Kiedyś 9 sekund, dziś 39 minut. Cisza Roberta Lewandowskiego – a raczej czas jej trwania – znów przemówiła. I to z siłą jeszcze bardziej rażącą niż wówczas, gdy moment zawahania kapitana stanowił początek końca Jerzego Brzęczka. Tym razem jednak zawahania nie było, co jest chyba najbardziej zaskakujące. Była za to natychmiastowa wręcz reakcja, co najlepiej świadczy o tym, jak wielkie emocje szargały „Lewym” po decyzji Michała Probierza. Zadziałał automatycznie, jak w polu karnym, po celnej centrze od skrzydłowego. Pytanie jednak, czy tym...