Bartosz Zmarzlik odpadł już w pierwszej fazie sprintu przed Grand Prix w Warszawie. Polak przegrał z Janem Kvechem o 0,03 sekundy. Okazało się jednak, iż pomiary w trakcie kwalifikacji były błędne. Zmarzlik zauważył to jako pierwszy, gdy nie zaliczono mu szybszego czasu od Czecha. W parku maszyn rozpętała się wielka awantura, ale zmagania nie zostały powtórzone. Zmarzlik drugi raz w tym sezonie został poważnie skrzywdzony.