Żużel. Kodeks pracy? Przepisy ruchu drogowego? 11 godzin z ligi do… Rygi

3 godzin temu

Wy macie być następnego dnia (pół biedy, iż nie przed południem, a bywało) w miejscu oddalonym o tysiące często kilometrów. Mało. Macie być silni, zwarci i gotowi. Macie też być wypoczęci i zregenerowani po zawodach kilkanaście godzin wcześniej. „Musicie” bowiem dokazywać kunsztu i finezji, by rywalizować o tytuł. Albo „roponapowrotnik” czytaj – odwrotnie. Tuż po wysiłku w walce o splendor nie możesz choćby chwilę się cieszyć. Nie masz prawa świętować. Następnego dnia bowiem ponad tysiąc kilometrów dalej „musisz” wziąć udział w zawodach ligowych, z których żyjesz. Wyobrażacie sobie, iż taki Wilfredo albo inny „Lewy” dzień po meczu, znowu grają i to po nocy spędzonej w busie, bez należytego wypoczynku i szansy na odnowę biologiczną? A żużlowiec musi. Jego team takoż. Często bywa także, iż rajder leci samolotem, a ekipa myje pospiesznie motocykle, pakuje busa i… w drogę. Ktoś jeszcze zazdrości na ten przykład… kasy?

Żużel. Czy ROW zatrzyma gwiazdy jak Unia? Co za słowa Mrozka! – PoBandzie – Portal Sportowy

Żużel. Fatalna kontuzja przed play-off! Ręka wpadła mu w koło rywala! – PoBandzie – Portal Sportowy

Do kompletu dochodzą inne, ważne, aspekty sportowej rywalizacji. Odpowiednia dieta (w przydrożnej knajpie trudno o wykwintne i wyszukane menu). Utrzymywanie formy fizycznej (czytaj-treningi), to też niewykonalne w busie podczas jazdy. Wreszcie niedozwolony doping. Skąd wiedzieć? Jak się pilnować? Bułka z makiem i już wpadka? Często także nieświadomy lekarz poda na SOR, po dzwonie, lek z czarnej listy, nie zdajac sobie sprawy, iż co i jak? I to wszystko należy ogarniać… w biegu. Nie zazdraszczam. A kibic wymaga. Nie pójdzie, masz zjazd – nie wybaczy w necie.

Nie wyobrażam sobie gwiazd innych „narodowych” dyscyplin żyjących w tak spartańskich warunkach. Żyjących a przy tym rywalizujących. Czy zatem jest sens narażania sportowców na tak ogromne ryzyko, wyłączając to wpisane w samą dyscyplinę? Jakie ma być uzusadnienie „ganiania” tychże po Europie, tysiące kilometrów, z dnia na dzień? Jak to się ma do przepisów Kodeksu Pracy czy Kodeksu Drogowego? A gdzie minimalna, wymagana na sen i regenerację przerwa? Bardzo często daty zawodów (te nakładające się) nie mają umocowania. Tydzień później, albo tydzień wcześniej i kolizji terminów nie ma. Wystarczy pomyśleć. Spojrzeć w mapę, albo odpalić odpowiednią apkę (najlepiej nie tę od prognoz pogody – ha ha ha). Przeliczyć odległość podzieloną przez dopuszczalną prędkość auta w trasie i… no właśnie. A oni „muszą” zdążyć.

Żużel. Unia Leszno wszystkich zaskoczy? Czołowy zawodnik wybrał rywala na play-off! – PoBandzie – Portal Sportowy

Żużel. Tobiasz Musielak wróci do PGE Ekstraligi? Lider Wilków zabrał głos – PoBandzie – Portal Sportowy

Żużlowcy to twardziele. Nie jęczą. Nie narzekają. Nie skarżą się publicznie na swój los. A ich mechanicy? choćby nie pomyślą o narzekaniu. Dlaczego? Bo jedni i drudzy kochają swoje zajęcie. Pamiętajmy o tym, zanim naklikamy frajerowi, co to położył drużynie mecz, boć to przeca baletnica, panienka, albo z innej mańki – milionerowi się nie chciało. Ktoś z was próbował kiedyś takiego życia? W takim tempie? Z adrenaliną, skrajnymi emocjami i brakiem wypoczynku w pakiecie? A tu jeszcze wysiłek nie zawsze nagrodzony dobrym wynikiem i zarobkiem. Owszem, bywa iż ten czy ów pogwiazdorzy. Strzeli focha, bądź odmówi startu. Tylko. Po co śmigał pół świata? Żeby bezpodstawnie olać zawody i dobrowolnie pozbawić się zarobku? To tak a propos „ekspertów” i „fachowców” znad klawiatury, nie hamujących się w komentach. Chciałoby się komuś gnać tysiące kilometrów dla spodziewanej nagrody, a potem bez ważnego powodu zrezygnować? Mam nadzieję na chwilę chociaż refleksji u fanów i… zawieszenie palucha nad klawiaturą nim kliknie kolejną obelgę.

Przemysław Sierakowski

Idź do oryginalnego materiału