Awantura w klubie z I ligi! Sensacyjne kulisy zwolnienia trenera

7 godzin temu
W czwartkowy wieczór pojawiły się informacje o zwolnieniu trenera Grzegorza Szoki ze Znicza Pruszków. To były szokujące doniesienia, bo sportowo nie dał żadnego powodu, by rozwiązywać z nim umowę. Ujawnione kulisy rzucają nowe światło na kwestię zwolnienia. Cała sprawa wygląda na kuriozalną, a według klubu Szoka ma być sam sobie winny.
Do końca sezonu 1. Ligi pozostały trzy kolejki, a Znicz Pruszków może być pewny miejsca w środku tabeli. Wydawało się, iż zespół z podwarszawskiej miejscowości spokojnie dogra ostatnie spotkania. Ale w czwartek wieczorem zrobiło się zamieszanie. Według "Weszło" i "Meczyków" trener Grzegorz Szoka nagle został zwolniony. Miał nie zgadzać się na wystawianie składu opartego o młodzieżowców, nie uległ naciskom.


REKLAMA


Zobacz wideo Duet Szczęsny - Krychowiak powraca! Co tam się działo


Nowe wieści ws. zwolnienia trenera Znicza
jeżeli przyjrzymy się kulisom zwolnienia, to można powiedzieć, iż sprawa urosła do rangi kuriozum. Zwolnienie trenera sprawiło, iż trzeba było wstrzymać wyjazd piłkarzy Znicza na mecz ze Stalą Stalowa Wola. "Podróż została jednak wstrzymana, zespół wyciągnięto z autokaru, trenera wezwano na dywanik i poinformowano go o tym, iż zostanie zwolniony" - podało "Weszło".


Grzegorz Szoka nie chciał się zgodzić na to, by położyć nacisk na granie młodzieżowcami i juniorami. To by zwiększyło liczbę punktów w tabeli Pro Junior System i zarazem dało więcej pieniędzy z programu. Zdaniem "Przeglądu Sportowego Onet" Znicz mógłby zarobić dodatkowe 200 tys. zł brutto. Ale jednocześnie było ryzyko, iż to zburzyłoby hierarchię w zespole i mogłoby wpłynąć na szatnię, co Szoce miało się nie podobać.
Zobacz też: W Hiszpanii od rana trąbią o tym, co zrobił Marciniak. "Diaboliczne"
Według Tomasza Włodarczyka z "Meczyków" sami piłkarze chcieli wpłynąć na trenera, by zmienił zdanie i dostosował się do prośby władz klubu, rozmawiali też z zarządem Znicza. Chcieli ugrać, by w ramach porozumienia wypłacono część pieniędzy z PJS jako premię.


Szoka miał przemyśleć sprawę i powiedzieć zarządowi, iż zgodzi się na danie więcej czasu w grę młodzieżowcom, ale pod jednym warunkiem. Za grę pod PJS tylko on i jego sztab mieli otrzymać premię.


Znicz potraktował postawę Szoki jako egoistyczną i nieuczciwą wobec reszty zespołu, dlatego postanowił go zwolnić na trzy kolejki przed końcem.
- Zespół pojechał do Stalowej Woli bez trenera Szoki. Klub to kilkudziesięciu trenerów i kilkuset zawodników, a nie tylko jeden trener Szoka. On nie chciał się z nami związać na dłużej, ma do tego prawo, bo chce mieć lepiej. Żądania finansowe trenera niedotyczące zapisów w kontrakcie z każdą godziną stawały się coraz większe. Nie chcemy, aby ktokolwiek szantażował nas w ten sposób. My chcemy popatrzeć na to, jak będziemy wyglądać w przyszłym sezonie i też o tym myślimy. Coś się w nas przelało, bo nie może być tak, iż trener przychodzi i co chwilę stawia nas pod ścianą, o ile chodzi o rozliczenia finansowe z nim. Zachowuje się nielojalnie wobec klubu - wytłumaczył w rozmowie z TVP Sport prezes Znicza Tomasz Matuszewski.
Z kolei Szoka nazwał oskarżenia ze strony klubu absurdalnymi, ale nie chciał szerzej komentować sprawy. Nie chce prowadzić "medialnej wojny z klubem". - Nigdy jednak nie dopuszczę do sytuacji, w której nie mam całkowitego wpływu na skład wyjściowy mojego zespołu - dodał, gdy został zapytany przez TVP Sport o sytuację.


Według "Weszło" do odejścia Szoki i tak by doszło po zakończeniu sezonu, a do objęcia stanowiska szykowany był Marek Gołębiewski, były trener Skry Częstochowa, Legii Warszawa i Chrobrego Głogów.
Przed 32. kolejką Znicz zajmuje 10. miejsce w tabeli Betclic 1. Ligi z dorobkiem 43 punktów.
Idź do oryginalnego materiału