Letnie okienko transferowe jest naprawdę owocne dla Liverpoolu. Wszystko zaczęło się od pożegnania przez ekipę mistrzów Anglii Trenta Alexandra-Arnolda, ale w kolejnych tygodniach klub sprowadził Jeremiego Frimponga, Milosa Kerkeza, Floriana Wirtza oraz Hugo Ekitike. Za tę czwórkę Anglicy zapłacili prawie 300 mln euro, a apetyt mają jeszcze na piątą gwiazdę - czyli Alexandra Isaka z Newcastle. Nic więc dziwnego, iż w planach Liverpoolu nie znajdował się już Darwin Nunez.
REKLAMA
Zobacz wideo Ulubiona piłkarka Amandy Moury Pietrzak? "Córka Dennisa Rodmana jest bardzo twarda, inspiruje mnie"
To oficjalne. Niespełniony talent odchodzi z Liverpoolu
Urugwajczyk do Anglii trafił w 2022 roku za 85 mln euro z Benfiki. W ciągu trzech lat miał słabiutkie jak na zawodnika za takie pieniądze statystyki. Uzbierał 25 goli oraz 16 asyst w 95 meczach w Premier League. "The Reds" oczekiwali od niego znacznie, znacznie więcej. Miał być dla nich odpowiednikiem Erlinga Haalanda - z którym łączą go pozycja, podobny wiek oraz warunki fizyczne, a także zdolności motoryczne.
ZOBACZ TEŻ: Tak (nie) strzela napastnik za 85 mln! Aż trudno uwierzyć
Po poprzednim sezonie, w którym Nunez głównie pełnił rolę rezerwowego, Arne Slot najwidoczniej stracił do niego cierpliwość. Priorytetem dla Liverpoolu (szczególnie po tragicznej śmierci Diogo Joty) stało się w to lato sprowadzenie środkowego napastnika. Ostatecznie do drużyny mistrza Anglii może trafić nie jeden, a dwóch zawodników na tę pozycję. Bo nie tylko Hugo Ekitike, ale też Alexander Isak, który jasno zakomunikował chęć odejścia z Newcastle.
Tymczasem Nunez od dłuższego czasu znajdował się na celownik Al-Hilal i wczoraj wieczorem dostaliśmy oficjalne potwierdzenie, iż 26-latek trafi właśnie do Saudi Pro League. Urugwajczyk podpisał kontrakt z nowym klubem i został przez niego zaprezentowany.
Liverpool za Nuneza ma otrzymać 53 miliony euro z bonusami. Brzmi jak niezły zwrot za zawodnika, którego możemy uznać za jedno z największych rozczarowań w światowym futbolu w ostatnich latach. To, jak potoczyła się kariera 26-latka, może też dziwić kibiców... Lecha Poznań, którzy doskonale pamiętają, jak rosły napastnik strzelał "Kolejarzowi" gole w Lidze Europy jako zawodnik Benfiki Lizbona.