Liverpool nie zachwycał może na początku nowego sezonu Premier League, ale i tak po trzech kolejkach miał komplet dziewięciu punktów, jako jedyny zespół w całej lidze. To dzięki wygranym spotkaniom z Bournemouth (4:2), Newcastle United (3:2) i Arsenalem (1:0). W czwartej kolejce mistrzowie Anglii udali się na Turf Moor na rywalizację z Burnley.
REKLAMA
Zobacz wideo Robert Lewandowski przygasa? Żelazny: W meczach kadry on po prostu nie mógł więcej
Liverpool z pierwszą stratą punktów w nowym sezonie Premier League
Chociaż Liverpool grał na wyjeździe, to był zdecydowanym faworytem tego spotkania. Z jednej strony mowa o mistrzach Anglii, a z drugiej o ekipie, która w letnim okienku transferowym sprowadziła piłkarzy za blisko pół miliarda euro! Pieniądze jednak nie grają, jeżeli naprzeciwko jest ambitnie i dobrze zorganizowana ekipa jak Burnley.
Zobacz też: Brutalna prawda o polskich talentach. Absolutny dramat
Piłkarze beniaminka Premier League świetnie przesuwali się w defensywie, ale jednocześnie w ataku ograniczali się do okazjonalnych kontrataków. To wszystko sprawiło, iż przez całą pierwszą połowę Liverpool tak naprawdę miał tylko jedną groźną sytuację, gdy Ibrahima Konate uderzył ponad bramką po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.
W tym spotkaniu Arne Slot jeszcze nie mógł skorzystać z pozyskanego za 145 milionów euro Alexandra Isaka. Mimo tego Liverpool dokręcał systematycznie śrubę w drugiej połowie. Próbował kilka razy dystansu Dominik Szoboszlai, podobnie Florian Wirtz, ale ciągle albo brakowało centymetrów, żeby trafić w światło bramki albo na posterunku był Martin Dubravka.
Od 84. minuty Burnley grało w osłabieniu po tym, jak drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Lesley Ugochukwu. Napór "The Reds" stawał się coraz większy, kotłowało się w polu karnym gospodarzy. Świetną okazję miał Jeremie Frimpong, ale na posterunku był Dubravka. Pięć doliczonych minut upływało nieubłaganie. W 94. minucie Frimpong dośrodkował w pole karne, a jego dośrodkowanie ręką zablokował Hannibal Mejbri, który aż schował twarz w dłoniach. Był rzut karny dla Liverpoolu, podszedł do niego Mohamed Salah, który potężnym strzałem zdobył bramkę i zapewnił swojej drużynie czwartą wygraną w tym sezonie!
Burnley - Liverpool 0:1
Bramka: 90+5' Salah