Gdyby nie było niespodzianek, w tym meczu graliby rozstawiony z numerem 3 Alexander Zverev i rozstawiony z numerem 32 Matteo Berrettini. Ale Niemca pokonał Arthur Rinderknech, a Włocha – Kamil Majchrzak. I to oni zagrali o coś, czego żaden z nich nie osiągnął nigdy wcześniej.
REKLAMA
Zobacz wideo Wimbledon porwał Polaków! Tak bawią się nasi kibice
29-letni Majchrzak po raz drugi w karierze grał w trzeciej rundzie turnieju wielkoszlemowego. Poprzednio był na tym etapie w US Open 2019. 30-letni Francuz również drugi raz w życiu zagrał w trzeciej rundzie turnieju tej rangi. Poprzednio na tym etapie walczył w US Open 2023. Teraz teoretycznie to Rinderknech miał większe szanse na osiągnięcie życiowego wyniku. We wciąż jeszcze obowiązującym rankingu ATP on jest 72., a Polak – 109 (jest już pewne, iż w nowym rankingu Majchrzak będzie w pierwszej setce). Bukmacherzy to Francuzowi dawali większe szanse. Ale Polak po raz kolejny w tym turnieju pokazał, iż mylą się wszyscy, którzy stawiają na jego rywali.
Majchrzak znów grał jak profesor
W pierwszej rundzie Majchrzak pokonał Berrettiniego w pięciu setach, a w drugiej rundzie nie dał żadnych szans też wyżej notowanemu Ethanowi Quinnowi. Amerykanina z 89. miejsca w rankingu ATP Polak rozbił w trzech setach w zaledwie 95 minut. Teraz nie tak szybko, ale znowu pewnie i zasłużenie, Polak pokonał Francuza!
Pierwszy set meczu Majchrzak – Rinderknech trwał zaledwie 31 minut. Decydującym momentem był gem na 4:2. Polak prowadząc 3:2 zaatakował serwis rywala i dzięki kapitalnym returnom (zwłaszcza bekhendowym) wyszedł na prowadzenie 40:0. Wysoki Rinderknech (196 cm wzrostu) od tego momentu wzmocnił serwis i dogonił na 40:40, ale w grze na przewagi Polak wypracował sobie jeszcze jednego breakpointa (już czwartego w gemie) i go wykorzystał. Po czym błyskawicznie podwyższył na 5:2 przy swoim serwisie i kilka minut później swoim serwisem z asem na koniec, przypieczętował wygranie pierwszej partii.
Majchrzak serwował tak, iż swoje gemy wygrywał do zera lub do 15. Nie dawał przeciwnikowi choćby pomyśleć o przełamaniu. Komentujący mecz w Polsacie Sport Dawid Olejniczak i Radosław Szymanik podkreślali, iż Majchrzak serwuje, jakby miał dwa metry. A ma tylko 180 cm wzrostu.
W drugim secie Rinderknech miał breakpointy. I to aż trzy w jednym gemie. Przy stanie 2:2 Majchrzak przełamał Francuza do zera! A na 4:2 podwyższył, broniąc najpierw tych trzech breakpointów. Rinderknech robił wtedy wszystko, żeby od razu zaliczyć przełamanie powrotne. Ale nie był w stanie zatrzymać rozpędzonego Polaka.
Majchrzak bronił setbola, a kibic śpiewał hymn
- Idzie jak burza – mówił o Majchrzaku Olejniczak po pierwszym secie. Polak szedł tym niesamowitym tempem do połowy drugiej partii. I wtedy znalazł się w opałach.
Przez półtora seta komentatorzy mieli rację, gdy po kolejnych świetnych akcjach Majchrzaka mówili, iż „zagrał jak profesor", iż „zabawił się z rywalem w kotka i myszkę", a nawet, iż „mecz wygląda tak, jakby Kamil od lat był zawodnikiem ze światowej czołówki i nie dawał szans przeciwnikowi, który jakoś chce go ugryźć, ale nie wie, jak".
