Po wygranej Polonii Piła nad Startem Gniezno (47:43) więcej mówiło się o emocjach pozasportowych niż o samym triumfie. Na pierwszym planie znalazło się rozczarowanie Villadsa Nagela, który mimo solidnego występu nie został wykorzystany w pełni. Głos w sprawie zabrał kierownik pilskiej drużyny – Paweł Szałapski.
Duński zawodnik po meczu nie ukrywał rozgoryczenia. W trzech startach zdobył 6 punktów i pokazał dobrą dyspozycję, jednak nie otrzymał więcej okazji do jazdy. „To zwycięstwo, ale niezwykle rozczarowujący dzień dla mnie. Jestem naprawdę rozczarowany decyzją klubu” — napisał Nagel w mediach społecznościowych.
Statystyki przemawiają na jego korzyść — średnia biegowa 2.022 po 11 meczach czyni go drugim najskuteczniejszym zawodnikiem pilskiej drużyny. Dla porównania, Krzysztof Sadurski, który otrzymał szansę w tym samym meczu, zakończył zawody z dorobkiem zaledwie jednego punktu i średnią sezonową 1.414.
Szałapski tłumaczy: „To nie kalkulacja z programu, to presja sekund”
W rozmowie z klubowymi mediami Paweł Szałapski odniósł się do sytuacji:
— Czasami decyzje zapadają w ostatniej chwili. Niektórzy myślą, iż to takie proste — siedzisz, wypisujesz program. A my mamy jedną minutę, czasem choćby mniej, by zdecydować, zadzwonić, zgłosić — wyjaśnił.
— Do tej pory budowaliśmy wszystkich zawodników z myślą o play-offach. Ale teraz mamy już wybranego wiodącego zawodnika U24 — to Villads Nagel. Myślę, iż do końca sezonu będzie już podstawowym zawodnikiem — ogłosił.
Bez miejsca na sentymenty
Szałapski jasno daje do zrozumienia, iż najważniejszy jest wynik drużyny:
— Nie interesują mnie osobiście żadne kwasy. Interesuje mnie wynik zespołu. Decyzje nie zawsze są oczywiste, ale mają służyć celowi nadrzędnemu — dodał.
Dla Nagela to sygnał, iż ma pełne wsparcie zespołu w dalszej części sezonu. Dla kibiców — jasność, iż Polonia Piła stawia na skuteczność, choćby jeżeli czasem prowadzi to do trudnych decyzji personalnych.

