Reprezentacja Polski wciąż nie ma trenera. 12 czerwca Michał Probierz poinformował za pośrednictwem social mediów Polskiego Związku Piłki Nożnej, iż rezygnuje ze stanowiska selekcjonera. - Pełnienie tej funkcji było spełnieniem moich zawodowych marzeń i największym życiowym zaszczytem - oświadczył. Teraz Cezary Kulesza musi znaleźć jego następcę.
REKLAMA
Zobacz wideo Żelazny o zachowaniu prezesa PZPN: Kulesza nie ma w sobie za grosz ogłady
Były reprezentant Polski zaskoczył wyborem kandydata na selekcjonera
Niektórych powoli zaczyna dziwić i zastanawiać przedłużający się czas na wybór nowego selekcjonera reprezentacji Polski. Jednak Andrzej Juskowiak jest o to spokojny. W wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" Onet wyznał, iż to nie ma większego znaczenia, ale najistotniejsze jest to, by wybrać adekwatnego kandydata. Wskazał choćby jedno nazwisko.
- Gdybym ja wybierał, to pewnie złożyłbym ofertę Markowi Papszunowi - oświadczył.
Dlaczego akurat taki wybór? - Bo pokazał w Rakowie Częstochowa, iż jest trenerem już bardzo dużej klasy. Umie wyciągać z zawodników maksymalnie dużo, wyciska ich jak cytrynę – w najlepszym tego słowa znaczeniu. Proszę zwrócić uwagę, iż gdy dwa lata temu odszedł z Częstochowy, Raków od razu obniżył loty. Nie był drużyną, która na koniec walczyła o medale. Po roku wrócił i w minionym sezonie przekonaliśmy się, iż Raków znowu jest bardzo mocny - podkreślił.
PZPN choćby nie myśli o Papszunie. "Dobro kadry jest najważniejsze"
W innym wywiadzie dla tego dziennika prezes PZPN Cezary Kulesza wyznał, iż nie kontaktował się z nim. - Byłoby chyba nie fair, gdybym tuż przed meczami europejskich pucharów zabrał im Marka - oświadczył. Co na to Andrzej Juskowiak?
- Akurat tym prezes nie powinien się aż tak bardzo przejmować, bo przecież dobro kadry narodowej jest najważniejsze. Zresztą przypominam, iż w nie tak odległej przeszłości do kadry bezpośrednio z klubu przychodzili Adam Nawałka i Jerzy Brzęczek. Natomiast w przypadku Czesława Michniewicza było wręcz tak, iż kadrę młodzieżową U-21 zostawił dla Legii Warszawa. Jak widać, różne sytuacje się zdarzają - podkreślił.
Zdaniem wielu komentatorów Marek Papszun nie sprawdziłby się jako selekcjoner, gdyż - w przeciwieństwie do klubu - w kadrze nie pracuje się na co dzień, a pięć razy w roku po około 10 dni. - Uważam, iż wystarczyłoby mu tyle czasu, żeby przekonać piłkarzy do swojej wizji i jej realizacji - kontynuował.
Zobacz też: Sceny w studiu Polsatu. Hajto ruszył. "Śmiejesz się jeszcze bezczelnie"
- Poza tym na pewno optymalnie wykorzystywałby okres między zgrupowaniami. Oglądałby piłkarzy, analizował ich grę i często się z nimi kontaktował. Nie mam najmniejszych wątpliwości, iż by sobie z tym wszystkim poradził - zakończył.