Hiszpanie nie czekali do końca meczu. Tak nazwali Lewandowskiego

3 godzin temu
"Nieśmiertelny" - tak Roberta Lewandowskiego nazwała hiszpańska prasa po tym, co zrobił w pierwszej połowie meczu z Athletikiem Bilbao. Polski napastnik z tym sezonem LaLiga postanowił pożegnać się w wielkim stylu. Już po 17 minutach skompletował dublet. W końcu doczekał się też setnej bramki w barwach Barcelony. - Nigdy nie można go skreślać - podkreślali dziennikarze.
Robert Lewandowski rozgrywa ostatni mecz w tym sezonie. Jego FC Barcelona mierzy się na wyjeździe z Athletikiem Bilbao. Teoretycznie Polak cały czas ma szansę na zdobycie trofeum Pichcichi. Aby dogonić w klasyfikacji strzelców Kyliana Mbappe, potrzebuje jednak aż sześciu goli i asysty. Do przerwy radził sobie wręcz rewelacyjnie.


REKLAMA


Zobacz wideo Lewandowski zdetronizowany! Oto największa gwiazda światowej piłki


Hiszpanie reagują na wielki wyczyn Lewandowskiego. Tak ocenili go w przerwie
Kapitan reprezentacji Polski jeszcze przed upływem pierwszego kwadransa pokazał się z najlepszej możliwej strony. Po podaniu po ziemi Fermina Lopeza wpadł w pole karne, po czym przelobował Unaia Lopeza. Był to jego setny gol w barwach FC Barcelony.


Nie minęły trzy minuty, a już wpisał się na listę strzelców po raz drugi. Tym razem wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego Raphinhi i fatalne ustawienie obrońców Athleticu. Z bliskiej odległości skierował piłkę głową do siatki i podwyższył na 2:0. Takim wynikiem zakończyła się pierwsza część spotkania. A jak tuż po niej Lewandowskiego oceniły hiszpańskie media?


Kataloński "Sport" nazwał Polaka mianem "nieśmiertelnego" i wystawił najwyższą w zespole notę 9. - Od dłuższego czasu nie strzelił gola, ale nigdy nie można go skreślać. W mgnieniu oka strzelił dwa gole, ale problemy z dolną częścią pleców spłatały mu figla. Jednak wytrwał - czytamy. Z kolei "Mundo Deportivo" nie przyznało konkretnej oceny. Napisało za to o "setce Lewandowskiego". - Setny gol Polaka dla Barcelony, w dodatku przy perfekcyjnym wykończeniu. Jako bonus dorzucił jeszcze jednego gola, strzelając głową - to jedno z najłatwiejszych trafień w jego legendarnej karierze - znaznaczono.


W wyjściowym składzie Barcelony zabrakło tym razem Wojciecha Szczęsnego. W bramce Katalończyków nieoczekiwanie pojawił się Inaki Pena, który przegrał rywalizację Polakiem w drugiej części sezonu.
Idź do oryginalnego materiału