Bądźmy szczerzy - to nie był najciekawszy wyścig tego sezonu WEC. W kategorii hypercarów mieliśmy wyjątkowo mało akcji na torze, a wiele zespołów zmagało się z czymś, co nazywa się tu "balance of performance", czyli doważaniem samochodów w ramach wyrównywania szans. Tak było choćby w przypadku Ferrari AF Corse Roberta Kubicy.
REKLAMA
Zobacz wideo Zbudował skocznię w ogrodzie, teraz organizuje tam konkursy. Jak wyglądają skoki amatorów?
Ekipa Polaka miała w Sao Paulo problemy w zasadzie przez cały weekend. Od treningów, gdzie Kubicy skreślano najlepszy rezultat do obaw o dobry występ w kwalifikacjach po słabych wynikach w pierwszych sesjach. W walce o miejsce na starcie udało się jednak najpierw awansować do najlepszej dziesiątki jako jedyne Ferrari w stawce, a potem zająć w sesji Hyperpole dziewiąte miejsce. Wciąż odległe od czołówki, ale nie kompromitujące.
Wyścig przerwany przez... latawiec. Kuriozalna sytuacja w trakcie zmiany Kubicy
Jako pierwszy w samochodzie usiadł Philip Hanson. Brytyjczyk długo jechał na tej samej pozycji, z której ruszył do wyścigu. Potem, po jednej z serii pit stopów, spadł na dziesiątą. Dopiero pod koniec swojej zmiany zyskał niezłe tempo i doganiał rywali, awansując - w realnej walce - na ósme miejsce. Po nim do samochodu wsiadł Robert Kubica. Podczas stintów Polaka nic się jednak nie zmieniło. Samochód Ferrari nie miał wystarczającego tempa, żeby walczyć z pozostałymi ekipami. Zwłaszcza iż Kubica miał już sporą stratę choćby do najbliższych przeciwników na torze, a auto numer 83 zostało zdublowane przez prowadzące Cadillaki. Kubica wykręcił najlepszy czas wyścigu spośród całej swojej załogi.
W czasie, gdy Kubica był za kierownicą, z nudy i monotonii wyścigu na Autodromo Jose Carlos Pace wyrwała wszystkich dość kuriozalna żółta flaga wywieszona na całym torze. Ściganie przerwano ze względu na... latawiec, który pojawił się na nawierzchni, prawdopodobnie dzięki podmuchom wiatru. Porządkowi zdążyli go gwałtownie usunąć, ale ta sytuacja powtórzyła się jeszcze raz - już, gdy w załodze numer 83 w wyścigu jechał Chińczyk Yifei Ye.
Podczas jego zmiany w wyścigu działo się nieco więcej. Ye utrzymywał samochód numer 83 na ósmej pozycji i choć tracił kilka - chwilami parę sekund - do rywali, to nie mógł ich ostatecznie dogonić. Za to musiał oglądać się za siebie, bo w końcówce pogoń rozpoczął Mick Schumacher w Alpine oznaczonym "36". Ostatecznie to Ferrari AF Corse skończyło rywalizację jako ósme w stawce, zaledwie 0,754 sekundy przed Alpine. Było zatem gorąco, ale udało się opanować sytuację i dowieźć samochód na pozycji zajmowanej przez większość wyścigu. Strata do zwycięzców wyniosła ponad dwa okrążenia.
Bardzo ważne punkty załogi Kubicy. Zmniejszyli stratę do liderów
"83" była też najlepszą spośród załóg Ferrari. Dla Roberta Kuibcy i jego kolegów z załogi to liczy się po weekendzie w Brazylii najbardziej. I ma wpływ na klasyfikację generalną mistrzostw świata, gdzie wciąż liczą się w walce o tytuł. I dzięki pokonaniu reszty załóg Ferrari, które wypadły poza najlepszą dziesiątkę, udało się odrobić nieco straty do liderów.
Przed wyścigiem w Sao Paulo przewaga załogi numer 51 (Antonio Giovinazzi, James Calado, Alessandro Pier Guidi) nad Kubicą, Hansonem i Ye z auta numer 83 wynosiła 16 punktów. Za ósme miejsce w sześciogodzinnym wyścigu WEC przyznaje się cztery punkty, za pozycje poza Top10 zero. Dlatego załoga Kubicy odrobiła do rywali w walce o mistrzostwo właśnie cztery punkty. Teraz mają w dorobku 93 punkty, podczas gdy fabryczne Ferrari oznaczone "51" pozostaje przy 105.
Wyścig w Brazylii w kategorii hypercarów wygrała załoga numer 12 Cadillac Herz Team Jota - Alex Lynn, Norman Nato i Will Stevens. To zespół, który startował do rywalizacji z pole position. Na mecie mieli przewagę 57,016 sekundy nad drugim z Cadillaców - "38", którą prowadzili Earl Bamber, Sebastien Bourdais i Jenson Button. Na podium stanęli też kierowcy Porsche Penske z numerem 5 - Julien Andlauer, Michael Christensen i Mathieu Jaminet.
Kolejny wyścig tego sezonu WEC zaplanowano na 7 września na Circuit Of The Americas w Austin. Po rundzie w Stanach Zjednoczonych odbędą się jeszcze dwie - 28 września na torze Fuji w Japonii i w Bahrajnie 8 listopada.