Zapowiedź kobiecego US Open według TENNIS RATIO

tenisbydawid.pl 3 godzin temu

Tegoroczny US Open rozpocznie się mając postawioną bardzo wysoko poprzeczkę po dynamice wydarzeń we wszystkich innych wielkich turniejach, które złożyły się na obecny sezon.

Podczas wiosennego Roland Garros po raz pierwszy od 41 lat zarówno w finale mężczyzn, jak i kobiet, o tytuł wielkoszlemowy walczyli zawodnicy rozstawieni z numerami 1 i 2. Reszta sezonu nie była
jednak równie przewidywalna, zwłaszcza w rozgrywkach kobiecych, które jak do tej pory wyłoniły
trzy różne mistrzynie wielkoszlemowe w roku 2025, a także wiele niespodzianek i nowych
zwyciężczyń w turniejach rangi WTA 1000.

Gra o tron: Świątek vs Sabalenka

Oczy kibiców skierowane będą w kierunku Flushing Meadows głównie z uwagi na rywalizację Igi Świątek z Aryną Sabalenką, która jeszcze dwa miesiące temu nie zapowiadała się na powrót do stanu, gdzie obie zawodniczki ponownie będą konkurowały o przodownictwo w rankingu WTA. Choć na oficjalnej liście różnica wciąż jest potężna, to w rankingu WTA Race Sabalenka prowadzi już jedynie o 507 punktów po turnieju w Cincinnati, który ułożył się najlepiej jak mógł po myśli Polki.

Świątek zagrała w swoim pierwszym finale na kortach twardych od półtora roku i wygrała ten turniej w “swoim” stylu sprzed dwóch-trzech lat, robiąc to niemal bez większego wysiłku. Iga nie straciła na drodze do tytułu ani jednego seta i spędziła na korcie 3 godziny i 20 minut mniej niż jej finałowa rywalka –Jasmine Paolini. Był to najlepszy możliwy, ekonomiczny styl do sięgnięcia po pierwsze trofeum na HC od marca ubiegłego roku, zwłaszcza mając na uwadze zbliżające się wyzwania w Nowym Jorku.

Oprócz tego, gra Świątek również napawała optymizmem, zwłaszcza dyspozycja serwisowa – w trzech meczach zanotowała ponad 80% punktów wygranych po pierwszym serwisie, w tym 82% w półfinale przeciwko Elenie Rybakinie.

Demony Sabalenki

Sabalenka jest w ostatnich tygodniach na niego przeciwnym biegunie. Jej sezon, mimo prowadzenia na obu listach rankingowych, znakomitemu bilansowi 23 wygranych w 26 meczach na twardej nawierzchni, można uznać za nieco rozczarowujący. Światowa jedynka wygrała w tym sezonie “tylko” trzy turnieje – w Brisbane, Miami i ostatni w Madrycie, 5 miesięcy temu.

Odbierz pakiet powitalny o wartości 3770 PLN i freebet do 200 PcLN przy użyciu kodu TBD

Żaden z nich nie był jednak turniejem o najwyższą stawkę, a po drodze przytrafiły jej się niespodziewane porażki w finałach Wielkiego Szlema, gdzie była wielką faworytką przeciwko Madison Keys, a także wypuściła z rąk finał przeciwko Gauff w Paryżu mimo prowadzenia w meczu. Przypomniały się wtedy demony, które napastowały Sabalenkę 2 lata temu, gdy nie potrafiła domknąć meczów półfinałowych przeciwko Karolinie Muchovej na RG i Ons Jabeur na Wimbledonie mimo bycia faworytką i dość komfortowego prowadzenia w obu meczach.

Brak sukcesów w największych turniejach na pewno siedzi w głowie Białorusinki, która jeszcze w kwietniu podczas konferencji prasowej przed turniejem w Stuttgarcie na pytanie o swój udany start sezonu odpowiedziała nieco żartobliwie, iż wolałaby jednak zamienić te sukcesy na wygraną w Melbourne. Kolejne “wpadki” na przestrzeni sezonu na pewno nie podbudowały morale Sabalenki, która wyglądała na dość bezradną przeciwko Rybakinie w ostatnim meczu w Cincinnati.

Świątek vs. Sabalenka na tzw. radarze (grafika: TennisRatio)

Nowa generacja puka do drzwi

Ten sezon na kortach twardych przyniósł również rozbłysk młodych aspirujących gwiazd, które zaczęły przekuwać swój potencjał w konkretne, spektakularne osiągnięcia. Rok 2025 przyniósł jak dotąd trzy nowe mistrzynie rangi WTA 1000 na HC, poczynając od sukcesów Mirry Andreevej i Amandy Anisimovej podczas lutowego swingu na Bliskim Wschodzie, oraz niedawną sensację w postaci wygranej Viktorii Mboko na rodzimej ziemi w Montrealu.

