Ednaldo Rodrigues pełni rolę szefa brazylijskiego futbolu od 2022 roku. Burzliwa jest to kadencja, już w grudniu 2023 roku Sąd Najwyższy odsuwał go od władzy w związku z unieważnieniem porozumienia z brazylijską prokuraturą, które umożliwiło wybór Rodriguesa na stanowisko. Jednak wówczas prezes się odwołał i po zaledwie miesiącu wrócił na stanowisko. Teraz działacz znów wpadł w kłopoty, jednak tym razem sprawa ma nieco inne podłoże.
REKLAMA
Zobacz wideo Barcelona w końcu doczeka się nowego stadionu?! 1,5 miliarda euro
Podpis niepoczytalnego działacza, czyli wielkie zamieszanie w Brazylii
W marcu tego roku Rodrigues skutecznie ubiegał się o reelekcję i ponownie został wybrany na prezesa. Jego poparcie było stuprocentowe, a władzę potwierdziło specjalne porozumienie na szczycie brazylijskiej piłki. Podpisali się pod nim najważniejsi działacze, w tym były prezes CBF Antonio Carlos Nunes de Lima, znany szerzej jako Coronel Nunes. I to właśnie jego podpis został zakwestionowany przed sądem przez przeciwników Rodriguesa.
Jak informuje brazylijski portal ge.globo.com, u Nunesa w 2018 roku wykryto guza mózgu. Był jeszcze wówczas u władzy. Po siedmiu latach analizowania dowodów Sąd Najwyższy uznał, iż choroba wpływała na możliwości podejmowania świadomych decyzji przez byłego prezesa CBF i w momencie, w którym podpisywał on korzystny dla Ednaldo Rodriguesa dokument, nie był on już w stanie zrobić czegokolwiek w pełni świadomie. Innymi słowy, uznano go za niepoczytalnego. Są też podejrzenia, iż jego podpis mógł zostać po prostu sfałszowany.
Nowe wybory już wkrótce. Czy Ancelotti ma się czego obawiać?
Właśnie na podstawie tych dowodów sędzia Gabriel de Oliveira Zefiro odsunął w czwartek 15 maja Rodriguesa od władzy i uczynił wiceprezesa Brazylijskiego Związku Piłki Nożnej Fernando Sarneya tymczasowym administratorem. Jego zadaniem będzie zorganizowanie wyborów na nowego prezesa. Nie da się jednak wykluczyć, a wręcz można zakładać, iż Ednaldo Rodrigues zrobi to samo, co w grudniu 2023 roku i odwoła się od decyzji. Jedno jest pewne, do końca bałaganu jeszcze bardzo daleko.
Nie wiadomo czy całe zamieszanie wpłynie na przyszłość Carlo Ancelottiego jako selekcjonera brazylijskiej kadry. Federacja ogłosiła to już co prawda oficjalnie, ale ewentualna definitywna zmiana władzy może spowodować nowe rozdanie. Co prawda w rozmowie z ge.globo.com Fernando Sarney zapewniał, iż "nie będzie się w to mieszał" i "jest tu tylko przejściowo". Jednak po pierwsze, słowa nie zawsze odpowiadają czynom, po drugie, nie jest pewne co na to wszystko sam Ancelotti.