W sobotę Aryna Sabalenka pokonała w finale turnieju w Madrycie Coco Gauff 6:3, 7:6. Wielka brawa dla Białorusinki, która przegrywała w drugiej partii 3:5, a przy stanie 4:5 Amerykanka doczekała się piłki setowej. Z drugiej strony nie da się nie zauważyć, iż Gauff koncertowo nie wykorzystała szansy na przedłużenie spotkania, ale to jej problem, a nie pierwszej rakiety świata.
REKLAMA
Zobacz wideo Kamery są prawie wszędzie. "Świątek będzie musiała się tłumaczyć"
Sabalenka nie grała w tym roku w Madrycie może aż tak imponująco, jak w zeszłym sezonie, gdy w pasjonującym finale przegrała z Igą Świątek 5:7, 6:4, 6:7, a tamto spotkanie WTA wybrało meczem roku kobiecych rozgrywek. W ostatnich dniach Białorusinka męczyła się chociażby z Martą Kostiuk (7:6, 7:6), czy Elise Mertens (3:6, 6:2, 6:1), ale to nie zmienia faktu, iż kontynuuje serię kapitalnych wyników w 2025 roku.
Sabalenka dominuje w WTA Tour
Od stycznia doszła do finału w Australian Open, Indian Wells i Stuttgarcie oraz wygrała w Miami i w stolicy Hiszpanii. Po drodze zaliczyła tylko dwa słabsze starty na Bliskim Wschodzie - druga runda w Dosze i trzecia runda w Dubaju. Jest niezwykle równa, co widać także w rankingu Organizacji Kobiecego Tenisa.
Od poniedziałku Aryna Sabalenka będzie miała na koncie 11118 punktów - jako trzecia tenisistka w historii po Serenie Williams oraz Idze Świątek przekroczy granicę 11 tys. punktów. Wynik fenomenalny, który najlepiej pokazuje jej dominację na światowych kortach w ostatnich miesiącach. Poprzedni rok kończyła m.in. półfinałem WTA Finals czy zwycięstwem w US Open.
Nie ma też wątpliwości, iż Białorusinka świetnie radzi sobie jako numer jeden. Gdy pierwszy raz prowadziła w rankingu WTA jesienią 2023, wówczas trwało to zaledwie dwa miesiące i w tym czasie nie wygrała żadnego turnieju. Teraz jako królowa rozgrywek spisuje się dużo lepiej i to mimo gigantycznych oczekiwań.
Wygrywając w Madrycie, Sabalenka zdobyła swój 20. tytuł w zawodowej karierze w grze pojedynczej. Goni pod tym względem Igę Świątek (22) i poprawia bilans finałowy (20 wygranych finałów - 17 przegranych). Przez lata uchodziła za zawodniczkę, która nie potrafi grać najlepiej w najważniejszych spotkaniach, ale od trzech lat to się zmieniło.
Jej sobotni triumf na kortach Caja Magica był także korzystny dla naszej tenisistki. Coco Gauff z uwagi na przegraną nie wyprzedzi Igi Świątek w rankingu WTA. Przed turniejem w Rzymie, który rusza we wtorek, Polka ma nad Amerykanką 170 punktów przewagi - 6673 vs. 6603 punkty.
Sabalenka trzeci raz w karierze zdobyła tytuł w Madrycie (także 2021, 2023), wyrównując tym samym osiągnięcie Petry Kvitowej (2011 2015, 2018). To jeden z ulubionych turniejów Białorusinki, choć rozgrywany jest na kortach ziemnych, a najlepsze rezultaty osiąga na szybszej nawierzchni twardej.
Z jednej strony to kwestia specyfiki madryckiego imprezy - położona 600 m n.p.m., znacznie wyżej niż w Paryżu czy Rzymie. Z tego względu piłka lata tam szybciej, co premiuje agresywniej usposobione tenisistki, na czele właśnie z Aryną Sabalenką. Z drugiej strony liderka rankingu pod koniec zeszłego roku zaskoczyła, przekonując, iż jej sposób gry jest wprost stworzony do gry na mączce i bardzo liczy na sukcesy na tych kortach.
Sabalenka ma cel: "Królestwo Świątek". Zdominuje też Roland Garros?
Eksperci od soboty zastanawiają się, czy to może być ten sezon, gdy Aryna Sabalenka pierwszy raz wygra Roland Garros, który kończy się dla singlistek 7 czerwca? Do tej pory tylko raz doszła w stolicy Francji do półfinału - w 2023 roku w meczu o finał przegrała z Karoliną Muchową. Rok temu odpadła w ćwierćfinale z Mirrą Andriejewą, mając wyraźne problemy zdrowotne.
W obliczu słabszej dyspozycji Igi Świątek rosną szanse Aryny Sabalenki na sukces w Paryżu. Niemniej na dziś wydaje się, iż jeszcze trudno wyrokować, która z pań zdobędzie w tym roku tytuł wielkoszlemowy na mączce. Dla najlepszych tenisistek świata najważniejszy jest nadchodzący start w Rzymie. Rok temu Świątek pokonała tam w finale Sabalenkę, ale wyraźniej niż w Madrycie (6:2, 6:3).
Czytaj także: Niebywałe, co się stało w meczu Leona!
Białorusinka jest dziś najlepsza na świecie, co nie wynika tylko z liczb i kolejnych sukcesów, ale przede wszystkim z poprawy samej gry. Jej serwis stał się stabilniejszy na tle poprzednich sezonów, gra w bardziej urozmaicony sposób - nie opiera się tylko na sile uderzeń, ale także na wolejach, dropszotach, chodzi częściej do siatki. Jest też silniejsza mentalnie. W tym roku wygrała wszystkie sześć spotkań z rywalkami z top 10 rankingu.
Choć Sabalenka nie zawsze zwycięża - stąd dość spora liczba przegranych finałów - to potrafi się podnosić po większych czy mniejszych niepowodzeniach. Pięć lat temu zbudowała wokół siebie bardzo fachowy team na czele z trenerem Antonem Dubrowem i dziś to procentuje.
O rozwoju tenisistki opowiadał Sport.pl szkoleniowiec Maciej Domka, który kilka lat temu miał okazję na Białorusi współpracować także z Aryną Sabalenką. - Wcześniej trenował ją Dmitrij Tursunow, a Dubrow występował wówczas w roli sparingpartnera Aryny. Tursunow ma spore doświadczenie jako zawodnik z touru (20. ATP w 2006 r. - red.), nauczył Arynę taktyki, strategii. Dubrow wkomponował się w zespół, a z tego, co słyszę, to wszyscy są zadowoleni z obecnej współpracy.
Nie może być inaczej, bo Sabalenka wydaje się być w tej chwili najmocniejsza w dotychczasowej karierze. W poniedziałek skończy 27 lat i prawdopodobnie najlepszy czas ma jeszcze przed sobą. W Rzymie, podobnie jak w Paryżu, dotąd nigdy nie wygrała. Czy niebawem zapisze sobie w CV kolejne historyczne osiągnięcia?