Rinderknech w końcu ugryzł. Zrobił to przy prowadzeniu Polaka 6:4, 4:3. Wtedy przy podaniu Majchrzaka najpierw doprowadził do gry na przewagi, a w końcu wypracował sobie breakpointa. Niestety, nasz tenisista nie wytrzymał, popełnił podwójny błąd serwisowy i stracił przewagę.
- Niestety, Kamil wpuścił trochę rywala do tego seta i do tego meczu. Jest 4:4 i wracamy do punktu wyjścia w tym secie – oceniał Olejniczak. – Żeby to tylko nie weszło do głowy Kamila – martwił się trochę Szymanik.
To był naprawdę trudny moment. Majchrzak prowadził 4:2, a kilka minut później przegrywał 4:5 i musiał serwować tak, żeby zostać w secie. Łatwo nie było, Polak musiał bronić setbola (4:5, 30:40), ale zrobił to i na nowo się rozpędził! Przy stanie 5:5 i serwisie Francuza nasz tenisista prowadził 40:15. Miał dwa breakpointy. Ale rywal obronił się podaniem. To nie dziwi – w sensacyjnie wygranym meczu ze Zverevem Rinderkchnech zaserwował aż 25 asów. I teraz też sięgał po asy. Z drugiej strony Majchrzak potrafił świetnie returnować. I w grze na przewagi wypracował sobie kolejną szansę na przełamanie. Trzeciego breakpointa w tym gemie Francuz też obronił. I czwartego!
Swoją drogą przed czwartą szansą Majchrzaka na przełamanie jeden z polskich kibiców na trybunach zaintonował „Jeszcze Polska nie zginęła". I choć inny błyskawicznie zarządził: „Cicho tam!", to interesujące czy cała sytuacja nie zdekoncentrowała Majchrzaka. Nasz tenisista popełnił niewymuszony błąd, szansa uciekła i za moment Rinderknech prowadził w drugiej partii 6:5.
Ale Majchrzak ani myślał tego rozpamiętywać. Swojego gema wygrał błyskawicznie, do 15. I w ten sposób doprowadził do tie-breaka. Dla Polaka to była pierwsza taka rozgrywka w tegorocznym Wimbledonie, a dla Francuza – już piąta. Ze Zverevem dwa tie-breaki wygrał, a jednego przegrał. Natomiast w drugiej rundzie z Chilijczykiem Garinem jedynego tie-breaka wygrał.
W tie-breaku z Majchrzakiem Ridnerknech nie miał szans! Polak błyskawicznie wyszedł na prowadzenie 4-0, wygrywając dwa punkty przy serwisie Francuza. Olejniczak, który kiedyś też grał na Wimbledonie, już wtedy wiedział, iż będzie 2:0 w setach dla Polaka. Mówił o wręcz wymarzonym wejściu Majchrzaka w tie-breaka. Kamil wygrał tę rozgrywkę 7-4, wykorzystując trzecią z czterech piłek setowych! Zrobił to kapitalnym, wyrzucającym, ciętym serwisem.
Majchrzak czekał, a rywal brał prysznic? Co za walka!
„Jeszcze jeden! Jeszcze jeden!" – krzyczeli polscy kibice, gdy na tablicy wyników pojawił się rezultat 2:0 w setach dla Majchrzaka. Po 97 minutach było dokładnie 6:3, 7:6. I ciekawe, co wtedy działo się w głowie Rinderknecha. On we wcześniejszych rundach rozegrał mecze na pełnym dystansie. Mało tego – oba były dwudniowe. W efekcie Francuz grał w tym turnieju każdego dnia. A Polak – co drugi dzień i co drugi miał wolny. Rinderknech w pięciosetowym meczu ze Zverem spędził na korcie w sumie aż cztery godziny i 45 minut, a w pięciosetowym starciu z Garinem – trzy godziny i 53 minuty. Majchrzak z Berrettinim grał przez trzy godziny i dziewięć minut, a z Quinnem – zaledwie godzinę i 35 minut.
