Godziny do finału Wimbledonu, tak Anglicy podsumowali Świątek

4 godzin temu
Iga Świątek (4. WTA) zmierzy się w finale Wimbledonu z Amandą Anisimovą (12. WTA). Brytyjskie media nie mają wątpliwości: takiego zestawienia w meczu o tytuł nie spodziewał się nikt. Dziennikarze sugerują, iż porażka Polki w Roland Garros, paradoksalnie pomogła jej dobrze zaprezentować się w Londynie. "Teraz brakuje jej tylko jednego zwycięstwa, aby dorównać Carlosowi Alcarazowi i zdobyć najważniejsze trofea na obu nawierzchniach" - czytamy.
Portal SkySports przypomniał, iż nie jest to pierwszy finał Wimbledonu w wykonaniu Świątek, która wygrała tam już siedem lat temu. Wówczas była to jednak rywalizacja wśród juniorek. W seniorskich turniejach Polka docierała maksymalnie do ćwierćfinału. "Szczerze mówiąc, nigdy choćby nie śniłam, iż będę mogła zagrać w finale. Jestem po prostu niesamowicie podekscytowana" - powiedziała Świątek, cytowana w artykule SkySports.


REKLAMA


Zobacz wideo Wimbledon porwał Polaków! Tak bawią się nasi kibice


"Na korcie zrobiło się gorąco za sprawą Świątek, która w nieco nieprawdopodobny sposób odzyskała formę na murawie All England Club" - napisały brytyjskie media. Dalej podkreślono, iż dla 24-latki ostatni okres gry był niezwykle trudny. Zwłaszcza na kortach ziemnych, gdzie nie udało jej się obronić tytułu Rolanda Garrosa. Katalizatorem frustracji i złych emocji okazał się turniej w Bad Homburg, gdzie Polka dotarła do finału zawodów.
"Był to pierwszy finał, w jakim Świątek wzięła udział od czasu wygrania piątego tytułu Wielkiego Szlema na French Open wiosną ubiegłego roku. Teraz brakuje jej tylko jednego zwycięstwa, aby dorównać Carlosowi Alcarazowi i zdobyć najważniejsze trofea na obu nawierzchniach" - opisuje dalej SkySports.


Portal zdecydował się również na docenienie klasy polskiej tenisistki dzięki nietypowej statystyki, którą można nazwać najkrótszą listą w świecie kobiecego tenisa. Zawiera ona wszystkie aktywne zawodniczki, które dotarły do wielkoszlemowych finałów gry pojedynczej kobiet na każdej nawierzchni.
"Iga Świątek. Koniec listy" - napisali Brytyjczycy.


Dziennikarze nie mają wątpliwości. "Brak wygranej okazał się błogosławieństwem"
Przed finałem kobiet obszerny artykuł na temat obu zawodniczek opublikował także "Guardian". Zauważono w nim, iż wprawdzie Świątek i Anisimova nie grały ze sobą w tourze, ale raz w życiu dane im było rywalizować. Miało to miejsce w 2016 roku podczas juniorskiej odmiany Pucharu Federacji (obecnie Pucharu Billie Jean King). Polka wtedy wygrała 6:4, 6:2.


Dziennikarz Tumaini Carayol przypomniał także niezwykłą drogę Anisimovej do finału, która jeszcze półtora roku temu znajdowała się choćby w piątej setce rankingu, a także zmagała się z żałobą po śmierci ojca oraz problemami ze zdrowiem psychicznym. "Jej tegoroczne występy pokazały, jak ważne jest, by zrobić krok w tył i iść własnym tempem, zamiast ciągle próbować pokonywać trudności i ból" - napisał Carayol.


"Guardian" napisał też, iż ostatnie 12 miesięcy były jednymi z najtrudniejszych okresów w karierze Świątek. Jednak porażka we French Open, gdzie odpadła w półfinale, teraz może zamienić się w sukces na Wimbledonie. "Zamiast złapać oddech po kolejnym triumfie we French Open, stosunkowo słabe wyniki na kortach ziemnych pozwoliły jej natychmiast przygotować się do sezonu na kortach trawiastych. Dodatkowy czas spędzony na trawiastej nawierzchni pozwolił jej poczuć się bardziej komfortowo niż kiedykolwiek wcześniej".
Dziennikarz "Guardiana" wymienił liczne zalety w grze Amerykanki, takie jak timing, technikę, koordynację czy wytrzymałość. Stwierdził, iż to potężna zawodniczka, która może nie dawać Świątek czasu w reakcję dzięki płaskich uderzeń i zniwelować drugi serwis Polki.


Jednocześnie Carayol napisał: "Anisimova jest jedną z niewielu, które nie doświadczyły gniewu Świątek jako zawodowa tenisistka, a brak ich wspólnych gier dodaje temu spotkaniu nuty tajemniczości. [...] Jednak skłonność Świątek do dawania z siebie wszystkiego w najważniejszych momentach mówi sama za siebie. Ma bilans 5-0 w finałach wielkoszlemowych i 16-2 w wielkich finałach, a mecze te często nie były wyrównane".
Idź do oryginalnego materiału