Totalny chaos przed turniejem ze Świątek. Zrobili to pod osłoną nocy

20 godzin temu
Totalny chaos i niepewność - tak wygląda sytuacja tuż przed rozpoczęciem turnieju WTA 1000 w Cincinnati z udziałem Igi Świątek, Aryny Sabalenki czy Coco Gauff. Kalendarz kobiecego tenisa został tak zaplanowany, iż działacze musieli zastosować specjalne rozwiązanie, które i tak nie usuwa wszystkich wątpliwości i może utrudnić rywalizację półfinalistkom z Montrealu. W tle także pytania o transparentność losowania drabinki w Cincinnati.
Federacja Kobiecego Tenisa nie słynie z najlepszej organizacji, o czym w ostatnich dniach znów możemy się przekonać. Dziw bierze jednak, iż tym razem problem dotyczy jej najważniejszych imprez - rangi WTA 1000. Od tej kategorii wyższe są tylko turnieje wielkoszlemowe, za które odpowiada Międzynarodowa Federacja Tenisowa (ITF). A i z nadchodzącym US Open mogą być pewne kłopoty.


REKLAMA


Zobacz wideo To dlatego Świątek wygrała Wimbledon! Spełniła marzenie, o którym nam opowiadała


Wszystko dlatego, iż kalendarz tej części sezonu nie został zaplanowany najlepiej. Dwa "tysięczniki" w Montrealu i Cincinnati postanowiono wydłużyć do 12 dni, co samo w sobie nie jest złym pomysłem, o ile znajdzie się odpowiednią przestrzeń w terminarzu. O ile - bo ostatecznie wygląda to tak, jakby zawody zostały wepchnięte do planu gier kolanem, nachodzą na siebie, a działacze WTA nie wiedzą do końca, co robią.


Turniej w Montrealu zaczął się 27 lipca i potrwa do czwartku, 7 sierpnia. Tego samego dnia w Cincinnati ruszają kolejne zawody kobiecego tenisa, a zakończą się 18 sierpnia. Przez kolejne dwa dni w Nowym Jorku będzie odbywał się turniej miksta w ramach US Open, który zakończy się tytułem wielkoszlemowym przyznanym najlepszej parze, a w nowej formule wystąpi większość czołowych tenisistów i tenisistek świata. Rywalizacja w grze pojedynczej ruszy w Nowym Jorku 24 sierpnia.
Dziwny kalendarz
Kalendarz wygląda bardzo intensywnie i generuje masę problemów, a do tego pojawiły się pytania o losowanie turnieju w Cincinnati. Data ceremonii została podana na stronie WTA na wtorek, ale wyjątkowo bez konkretnej godziny. Wtorek mijał, a drabinki nie opublikowano. Dopiero po godzinie 22 czasu wschodnioamerykańskiego (Cincinnati leży w stanie Ohio) - czyli koło czwartej w nocy polskiego - pojawiły się na portalu X screeny z drabinki, ale z anonimowych kont i nielicznych mediów tenisowych.


Wątpliwości nie brakowało, czy tajemnicza drabinka jest prawdziwa, bo jej potwierdzenia nie było zarówno na głównej stronie WTA, jak i stronie samej imprezy Cincinnati Open. W tym drugim przypadku opublikowano jedynie drabinkę męskiej rywalizacji ATP - tam losowanie jak zwykle odbyło się bez przeszkód. W środę rano czasu polskiego znany profil "Z kortu" na X znalazł plik PDF schowany głębiej na stronie Organizacji Kobiecego Tenisa, który potwierdza prawdziwość turniejowej drabinki pań.


