Burza w reprezentacji Polski po słowach zawodniczki. Lavarini reaguje

1 dzień temu
- Nie sądzę, iż powinienem publicznie wyjaśniać każdej siatkarce, dlaczego nie zadzwoniłem do niej w sprawie powołania - mówi Sport.pl Stefano Lavarini. Ale to nie koniec jego odpowiedzi na pytanie o słowa pominiętej Martyny Grajber-Nowakowskiej. Z trenerem reprezentacji Polski rozmawiamy też m.in. o niepokoju kibiców o Magdalenę Stysiak, liderkę kadry i o stracie wielkiej gwiazdy.
Wszyscy kibice reprezentacji Polski siatkarek pamiętają szał euforii Stefano Lavariniego po wywalczeniu pierwszego od 16 lat awansu na igrzyska. Pamiętają też uwiecznioną na zdjęciach reakcję trenera po gładkiej przegranej w ćwierćfinale paryskiego turnieju. W rozmowie ze Sport.pl Włoch wraca na chwilę myślami do tamtych wydarzeń i tłumaczy swoją frustrację. Pytamy go też m.in. czy rozmawiał przed ogłoszeniem listy powołanych z Joanną Wołosz i o Igę Świątek, z którą zrobił sobie zdjęcie podczas igrzysk.


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek wciąż w kryzysie. Co z Darią Abramowicz? "Może warto zrobić dziennikarskie śledztwo" [To jest Sport.pl]


Agnieszka Niedziałek: Za reprezentacją Polski już pierwszy mecz o stawkę w tym sezonie. W kadrze jest sporo doświadczonych zawodniczek, z którymi pracował pan w poprzednich latach, ale też trochę nowych twarzy. To nowy etap tego samego zespołu czy raczej budowanie nowej drużyny?
Stefano Lavarini: Nie wiem, jak to określić. W ostatnich latach grupa była trochę bardziej zamknięta. W pierwszym sezonie musiałem przede wszystkim poznać zawodniczki, w drugim walczyliśmy o awans na igrzyska, a w trzecim musieliśmy się przygotować do turnieju olimpijskiego. Dlatego w minionych dwóch latach szansa na zobaczenie większej liczby zawodniczek była bardzo utrudniona. Ale taki ruch - próba ograniczenia tej grupy - był potrzebny, aby osiągnąć podczas gry jak największą równowagę i spójność. A to jest coś, czego nie można uzyskać, gdy dużo rotujesz, zmieniając skład co dwa mecze lub co tydzień.
Teraz zaczynamy nowy cykl olimpijski i mamy przed sobą cztery lata. Próba zakwalifikowania się ponownie na igrzyska to nie jest temat wyłącznie tego roku. Na początku nowego cyklu mamy więc z pewnością nieco więcej czasu i przestrzeni, aby popracować z większą liczbą zawodniczek i zobaczyć, jak niektóre z tych, które zawsze obserwowaliśmy, rozwijają się i jak mogą dopasować się do drużyny narodowej. Rozpoczęcie nowego cyklu przygotowań wiąże się z tym, iż musimy rozważyć, co inne zawodniczki mogą dać kadrze.
Podobno tuż po zakończeniu udziału w igrzyskach w Paryżu powiedział pan siatkarkom, iż jest z nich dumny, ale też czuje pewien niedosyt. Czy teraz, 10 miesięcy później, coś się zmieniło w pana postrzeganiu tego występu?
Moje odczucia się nie zmieniły, ale też nie chodziło mi wtedy o osiągnięcie więcej w kontekście samego wyniku. Bo ćwierćfinał olimpijski to bardzo przyzwoity rezultat, biorąc pod uwagę to, czego mogliśmy oczekiwać. Ale kiedy wspomniałem o niepełnej satysfakcji, to rzeczywiście tak było. Szczególnie chodziło mi o nasze dwa ostatnie mecze. Zaprezentowaliśmy się w nich, moim zdaniem, poniżej naszych możliwości. Stąd pojawiła się u mnie pewna dawka frustracji, choć sam końcowy wynik uważałem za bardzo dobry. Ale ten wynik to głównie zasługa naszych pierwszych meczów w Paryżu. To dzięki nim awansowaliśmy do ósemki. W spotkaniach z Brazylią i USA mogliśmy, moim zdaniem, zagrać znacznie lepiej. Prawdopodobnie dały się nam wtedy we znaki presja i stres związane z tą rywalizacją. Ale to już za nami. Myślimy teraz o przyszłości, a nie o przeszłości.
Magdalena Stysiak sama przyznała, iż w tym ćwierćfinale przytłoczyła ją presja, z którą zwykle radzi sobie znacznie lepiej. Skoro ta grupa ma już za sobą takie doświadczenie, to można uznać, iż da to efekt w przyszłości? I gdy znów Polki będą grały mecz o bardzo dużą stawkę, to taka sytuacja się nie powtórzy?
Absolutnie nie można tak założyć, bo to nie jest kwestia jednego takiego doświadczenia. Zebrane i adekwatnie wykorzystane doświadczenia sprawią, iż staniesz się silniejszy, co zaprocentuje w przyszłości. Ale to nie znaczy, iż pojedyncze doświadczenie na pewno tak samo zadziała. Nie ma innego sposobu niż przeżycie tego rodzaju momentu. Często też porażki sprawiają, iż potem jesteśmy silniejsi, bardziej doświadczeni, lepiej podejmujemy decyzje i skupiamy się bezpośrednio na tym, czego potrzebujemy i co jest konieczne. Z pewnością ten ćwierćfinał będzie ważnym doświadczeniem w kontekście naszej przyszłości, ale nie zgodzę się ze stwierdzeniem, iż przerobienie tego raz wystarczy, by być gotowym następnym razem.