Kanadyjka, która skończy w przyszłym tygodniu 19 lat, jest najbardziej zaskakującym nazwiskiem w tym gronie, gdyż jeszcze do marca tego roku z sukcesami rywalizowała na kortach rozgrywek ITF. Andreeva i Anisimova są już znanymi postaciami światowej czołówki, choć sukcesy sprzed kilku miesięcy pozwoliły im zacząć gruntować swoją pozycję w gronie absolutnie najlepszych zawodniczek – Andreeva poszła za ciosem, wygrywając jeszcze w Indian Wells i notując solidne występy w dalszej części sezonu, plasując się aktualnie na 5. miejscu na liście WTA Race. Anisimova doszła później do finału Wimbledonu i zajmuje 6. miejsce we wspomnianym rankingu.

Ciężko upatrywać w Mboko faworytki do triumfu w US Open, biorąc pod uwagę iż młoda Kanadyjka po raz pierwszy w karierze będzie się mierzyć z dużym zainteresowaniem i presją ze strony mediów i kibiców.

Statystyczne rewelacje

Statystyki z meczów na kortach twardych z tego sezonu obejmujące wyłącznie mecze głównych drabinek turniejów WTA pokazują jednak, iż ze swoją dość niewielką próbką danych (mecze w Montrealu, Waszyngtonie i Miami), Mboko plasuje się na trzecim miejscu w TennisRatio Power Index uśredniającym najważniejsze obszary serwisu, returnu, radzenia sobie podczas “pressure points”, dominacji na korcie i przekuwania jej w efektywność wygrywania meczów.

Heatmapa returnu (grafika: TennisRatio)

Królowa serwisu czeka na przełom

Wśród najlepiej serwujących nie mogło oczywiście zabraknąć Eleny Rybakiny, przodującej w wygrywaniu gemów serwisowych (81.5%), jak i punktów wygranych po pierwszym serwisie (74.2%) oraz średniej liczbie asów na gem (0.58). Rybakina jeszcze dwa lata temu typowana jako kandydatka do uzupełnienia żeńskiej “wielkiej trójki” obok Sabalenki i Świątek, ma za sobą kilkanaście problematycznych miesięcy, ale ostatnie tygodnie wyglądają w jej wykonaniu bardzo obiecująco, co odzwierciedlają choćby w/w liczby.

Rybakina mając swój dzień potrafi przykładowo pozbawić argumentów w bezpośrednim pojedynku Arynę Sabalenkę (ostatni ćwierćfinał w Cincinnati), ale też przytrafiają jej się częściej niż rzadziej dni, kiedy nie nawiązuje do swoich wielkich możliwości. Kazaszka czeka na przełom, cierpliwie znosząc kolejne rozczarowania jak choćby boleśnie przegrane dwa półfinały z rzędu przeciwko Fernandez w Waszyngtonie (serwowała po wygraną w drugim secie), z Mboko w Montrealu (nie wykorzystała piłki meczowej), czy pamiętna porażka z Sabalenką w ¼ w Berlinie mimo prowadzenia 6-2 w decydującym tiebreaku.

Jeśli wierzyć iż “nie ma porażek, są tylko lekcje” i dodać do tego równą i stabilną formę Rybakiny na wysokim poziomie (trzy półfinały z rzędu choć bez końcowego sukcesu), to być może te lekcje zaprocentują właśnie w Nowym Jorku, gdzie uniknąć Rybakiny na swojej drodze w drabince będą chciały wszystkie inne faworytki turnieju. A do hitowego pojedynku z którąś z zawodniczek rozstawionych między seedami 5 a 8 może dojść już w czwartej rundzie, gdyż Rybakina najprawdopodobniej rozstawiona będzie z numerem 9.

Wśród najlepiej serwujących warto również wyróżnić Naomi Osakę, która pod okiem trenera Tomasza Wiktorowskiego pokazała w Montrealu formę nawiązującą do swoich najlepszych lat. Pytanie, jak ta mała próbka przełoży się na występ w US Open, gdzie Japonka po raz pierwszy od kilku sezonów zagra jako zawodniczka rozstawiona.

