Quebonafide to jeden z najpopularniejszych polskich raperów. Jego walka na freakfightowej gali wzbudziłaby gigantyczne zainteresowanie i okazuje się, iż były prowadzone rozmowy w tej sprawie. A muzyk mógł liczyć na gigantyczne pieniądze.
REKLAMA
Zobacz wideo "Czuję się jakbym miał 25 lat". Gamrot głodny sukcesów
Quebonafide otrzymał bajeczną ofertę od Fame MMA. Może zakręcić się w głowie
Kulisy rozmów z federacją Fame MMA sam odsłonił w programie "Godzina Zero" w Kanale Zero. - Widziałem, iż było jakieś dementi ze strony włodarzy, którzy mówili, iż nie proponowali mi kwot rzędu pięciu czy sześciu milionów złotych. Proponowali mi takie sumy, rozmawialiśmy o tym zarówno z nimi, jak i z ich konkurencją. To był kontrakt na jedną walkę - ujawnił.
Byłby to najwyższy kontrakt w historii polskich freaków, ale 33-latek sprawdzał, na co jeszcze może sobie pozwolić. - Później sobie to przeanalizowałem, stanąłem lustrem i, nie żebym jakoś poważnie to analizował, bardziej traktowałem to jako grę: "A zobaczę, ile tu jeszcze byliby mi w stanie dać, trochę się dowartościuję" - zdradził.
Dlatego Quebonafide nie zdecydował się na walkę w Fame MMA. "To by brzmiało kuriozalnie"
Mimo iż miał pewne pomysły na to, jak dostosować się do freafightowych realiów - chciał wykorzystać wcześniej wykreowaną postać Jakuba Grabowskiego - to ostatecznie cała konwencja okazała się dla niego przytłaczająca.
Zobacz też: Tak kadrowicze zareagowali na odejście Probierza. Wymowne
- Rozmowy trwały, ale wizualizowałem sobie to przed lustrem i sobie myślę: "Kurczę, ja tak cicho mówię. Usiądę na tej konferencji, będę wchodził w tę konwencję i powiem: 'No słuchaj, powiedz mi, kolego, gdzie tu jest najbliższy burdel, bo chciałem znaleźć twoją eksdziewczynę'". To by brzmiało kuriozalnie - ta werbalna zabawa, te prowokacje z jakimś drugim gościem - wytłumaczył.
Warto przypomnieć, iż w przeszłości Quebonafide próbował swoich sił w sporcie, konkretnie w piłce nożnej. Przez pewien czas był zawodnikiem m.in. KTS-u Weszło.