Speedway Kraków wywieźli z Gniezna naprawdę dobry wynik. Bartosz Szymura, pomimo trzech punktów, pokazał się z naprawdę dobrej strony. Rozmawialiśmy z 36-latkiem po zakończonych zawodach gdzie przyznał, iż brakuje mu objeżdżenia. Udaje mu się łączyć pracę w kopalni z jazdą na motorze, pozostając przy tym w miarę kompetytywnym.
Bartosz Szymura w swoim pierwszym starcie pokazał się z naprawdę dobrej strony. Wychowanek rybnickiego ROW-u wyszedł na prowadzenie i przez okrążenie utrzymywał za sobą Adriana Gałę, ale potem zaczął słabnąć. Dobry start powtórzył w kolejnym biegu, gdzie jednak zabrakło już nieco więcej. Zawodnik krakowskiego zespołu pozostawał jednak w walce o punkty, których zgromadził trzy.
Po meczu udało nam się porozmawiać z 36-letnim żużlowcem krakowskiego ośrodka. Zapytany o to, czego zabrakło podczas niedzielnego starcia odpowiedział: – Objeżdżenia przede wszystkim. Mam bardzo mało jazdy, praktycznie tylko te mecze w tygodniu. Nie mam zawodów i tego, tak naprawdę, brakuje. Ostatnimi czasy, po początkowych sparingach, kiedy było naprawdę chłodno to coś mi na tym starcie pasowało, więc punkty wiozłem. Stąd też zaskoczenie. Natomiast w meczach ligowych brakowało mi właśnie startów, to był ten problem. Dzisiaj się udało coś znaleźć, trenowaliśmy właśnie w tygodniu i szukaliśmy ustawień, żeby te starty znaleźć. Dzisiaj te dwa pierwsze biegi, wygrywałem te starty. Czegoś właśnie brakowało na trasie. Chyba właśnie objeżdżenia i popełniane błędy. Byłem tutaj ostatni raz piętnaście lat temu, więc szukałem tych ścieżek.
Żużel. Trener Stali Gorzów zabiera głos po blamażu. „Chłopacy są całkowicie pogubieni”
Żużel. Są dzikie karty na IMP! Zapowiedź dużego transferu?
Szymura regularnie startował w sezonach 2007-13, ale w sezonach 2020 i 2021 sporadycznie pojechał w meczach 2. Ligi Żużlowej. Wystartował on dla poznańskiego PSŻ-u oraz MSC Wolfe Wittstock. Jak sam jednak przyznaje, te zawody były raczej sezonową okazją, aniżeli pomocą w powrocie do formy.
– To były tak naprawdę zawody okazjonalne, w trakcie sezonu. Cóż szukać na torze? Zawody były ciężkie, punktów mało. Nie ma co choćby o tym myśleć, iż to była jazda w lidze. Teraz naprawdę jadę mecz za meczem. Miejmy nadzieję, iż to właśnie pójdzie w dobrym kierunku. Nie wożę zer, cały czas jest ta walka. Dzisiejsze moje biegi to, chyba, mogły się podobać. Walczymy dalej.
Brak szans na regularne starty w polskiej lidze to jedno, ale Bartosz Szymura na co dzień zajmuje się pracą w kopalni. Wychowanek rybnickiego klubu jest górnikiem, przez co jego możliwości jazdy w tygodniu są bardzo utrudnione. Zdecydowanie na rękę Szymurze jest terminarz Krajowej Ligi Żużlowej, który zakłada rozgrywanie meczów ligowych w niedziele.
Żużel. Komarnicki grzmi po blamażu! Nie zostawił na Fajferze suchej nitki!
– Pracuje na kopalni, chodzę normalnie do pracy. Tutaj ta liga ma to do siebie, iż mecze są w niedziele, więc idzie to poukładać. No ale w tygodniu brakuje tej jazdy. Patrzymy już do przodu. Pojechałbym tutaj parę biegów to coś zrobiłbym więcej. A tak to pewien niedosyt pozostaje – przyznaje. – No muszę pracować, muszę z czegoś żyć. Niestety, z drugiej ligi nie da się wyżyć. Szukamy szans, aby gdzieś wystartować w lidze zagranicznej. Zobaczymy, jak to się potoczy.
Przede wszystkim żużel powinien sprawiać radość. Z takim nastawieniem podchodzą trenerzy młodzieżowców do uprawiania tejże specyficznej dyscypliny. Nasz rozmówca przyznaje, iż ta frajda przez cały czas się tli. Wierzy, iż pomimo sporej przerwy w regularnych startach, przez cały czas jest w stanie cieszyć się tym sportem.
– Musi mi to sprawiać frajdę, bo inaczej po co się katować? Dlatego też wożę te zera, bo muszę się obyć. Jeszcze trochę czasu i będzie okej – kończy.