Piast Gliwice i Radomiak Radom o nic już nie walczą. Oba kluby nie mają szans na grę w europejskich pucharach, obu nie grozi też spadek. W teorii przed dzisiejszym spotkaniem wciąż w pełni bezpieczny nie był Radomiak, ale z ośmiopunktową przewagą nad 16. miejscem musiałoby dojść do kompletnej katastrofy, żeby nie utrzymał się w Ekstraklasie.
REKLAMA
Zobacz wideo Kamil Grosicki stanął przed dziennikarzami po finale PP i ogłosił: Rok temu...
Pierwsza połowa meczu Piast - Radomiak mogła się nie odbyć. Nikt by nie zauważył
I do przerwy było widać doskonale, iż spotkanie Piasta z Radomiakiem w zasadzie nie ma stawki. Trzeba oddać gospodarzom - oni coś próbowali robić, regularnie atakowali, Jednak te wypady pod pole karne Radomiaka nie przyniosły żadnych skutków. Piast do przerwy nie zdobył żadnej bramki. Z siedmiu prób strzału, tylko jedna była celna.
Dużo gorzej od gliwiczan prezentowali się goście. Przez całą pierwszą połowę oddali oni tylko jeden, niecelny strzał - w taki sposób bardzo trudno zdobyć bramkę.
Komiczny mecz w Gliwicach. Dziś przegrali wszyscy
Po przerwie kilka się zmieniło. Mecz wciąż toczył się w tempie, który wskazywał, iż piłkarze obu drużyn znajdują się pomiędzy jednym majówkowym grillowaniem a drugim. Okazjonalnie padł jakiś strzał - zwykle niecelny. W 65. minucie Capita Capemba zdecydował się na coś, czego w tym meczu nie widzieliśmy zbyt często: sprint. To wystarczyło, żeby stworzyć sobie okazję sam na sam, ale w ostatniej chwili został dogoniony przez obrońcę Piasta, który przeszkodził mu na tyle, iż nie był w stanie oddać celnego uderzenia.
Capemba w drugiej połowie był najbardziej aktywnym zawodnikiem na boisku. Miał jeszcze jedną dobrą okazję, którą zakończył strzałem, ale z tym uderzeniem poradził sobie Frantisek Plach. W samej końcówce meczu blisko szczęścia był Piast Gliwice, ale raz Maciej Kikolski poradził sobie z uderzeniem z dystansu, a drugi raz uratował go słupek.
Spotkanie skończyło się wynikiem 0:0. Ten remis gwarantuje Radomiakowi utrzymanie w Ekstraklasie. Najwięcej jednak wygrali ci, którzy nie stracili niedzielnego popołudnia na oglądanie tego starcia.