Kto uratuje sezon? Takie pytanie stawiano przed finałem Ligi Europy Manchester United - Tottenham. Oba zespoły zawaliły Premier League i przed tym spotkaniem zajmowały kolejno 16. i 17. miejsce w tabeli. Wygrana w LE była dla nich jedyną szansą, by zagrać w przyszłym sezonie w Lidze Mistrzów i ogólnie w europejskich pucharach.
REKLAMA
Zobacz wideo Pierwszy taki finał Ligi Mistrzów od 17 lat! "Nigdy bym się nie spodziewał"
Mało piłki w finale. choćby gol był dość kuriozalny
Pierwsza połowa niestety potwierdziła jedynie fatalną formę, w jakiej jedni i drudzy byli przed tym spotkaniem. Mnóstwo szarpanej gry, niedokładności, "kopaniny". Fani w mediach społecznościowych już w przerwie nie zostawili na piłkarzach suchej nitki. Pierwsze 45 minut przed kompletnym zapomnieniem uratował jedynie gol początkowo zaliczany jako samobójczy Luke'a Shawa. Anglik został trafiony piłką przez kiks Brennana Johnsona i pechowo dał Tottenhamowi prowadzenie. Po ostatecznej weryfikacji jednak zapisano trafienie Johnsonowi.
W drugiej połowie wiele się nie zmieniło. Tottenham już wcześniej grał defensywnie, a gol zdecydowanie nie sprawił, iż się otworzyli. Pojawiła się choćby brutalna statystyka, obwieszczająca, iż do 60. minuty Spurs wymienili tylko 96 celnych podań (United 241). Największym zagrożeniem dla londyńczyków wydawał się... ich bramkarz.
Bohater był tylko jeden! Co za genialna interwencja!
Gugliemo Vicario już w pierwszej połowie był niepewny przy wyjściach do dośrodkowań, a w drugiej, konkretnie w 69. minucie, tak się pomylił, iż Hojlund strzelał na pustą bramkę i gol nie padł tylko dzięki Mickiemu van de Venowi, który ekwilibrystycznie wybił piłkę z linii bramkowej. Włochowi trzeba oddać, iż świetnie obronił pięć minut później strzał Garnacho, ale nie uspokoił tym kibiców. "Vicario powinien być wdzięczny van de Venowi do końca życia", "Vicario musi się skoncentrować przy tych wyjściach" - pisali fani w mediach społecznościowych.
Za to holenderski obrońca za tę samą sytuację został okrzyknięty bohaterem. "Interwencja z gatunku tych, które mogą na stałe wpisać go do historii Tottenhamu!", "Van de Ven, co za interwencja, WOW!", "Micky van de Ven właśnie dokonał cudu", "Co u diabła? Przecież on właśnie mógł wygrać trofeum Tottenhamowi!" - to tylko niektóre z komentarzy.
Tottenham krwawił, ale przetrwał! Koniec 17-letniego koszmaru!
Ostatecznie genialna interwencja Holendra w rzeczy samej okazała się absolutnie kluczowa dla końcowego rezultatu. Tottenham do końca meczu bronił się niezwykle głęboko, równie heroicznie, co rozpaczliwie. Dla nich najważniejsze było jednak to, iż robili to skutecznie. Też dzięki bramkarzowi. Vicario bardzo chciał zrównoważyć swoje błędy przy wyjściach do dośrodkowań i zrobił to w doliczonym czasie gry, kapitalnie broniąc strzał głową Shawa. Interwencje jego oraz van de Vena wprowadziły Tottenham do piłkarskiego raju.
Spurs dowieźli wynik do samego końca i wygrali Ligę Europy 2024/25! To pierwsze trofeum dla tego klubu od 2008 roku, gdy wygrali Puchar Ligi Angielskiej. Na arenie międzynarodowej czekali od 1984 roku, gdy wygrali ówczesną Ligę Europy, czyli Puchar UEFA.
Poziom zdecydowanie nie zachwycił. Eksperci wskazali, jak Tottenham wyszarpał finał
Eksperci po meczu gratulowali zwycięzcom, ale podkreślali też, jak bardzo Spurs wyszarpali to zwycięstwo. - 43 celne podania Tottenhamu w drugiej połowie (a sędzia doliczył przecież 7 minut). Wystarczyło. - napisał Marcin Borzęcki z Viaplay. - Jeden z najgorszych finałów jakie widziałem, na szczęście tylko 90 minut potrwał. Fajnie, iż Tottenham i Ange wygrali, ale nie wiem czy tu pozostało jakaś przyszłość. Straszny zjazd w tym sezonie, bez odbicia - dodał jego redakcyjny kolega Michał Borkowski.
- Bardzo bardzo słaba drużyna wygrała z baaaardzo baaardzo baaaardzo słabą drużyną. Mimo wszystko gratulacje dla wszystkich fanów Tottenhamu! - napisał użytkownik portalu X BuckarooBanzai. - Interwencja godna zwycięstwa w finale i pierwszego trofeum od 17 lat! I Zawodnik Meczu. Byłem za Man Utd ale brawo Tottenham - napisał Michał Pol, dołączając do grona wielbicieli interwencji van de Vena.
Z kolei najważniejsze aspekty, które zaważyły o zwycięstwie Tottenhamu, wskazał Zbigniew Boniek. - Dobry bramkarz, uważna obrona i można wygrać. Czy zasłużenie? Nie wiem…..Emocjonujący dobry mecz. The winner is Tottenham - napisał były prezes PZPN.