Przed trzecim setem meczu Majchrzak – Rinderknech widzieliśmy, jak Polak spokojnie czeka na korcie, a Francuz korzysta z przerwy toaletowej. Rinderknech nie wracał tak długo, iż aż komentatorzy zaczęli podejrzewać, iż być może wziął prysznic. W każdym razie po 10 minutach przerwy mecz wreszcie wznowiono.
I Majchrzak od razu wznowił swoją ofensywę. - Co on robi?! Co on wyprawia na tym korcie?! – krzyczeli zachwyceni komentatorzy po jednej z wygranych przez Polaka wymian w drugim gemie (nie można nie podkreślić, jak wspaniale Majchrzak radzi sobie w tym turnieju przy siatce!). Wtedy prowadząc 6:3, 7:6, 1:0 Majchrzak walczył o przełamanie rywala. Rinderknech na to nie pozwolił, wygrał gema na przewagi. Następnie obaj tenisiści pewnie wygrywali gemy przy swoich serwisach. Przy wyniku 4:3 dla Majchrzaka mieliśmy moment poważnego zagrożenia dla Rinderknecha, ale Francuz wygrał walkę na przewagi przy swoim podaniu i wyrównał na 4:4.
Rywal Polaka biegał na ostatnich nogach i po długich wymianach z trudem łapał oddech. Ale nie zamierzał się poddać. Po całym secie bez przełamań dostaliśmy kolejnego tie-breaka w tym pojedynku. Tym razem wojnę nerwów lepiej zaczął Rinderknech - wyszedł na 1-0 po wygraniu punktu przy serwisie Majchrzaka. Polak od razu odrobił stratę, ale niedługo Francuz uciekł mu z 2-2 na 4-2. Rinderknech zaczął tego tie-breaka odważniej. Widać było, iż nie ma nic do stracenia. Ale Polak gwałtownie wyciągnął wnioski, przejął inicjatywę i za moment cieszyliśmy się z remisu 4-4. Wielka szkoda, iż wtedy wyrzucił w aut bekhend po swoim serwisie. Ale za to w następnej akcji popisał się świetnym returnem i było 5-5. Gdy Majchrzak był o zaledwie dwa punkty od wygrania meczu, Riderknech zaserwował asa. Już 19. w meczu. I przy stanie 6-5 w tie-breaku miał setbola. A wtedy asa zaserwował Majchrzak! Po chwili kapitalnym serwisem i pójściem do siatki Polak wypracował sobie meczbola! I wykorzystał go! W ostatniej wymianie rywal nie trafił w kort forhendem. Po dwóch godzinach i 50 minutach meczu Majchrzak wygrał 6:3, 7:6, 7:6!
Przez lata nie wygrał na Wimbledonie ani jednego meczu. Teraz Majchrzak zagra o ćwierćfinał!
To, czego Majchrzak dokonuje w tegorocznym Wimbledonie jest niezwykłe. Tenisista, który nigdy wcześniej nie wygrał tam meczu, w niedzielę zagra o ćwierćfinał! To już jest najlepszy wynik w karierze 29-letniego Polaka. Dodajmy, iż osiągnięty w jego pierwszym wimbledońskim występie po rocznym zawieszeniu za doping.
Po długim postępowaniu Majchrzak udowodnił, iż nie przyjął niedozwolonej substancji świadomie, dlatego zamiast czterech lat dyskwalifikacji dostał 13-miesięczne zawieszenie. Ale gdy stracił cały rok 2023, gdy wypadł ze światowego rankingu, gdy miał zakaz pojawiania się na obiektach, czyli gdy tak naprawdę wypadł z tenisowego światka, można było się obawiać, iż już nie wróci. A on wrócił w najlepszym stylu!
W niedzielę nasz gracz powalczy o ćwierćfinał najstarszego i najbardziej prestiżowego turnieju świata. Zmierzy się z 20. w rankingu ATP Karenem Chaczanowem z Rosji albo z 37. na liście ATP Nuno Borgesem z Portugalii. Faworytem nie będzie. Ale przecież to dla Kamila nic nowego.