Hiszpanom nie umknęło to, co zrobił Szczęsny. Piszą wprost

5 godzin temu
FC Barcelona zaczęła przygotowania do sezonu 2025/26. Kataloński klub stanie przed zadaniem obrony mistrzowskiego tytułu, a częścią składu będą oczywiście Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny. O ile raczej nie powinniśmy martwić się o miejsce w wyjściowej jedenastce dla tego pierwszego, tak naszemu golkiperowi wróży się ławkę rezerwowych. Nie zmienia to jednak jego podejścia. Szczęsny zachowuje absolutny profesjonalizm, czego wyraz dał już na samym starcie.
Choć trwało to nieco dłużej, niż wszyscy zakładali, Wojciech Szczęsny ponownie odłożył emeryturę na później i przedłużył kontrakt z FC Barceloną do 2027 roku. Polak będzie miał teraz jednak dłuższą drogę do wyjściowego składu. O ile Marc-Andre Ter Stegen nie powinien być dla niego dużym zagrożeniem, Katalończycy najchętniej by się go pozbyli, tak Joan Garcia to już zupełnie inna historia.


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek przeszła do historii Wimbledonu! "Gwiazda na skalę wszechświata"


Szczęsny z dłuższą drogą do składu. Jedno się jednak nie zmieni
Barcelona wykupiła go tego lata za 25 milionów euro z Espanyolu, a sam Hiszpan był w minionym sezonie czołowym golkiperem La Liga. Tamtejsze media wróżą mu bycie numerem jeden w bramce "Blaugrany" z Wojciechem Szczęsnym jako rywalem i zmiennikiem. Oczywiście stuprocentowej pewności nie ma, bo Hansi Flick akurat jest takim trenerem, którego niespecjalnie obchodzą nazwiska, więc jeżeli Polak bardziej zasłuży, to on będzie jedynką. Samego Szczęsnego z kolei cała ta sytuacja nie ruszyła za bardzo. Nasz golkiper już na samym początku przygotowań udowodnił, iż jego profesjonalizm nie zależy od hierarchii w zespole.


Mistrzowie Hiszpanii wznowili już treningi przed nowym sezonem, a w poniedziałek 14 lipca odbył się pierwszy z nich. Szczęsny nie miał najmniejszego zamiaru się spóźnić i w ośrodku treningowym Ciutat Esportiva pojawił się jako drugi z całego zespołu. Wyprzedził go jedynie Jules Kounde, który przybył prawie godzinę przed Polakiem (13:52).


Szczęsny wzorem profesjonalizmu. Za to Kounde chyba się przestraszył
Francuzowi dziwić się nie można, Hansi Flick nie cierpi spóźnialstwa jak morowej zarazy. Kounde za brak punktualności miał w zeszłym sezonie aż trzy razy zaczynać mecz na ławce rezerwowych. Zresztą o pogardzie Niemca względem spóźniania się, zdążył się już przekonać Hector Fort. Hiszpańskie media informowały, iż 18-letni prawy obrońca nie pojawił się na czas na badania przed okresem przygotowawczym, za co miał dostać dość nieprzyjemną reprymendę od Flicka.
Idź do oryginalnego materiału