Iga Świątek (4. WTA) nie bez problemów, ale ostatecznie pokonała Caty McNally (208. WTA) 5:7, 6:2, 6:1 i awansowała do trzeciej rundy Wimbledonu. "Warte podkreślenia jest, iż po wygraną Iga poszła, nieco modyfikując swoją grę. Ale też trzeba szczerze ocenić, iż to jeszcze nie był tenis skrojony pod trawę. Na taki w wykonaniu Igi Świątek ciągle czekamy" - analizował po tym spotkaniu Łukasz Jachimiak ze Sport.pl.
REKLAMA
Zobacz wideo Wimbledon porwał Polaków! Tak bawią się nasi kibice
Iga Świątek dokonała samokrytyki po meczu z Caty McNally
Po tym spotkaniu Iga Świątek udzieliła wywiadu stacji Polsat Sport, w którym zdradziła, co stało się w pierwszym secie, gdy prowadziła 4:1. - Szczerze mówiąc, to wydaje mi się, iż po prostu straciłam nieco intensywności, trochę ta gra Caty mnie uśpiła, bo adekwatnie cały czas ja byłam w jej inicjatywie i grałam siłowo. Cały czas ja atakowałam i w pewnym momencie zaczęłam popełniać błędy, no i byłam zdziwiona, jak wolno Caty grała i jak wolno ta piłka odbijała się na korcie centralnym, więc musiałam się gwałtownie przestawić i dostosować i trochę lepiej pracować na nogach - powiedziała polska tenisistka.
Zobacz też: Świątek nie wytrzymała po tym pytaniu. "Wszyscy patrzą"
W rozmowie poruszony został również wątek następnej rywalki, którą w trzeciej rundzie Wimbledonu będzie Danielle Collins (54. WTA). Nie jest tajemnicą, iż obie panie nie są najlepszymi koleżankami, co dobitnie pokazał ćwierćfinał igrzysk olimpijskich w Paryżu.
- Bez dwóch zdań będzie to wymagający mecz, więc przygotuję się taktycznie jutro i będę gotowa - powiedziała krótko Świątek, zdradzając także, iż w piątek zobaczy w telewizji mecz Kamila Majchrzaka (109. ATP) w trzeciej rundzie przeciwko Arthurowi Rinderknechowi (72. ATP).
Dotychczas Iga Świątek i Danielle Collins grały ze sobą dziewięciokrotnie. Siedem z tych meczów wygrała Polka, a dwa Amerykanka. Ich spotkanie w trzeciej rundzie Wimbledonu będzie pierwszym pojedynkiem na kortach trawiastych.