Trener Lecha aż zakrył twarz. Absolutna kompromitacja w Poznaniu

3 godzin temu
Lechowi Poznań w rywalizacji z KRC Genk sił wystarczyło tylko na 10 minut. Później wystarczył prosty błąd, by goście objęli prowadzenie. I chociaż "Kolejorz" zdołał wyrównać, to później został zdemolowany. Drużyna z Belgii pokazała jakość nieosiągalną dla gospodarzy, po których na boisku nie było co zbierać.
W ubiegłym roku Genk zajął trzecie miejsce w lidze belgijskiej, choć po fazie zasadniczej prowadził ze sporą przewagą. Jednak te rozgrywki posiadają na Starym Kontynencie na tyle mocną pozycję, iż wspomniana trzecia lokata i tak oznaczała rozpoczęcie przygody w europejskich pucharach od ostatniej rundy eliminacji Ligi Europy.


REKLAMA


Zobacz wideo Urban nie wytrzymał! "Czy ja się nie przesłyszałem?!"


Ponadto drużyna Thorstena Finka wyceniana jest na portalu Transfermarkt na ponad 150 milionów euro. Dla porównania, wartość składu Lecha to 44,5 miliona euro. Fanom Lecha oraz całej polskiej piłki pozostawało więc liczyć na sprawdzenie się starego porzekadła, iż pieniądze na boisku nie grają.
Miłe złego początki. Lech miał dobre 10 minut
Pierwsze dziesięć minut rzeczywiście mogło napawać optymizmem. Gospodarze grali bez kompleksów i za sprawą Ishaka jako pierwsi stworzyli groźną okazję. Można choćby pokusić się o stwierdzenie, iż prezentowali się ciut lepiej od Genku.
Cóż jednak z tego, skoro gościom wystarczyła jedna akcja by objąć prowadzenie. Lewą stroną w pole karne Lecha wszedł Sor, który płasko zagrał piłkę do kolegów. Wprawdzie w pierwszym tempie bramka nie padła dzięki interwencji Mrozka, ale ostatecznie futbolówka w polu karnym i tak trafiła do Hrosovskyego, który precyzyjnym strzałem dał gościom prowadzenie.


Mrozek mógł napędzić Lecha. Genk miał inne plany na mecz
Od tego momentu Genk przejął kontrolę, choć Lechowi udało się wyrównać, gdy piłkarze gości pogubili się przy wyprowadzeniu. W efekcie Kolejorz wyszedł akcją 3 na 2, Ishak podał do Jagiełły, a Polak trafił strzałem z szesnastego metra.


W dalszej części Genk zdominował rywala. Zaczęło się od 23 minuty i pecha podopiecznych Frederiksena, gdy kontuzji doznał Milić. Chwilę później jego nieobecność na boisku wykorzystał Hrosovsky, który wykorzystał prostopadłą piłkę od Steuckersa. Po siedmiu minutach od straty drugiej bramki Genk wykorzystał rzut rożny. Gdy w zamieszaniu w polu karnym piłka trafiła do niepilnowanego Heynena, kapitan gości uderzył nie do obrony pod poprzeczkę.


Jakby mało było dramatu w Poznaniu, Genk w 36. minucie wywalczył rzut karny po faulu Douglasa na Sorze. Przy jedenastce moment chwały zaliczył Mrozek, który ją obronił a później jeszcze trudniejszą dobitkę jedenastki Oha. Ta akcja mogła napędzić gospodarzy, pozwolić uwierzyć, iż losy meczu da się jeszcze odrobić.


Masakra w Poznaniu. Mistrz Polski skompromitowany
Niestety, nic podobnego nie miało miejsca. Dwie minuty po niewykorzystanej jedenastce na listę strzelców wpisał się wspomniany Oh, który z piątego metra wykończył piłkę zagraną przez Sora. Tym samym piłkarze Lecha na przerwę schodzili z bagażem aż czterech straconych bramek. A przecież mogło być jeszcze gorzej, bo Genk miał niewykorzystanego karnego oraz dwa razy obił słupek bramki strzeżonej przez Mrozka.
Na domiar złego, druga połowa rozpoczęła się dla Lecha fatalnie. Na jej początku na boisku zameldował się Michał Gurgul, który zmienił Alexa Douglasa. Trzy minuty później, podczas dośrodkowania Genku, młody obrońca odbił klatką piersiową piłkę tak niefortunnie, iż ta zaskoczyła Mrozka i wpadła do bramki.
Można pisać, iż później mecz się wyrównał. Że Lech stworzył sobie kilka okazji i mógł zmniejszyć straty. Ale byłoby to zakłamywanie rzeczywistości. "Kolejorz" dochodził do głosu w tym spotkaniu tylko dlatego, iż piłkarze Genku mu na to pozwalali. A przecież i tak w drugiej części to goście strzelili bramkę, czego Lech nie potrafił uczynić.
W 79. minucie załamany Frederiksen zdecydował się zmienić nie mniej Ishaka, co było symbolicznym wywieszeniem przez Lecha białej flagi. "Kolejorz" został w pierwszym meczu rozbity, zdeklasowany, a rewanż zdaje się być dla belgijskiego zespołu tylko formalnością. Z kolei mistrz Polski może już powoli myśleć o występach w Lidze Konferencji.


Lech Poznań 1:5 KRC Genk
Bramki: 0:1 Hrosovsky (10'), 1:1 Jagiełło (19'), 1:2 Hrosovsky (25'), 1:3 Heynen (33'), 1:4 Oh (40'), 1:5 Gurgul (samobójczy, 48')
Idź do oryginalnego materiału