"Razem z moim zespołem podjęliśmy decyzję, iż w tym roku wycofam się z Wimbledonu. W trakcie przygotowań moje ciało zareagowało - pojawiło się podrażnienie błony maziowej. To część procesu rekonwalescencji po operacji. Teraz potrzebuję odpoczynku i leczenia, muszę posłuchać swojego organizmu" - pisał w piątek po południu Hubert Hurkacz w skierowanym do kibiców poście.
REKLAMA
Zobacz wideo Czy po Euro kobieca piłka dalej będzie na topie? Możejko: Płomień może zgasnąć, dlatego trzeba go podsycać
Hurkacz zarobi na Wimbledonie, choć nie zagra choćby jednego meczu
Polski tenisista miał zacząć Wimbledon w poniedziałek 30 czerwca od meczu I rundy z reprezentantem gospodarzy, Billym Harrisem. Okazuje się, iż choć do tego starcia nie dojdzie, to Hubert Hurkacz i tak zarobi część pieniędzy, które normalnie przysługiwałyby mu za grę na Wimbledonie. Uwagę na to zwrócił portal express.co.uk.
"Zasady Wimbledonu stanowią, iż zawodnik, który wycofa się z drabinki głównej, otrzyma 50 proc. kwoty gwarantowanej za udział w I rundzie. Warunkiem było podjęcie decyzji w określonym terminie (ostatni wtorek przed turniejem). Mimo wszystko Hurkacz będzie musiał stawić się w Anglii u turniejowego lekarza, by ten potwierdził diagnozę" - czytamy.
A mowa o poważnej kwocie, bo za odpadnięcie w I rundzie Wimbledonu dostaje się 66 tysięcy funtów. Hurkacz może więc otrzymać połowę tej sumy, czyli nieco ponad 150 tysięcy złotych. 33 tysiące funtów trafi też do zawodnika, który teraz zastąpi Hurkacza w I rundzie.
Do tej pory najlepszym wynikiem Huberta Hurkacza na Wimbledonie był półfinał z 2021 roku. To również jego najlepszy rezultat na turnieju wielkoszlemowym w karierze - do decydującej fazy rozgrywek tej rangi dotarł jeszcze jedynie w 2024 roku, gdy na Australian Open zagrał w ćwierćfinale.