W Paryżu o zakończeniu reprezentacyjnej kariery poinformowała wybitna polska rozgrywająca Joanna Wołosz. Czy na jakimkolwiek etapie przed ogłoszeniem listy powołanych na ten sezon sprawdzał pan, czy aby nie zmieniła zdania?
Asia poinformowała mnie o swojej decyzji wcześniej. Zrobiła to szczerze oraz bezpośrednio i to było dla mnie wystarczające. Kiedy więc spotykaliśmy się po igrzyskach, to zawsze była to czysta przyjemność i okazja do żartów, ale szanuję wybór, którego dokonała.
Kiedy tylko ogłoszono skład na majowy turniej towarzyski w Kaliszu, to w dyskusjach kibiców pojawiały się głosy wskazujące, iż tradycyjnie od początku sezonu stawia pan na Stysiak. Niektórzy twierdzą, iż korzysta pan z atakującej dużo - czy wręcz za dużo - i być może dlatego pod koniec sezonu być przemęczona. Co pan na to?
Nie muszę się odnosić do opinii kibiców. Oni oczywiście mogą myśleć, co chcą, ale dla mnie to nie jest istotne. Istotne jest dla mnie adekwatne wykonywanie mojej pracy. Magda to bardzo ważna zawodniczka dla naszej reprezentacji, która w minionym sezonie klubowym obejrzała mnóstwo meczów z kwadratu dla rezerwowych i grała bardzo niewiele. Moim zdaniem adekwatnie wykonana praca w jej przypadku to uzyskanie dobrej formy pod kątem celów, jakie mamy tego lata. A nie da się tego zrobić inaczej niż treningiem, pracą i grą.
Wiem, iż nie lubi pan komentować sytuacji zawodniczek, których nie ma w kadrze, ale Martyna Grajber-Nowakowska sama publicznie powiedziała, iż chciałaby wiedzieć, dlaczego zabrakło dla niej miejsca. Podkreślała, iż ma za sobą świetny sezon i sportowo zasłużyła na powołanie.
Nie mam nic do powiedzenia na ten temat. Jak wspomniałem wcześniej - każdy może mieć swoje zdanie. Nie sądzę, iż powinienem publicznie wyjaśniać każdej zawodniczce, dlaczego nie zadzwoniłem do niej w sprawie powołania. Dokonałem moich wyborów, bazując na zawodniczkach, które w mojej opinii będą odpowiednie do rywalizacji w tak specyficznych rozgrywkach, jakimi jest tegoroczna LN. A jeżeli ktoś czuje potrzebę zapytać mnie o coś we własnej sprawie, to myślę, iż łatwo znajdzie sposób.


Polki – jako gospodarz - mają zapewniony udział w tegorocznym turnieju finałowym Ligi Narodów. Sądzi pan, iż wystąpi w nim już grupa, która poleci potem na mistrzostwa świata? Czy raczej wykorzysta pan imprezę w Łodzi jeszcze do obserwacji i analiz, a dopiero po niej wybierze skład na czempionat globu?
Powiedziałbym, iż jedno i drugie. LN i MŚ nie są ze sobą ściśle powiązane, to dwa osobne elementy sezonu, ale koniec pierwszego i początek drugiego dzielą tylko cztery tygodnie. Podsumujemy wszystkie doświadczenia i informacje zwrotne z LN. Z pewnością wiele rzeczy, które zbudujemy i wypracujemy podczas tych rozgrywek, będzie bazą pod MŚ.


Na koniec zmienimy dyscyplinę. Zamieścił pan na Instagramie – w ramach wspomnień z igrzysk – m.in. zdjęcie z Igą Świątek. Śledzi pan jej poczynania na tyle uważnie, by podzielić się opinią co do ostatnich miesięcy w jej wykonaniu i obecnego występu w Roland Garros?
Nie czuję się wystarczająco kompetentny. Zrobiłem sobie z nią zdjęcie, bo w tamtym momencie zaczynałem się nieco interesować tenisem. Było to związane z szałem, jaki zapanował we Włoszech wokół Jannika Sinnera. To dość powszechne zjawisko, iż gdy w twoim kraju jest jakaś wielka gwiazda, to wszyscy zaczynają się trochę interesować danym sportem. W przeszłości dotyczyło to też innych dyscyplin.
Obserwowałem więc, jak Iga sobie wtedy radziła, a spotkanie jej i zrobienie sobie z nią zdjęcia było dla mnie przyjemnością. Dodatkowo oboje byliśmy wtedy członkami reprezentacji Polski. Ale szczerze mówiąc, to nie miałem możliwości obejrzeć potem zbyt wielu jej meczów. Wiem, iż ostatnio nie miała najlepszego czasu, ale nie siedzę na tyle mocno w tenisie, by się na ten temat wypowiadać. Ale oczywiście, jako reprezentantce Polski, życzę jej, by jak najszybciej wróciła do najwyższej formy.
Idź do oryginalnego materiału