodzi. Chwilami wręcz zdominowały Japonki, a w kluczowych momentach spotkania potrafiły zachować spokój i zagrać na miarę medalu Ligi Narodów. Zdobyły go po wielkim zwycięstwie 3:1 (25:15, 24:26, 25:16, 25:23).


REKLAMA


Zobacz wideo To dlatego Świątek wygrała Wimbledon! Spełniła marzenie, o którym nam opowiadała


Polki od razu ruszyły na rywalki. Trudno było to lepiej wymyślić
Stefano Lavarini dokonał tylko jednej zmiany w wyjściowym składzie w stosunku do poprzednich meczów na finałach w Łodzi. Aleksandrę Grykę na środku zastąpiła Magdalena Jurczyk, która do tej pory wchodziła na boisko tylko z kwadratu dla rezerwowych. Razem z nią jako środkowa wystąpiła też Agnieszka Korneluk, na przyjęciu zagrały Martyna Czyrniańska i Martyna Łukasik, w ataku Magdalena Stysiak, na rozegraniu Katarzyna Wenerska, a jako libero Aleksandra Szczygłowska.
I od pierwszej piłki Polki ruszyły na rywalki ze sporym impetem. Najpierw 5:1, potem 8:3 i 11:5 - przewaga tylko rosła, a Japonki nie miały niemal nic do powiedzenia. Wyglądały, jakby wciąż myślami były przy przegranej walce o finał z Brazylijkami dwa dni wcześniej. Za to kadra Lavariniego wyszła na boisko gotowa walczyć o medal.
Ostatecznie jej przewaga nad rywalkami sięgnęła aż dziesięciu punktów - Polki wygrały do 15. Świetnie grała przede wszystkim Magdalena Stysiak, która atakując z 55-procentową skutecznością, zdobyła sześć punktów. Cztery, w tym aż trzy blokiem dołożyła Magdalena Jurczyk. W tym elemencie polski zespół zdominował przeciwniczki - było 5:0. Nieźle wyglądała forma lewego skrzydła, dobrze funkcjonowało przyjęcie, a Polki unikały prostych błędów. Lepiej trudno było sobie to wszystko wymyślić.


Było już 23:22, ale Japonki wyrównały
Po zmianie stron już tak dobrze nie było. Z wyniku 0:3 Japonki zrobiły 2:7 i wyglądało to dość nieciekawie. Zespół z Azji starał się utrzymywać ten dystans, ale Polki jednocześnie nie dawały im go powiększyć (10:14). To już był limit, przy większej stracie trudno byłoby wierzyć w to, iż jeszcze uda się wrócić do gry o powiększenie prowadzenia w całym meczu.


Jednak im bliżej było końcówki partii, tym więcej błędów popełniały rywalki, a tym lepiej wyglądała gra polskiej drużyny. W pewnym momencie trener Lavarini zdecydował się jeszcze poprawić przyjęcie i za Martynę Czyrniańską wprowadził nominalną libero, Justynę Łysiak. To dało Polkom jeszcze więcej pewności w kilku akcjach. I po chwili nie tylko wyrównały (20:20), ale i przejęły prowadzenie (22:21).
Było już 23:22 i wydawało się, iż Polki odwrócą losy tej partii w wyjątkowych okolicznościach. Ale to Japonki zachowały więcej zimnej krwi na najważniejsze piłki. Pierwszego setbola jeszcze nie wykorzystały, ale drugi dzięki skrócie na zagrywce, który zmylił Martynę Łukasik, zakończył seta wynikiem 24:26. Szkoda tej niewykorzystanej szansy, ona mogła boleć. Choć to, w jaki sposób udało się dogonić Japonki, pokazywało adekwatną siłę polskiej drużyny w tym meczu.
Atak Stysiak dał Polkom zwycięstwo i brązowy medal
I ta ponownie objawiła się nam w trzeciej partii. Choć do połowy seta walka była dość wyrównana, to kontrolę nad grą miały Polki. To one jako pierwsze osiągnęły trzypunktową przewagę nad rywalkami (14:11), a potem dwukrotnie wykorzystały słabsze chwile Japonek. Najpierw, żeby dojść do wyniku 18:13, a następnie 22:14. To już brzmiało jak wyrok i przeciwniczki się z tej sytuacji nie wydostały. Skończyło się na dziewięciu punktach różnicy i wygranej 25:16.
Każda z naszych zawodniczek miała co najmniej 50 procent skuteczności w ataku. To była gra, na którą liczyliśmy. Japonki znalazły się pod ścianą i pozostawała im nadzieja na przedłużenie spotkania, a potem zwycięstwo w tie-breaku. Ale Polki nie zwalniały tempa i początek czwartego seta też miały naprawdę dobry. Prowadziły już 3:0, a potem 7:4, ale Japonki nie chciały oddać im tego meczu bez walki. Wyrównały na 7:7 i udowadniały, iż są jeszcze w stanie powalczyć o ten brązowy medal.


Później w grze obu zespołów było sporo nerwów - błędy, które mogły się okazać kosztowne popełniały Polki, ale później rezultat się wyrównywał, gdy swoich szans nie wykorzystywały Japonki. Podwójna zmiana z Malwiną Smarzek i Alicją Grabką pozwoliła pozostać przy grze punkt za punkt, ale nie wskazać polską drużynę jako tą, która powinna okazać się lepsza przy kluczowych piłkach. Ale to zawodniczki Lavariniego, choć nie ustrzegły się błędów, zdobywały punkty. Błyszczały Magdalena Stysiak i Agnieszka Korneluk, a także ogółem polski blok. Polki zapewniły sobie dwa meczbole przy stanie 24:22. Pierwszego wybroniły Japonki, ale drugi po ataku Magdaleny Stysiak dał zwycięstwo 25:23 i 3:1.
Czekaliśmy na to 61 lat!
To trzeci brązowy medal Ligi Narodów z rzędu dla polskiej kadry. Tym samym mają już też serię trzech lat z medalem międzynarodowej imprezy - coś, na co czekaliśmy 61 lat. W 1962 zdobyły brąz mistrzostw świata, rok później srebro mistrzostw Europy, a w 1964 roku brąz na igrzyskach olimpijskich. Wtedy było to oczywiście utrudnione, bo takich wielkich imprez było o wiele mniej, a i osiągnięcia były większe.
Jednak serię kadry Lavariniego naprawdę warto docenić. Polskie siatkarki, pomimo zmian w zarządzaniu składem czy wewnątrz drużyny, udowadniają, iż kooperacja z Włochem układa się jak należy, a szkoleniowiec prowadzi ich we właściwym kierunku.


Do rozstrzygnięcia pozostała jeszcze tylko kwestia tego, kto wygra turniej w Łodzi. W finale o 20:00 w łódzkiej Atlas Arenie zmierzą się Brazylijki z Włoszkami.
Idź do oryginalnego materiału