Kolejny kłopot polega na tym, iż skoro turniej w Cincinnati zaczyna się tego samego dnia, co kończą zawody w Montrealu, to istniała realna groźba, iż ewentualne finalistki/finalistka będą musiały grać dzień po dniu, gdyby w tej drugiej imprezie nie należały do rozstawionych i nie mogły liczyć na tzw. wolny los w pierwszej rundzie. I właśnie tak się stało.
Szukanie rozwiązania
Do najlepszej czwórki w Kanadzie dotarły nie tylko rozstawione Jelena Rybakina i Clara Tauson, ale także nierozstawione Naomi Osaka i Victoria Mboko. To oznacza, iż gdyby Japonka i Kanadyjka dotarły do czwartkowego finału, już w czwartek lub piątek w Cincinnati czekałaby je także konieczność rywalizacji w pierwszej rundzie kolejnej imprezy WTA 1000. W tej sytuacji organizatorzy przewidzieli rozwiązanie - w drabince Cincinnati przy nazwisku rywalki Mboko oraz Osaki w pierwszej rundzie podano: "Performance bye albo kwalifikantka/szczęśliwa przegrana".


"Performance bye" to rozwiązanie stosowane zwykle pod koniec sezonu, które zakłada, iż jeżeli tenisistka w danym turnieju zajdzie daleko (np. półfinał lub finał), to w imprezie odbywającej się w kolejnym tygodniu otrzymuje "wolny los" w pierwszej rundzie, choćby jeżeli nie wynika to bezpośrednio z jej rankingu, a zatem także turniejowego rozstawienia. To sensowny pomysł, by nie zamęczyć zawodniczek i aby miały szansę po sukcesie w danej imprezie z powodzeniem rywalizować w następnej, choćby jeżeli realizowane są tuż po sobie.
Półfinały w Montrealu odbędą się w środę. W przypadku Mboko i Osaki założenie jest takie, iż jeżeli jedna z nich/obie awansują w Kanadzie do czwartkowego finału, to w Cincinnati będą mogły liczyć na "wolny los" na starcie zawodów i wystąpią dopiero od drugiej rundy. jeżeli zaś Japonka i/lub Kanadyjka odpadną po półfinałach, zaczną turniej w Ohio od pierwszej rundy z kwalifikantką lub jedną z tenisistek, która jako szczęśliwa przegrana w eliminacjach dostała się w Ohio do głównej drabinki.


Czytaj także: Podolski nie wahał się ani sekundy
To zaproponowane przez WTA rozwiązanie nieco poprawia sytuację Kanadyjki i Japonki, ale też nie do końca. jeżeli bowiem Osaka albo Mboko odpadną w środę w Montrealu, to pierwszy mecz w Cincinnati zagrają w czwartek, piątek lub sobotę, bo na te dni zaplanowane zostały mecze pierwszej rundy. Będzie nieco więcej czasu między np. środą, a sobotą - o ile ich mecze zostaną wyznaczone na ten ostatni z możliwych dni. Obie półfinalistki z Montrealu znalazły się w różnych połówkach drabinki Cincinnati, więc nie jest możliwe, by obie zagrały w sobotę, gdy na drugą rundę wyznaczono zaś jedynie sobotę i niedzielę, a każda z części drabinek gra co drugi dzień. W poniedziałek mają być rozegrane już mecze trzeciej rundy.
Więcej kasy? Grajmy dłużej
Skąd ten cały problem? Tenisistki od lat apelują do WTA, by podniosła pule nagród w poszczególnych imprezach. Organizacja nie chce jednak płacić im więcej za ten sam produkt i dlatego wydłuża turnieje. Wtedy dłużej mogą być pokazywane w telewizji, sponsorzy mają większą możliwość promocji swoich marek. To sprawia, iż kalendarz tenisowy, który i tak w ostatnich latach był napchany, staje się jeszcze trudniejszy do zapanowania. Pomijam już od lat podnoszone głosy, iż umieszczanie turniejów WTA 1000 parami, jak to ma miejsce w terminarzu także może generować dodatkowe problemy. W lutym realizowane są zawody rozgrywane tuż po sobie w Dubaju i Dosze, wiosną w Miami oraz Indian Wells, a następnie w Rzymie i Madrycie, latem w Cincinnati i Montrealu, a jesienią w Wuhan i Pekinie. To wszystko nie dodaje powagi rozgrywkom, a już wcześniej nie brakowało podejrzeń, jak wyglądają losowania turniejów WTA.
Idź do oryginalnego materiału