Heatmapa serwisu (grafika: TennisRatio)

Amerykański paradoks

Wydarzenia ostatnich tygodni doprowadziły do niemałego paradoksu. Amerykanki wygrały dwa z trzech turniejów wielkoszlemowych, a w tym trzecim jedna z nich doszła do finału. Cztery reprezentantki gospodarzy przystąpią do turnieju w Nowym Jorku jako zawodniczki pierwszej dziesiątki rankingu. Mimo to, na próżno upatrywać którąś z tenisistek z USA jako jedną z murowanych faworytek do tytułu.

Jest oczywiście Coco Gauff, która skupi na sobie uwagę wszystkich obserwatorów jako obrończyni tytułu i niedawna zwyciężczyni Rolanda Garrosa. Po wygranej w Paryżu, Gauff zaliczyła jednak znaczący spadek formy. Jej sezon trawiasty, na który złożyły się jedynie dwa przegrane mecze, był do zapomnienia. Występy w sierpniowych “tysiączkach” okraszone były masą niewymuszonych błędów, absurdalnie powtarzającymi się podwójnymi błędami serwisowymi oraz tym, iż Gauff wróciła do starych nawyków, gdzie nie mogła za grosz ufać swojemu forhendowi.

Madison Keys świętowała najlepszy okres w karierze, notując wymarzony start sezonu w Australii, jednak od tamtej pory tylko dwa razy doszła do półfinału (Indian Wells i Berlin), również notując po drodze kilka sensacyjnych porażek czy męcząc się niemiłosiernie z brakiem konsystencji w swojej grze.

Jessica Pegula zanotowała świetną pierwszą połowę sezonu, ale od wygranej w Bad Homburg nie była w stanie wygrać dwóch meczów w jednym turnieju (wliczając szokującą porażkę z Elisabettą Cocciaretto w pierwszej rundzie Wimbledonu oraz ostatni przegrany mecz z Magdą Linette w Cincinnati).

Amanda Anisimova pokazała w tym sezonie bardzo wysoki sufit swoich możliwości, jednak ten sufit często równoważony jest meczami, w których finalistka Wimbledonu 2025 nie wygląda na gotową do rywalizacji pod kątem psychofizycznym (czego sam finał w Londynie był najlepszym przykładem). Do tego dochodzi Emma Navarro, która od ponad roku trwale urzęduje w okolicach pierwszej 10 rankingu, ale w ostatnim czasie również na próżno szukać jej w decydujących fazach poszczególnych turniejów.

Dowodem tej chwilowej “zapaści” (choć takiego kryzysu można życzyć chyba każdej z nacji rywalizującej na światowych kortach) jest choćby fakt, iż tylko Keys i Pegula znajdują się na liście najlepszych 10 zawodniczek w ogólnym rankingu statystycznym TennisRatio na kortach twardych w tym roku kalendarzowym.

Ogólna wydajność na kortach twardych (grafika: TennisRatio)

Ranking ten pokazuje, iż dwie główne faworytki do wygrania US Open odstają od reszty stawki i powtórka scenariusza z Paryża, gdy dwie najwyżej rozstawione zawodniczki spotkały się w finale, jest wielce prawdopodobna. Obejrzenie finału o tak wielką stawkę pomiędzy Sabalenką i Świątek będącymi równolegle w swojej wysokiej dyspozycji, byłoby wielkim świętem światowego tenisa. Historie z tego sezonu pokazały jednak, iż należy liczyć się z gwardią młodych aspirujących talentów oraz zawodniczek, które mają coś do udowodnienia i pokazują swoją gotowość do gry o wysoką stawkę na podstawie liczb i statystyk.

Wszystkie analizy statystyczne, interaktywne wykresy oraz szczegółowe profile zawodników wykorzystane w tym artykule dostępne są na platformie TennisRatio.com.

Serwis oferuje zaawansowane narzędzia do analizy osiągów tenisistów oraz ich porównywania w
kontekście całej stawki, kompleksowo obrazując mocne i słabe strony każdego gracza. Dashboardy
z danymi, wykresami i profilami zawodników można znaleźć zarówno dla WTA →
tennisratio.com/analysis-wta.html, jak i ATP → tennisratio.com/analysis-atp.html.

Statystyki WTA (grafika: TennisRatio)
Statystyki Jannika Sinnera (grafika: TennisRatio)

Wszystkie zawodowe mecze tenisa możesz obstawiać i oglądać w Superbet, a używając kodu TBD podczas rejestracji możesz skorzystać z pakietu powitalnego o wartości 3770 PLN, w tym freebet 100% do 200 PLN (wystarczy dokonać pierwszego depozytu na min. 50 PLN)!

Kliknij w baner, użyj kodu TBD i otrzymaj miesięczny pobyt na kanale patronów za darmo!

Dyskusja o tenisie przez cały rok w naszej grupie!


Idź do oryginalnego materiału