Niezwykle ciekawą rozmowę z Robertem Kubicą przeprowadzili dziennikarze Kanału Zero. Dowiedzieliśmy się wielu szczegółów jego triumfu w 24h Le Mans.
Zanim przejdę do samego wywiadu, nawiążę do jego treści, w której Robert Kubica mówił o tym, co czuł tuż po zwycięstwie. Oczywiście Iwona Hołod, jedyny polski dziennikarz obecny na 24h Le Mans, chciała porozmawiać z Robertem po wyścigu. Byli choćby wstępnie umówieni, iż się spotkają wieczorem, ale ze względu na ogromną ilość obowiązków jaką miał Robert po wygranej i dość duży chaos jaki wtedy panował – finalnie do tego spotkania nie doszło. Najważniejsze jednak, iż udało się na chwilę spotkać, przybić piątkę i pogratulować Kubicy.
Jesteśmy jednak umówieni na rozmowę z Robertem w najbliższym czasie, a póki co możemy cieszyć się wypowiedziami Kubicy dla “nieco” większych mediów.
Pierwsza część rozmowy Roberta z Kanałem Zero dotyczyła zmęczenia po takim wyścigu jak 24h Le Mans.
“Drugi dzień jest najgorszy. Jest to duże wyzwanie, nie tylko dla zespołu i auta, ale też dla kierowców. Przez sobotę i niedzielę spaliłem około 12 tysięcy kalorii więc jest potrzebne trochę czasu by się zregenerować i zrekompensować to” – powiedział Robert Kubica.
Ile kilogramów stracił w trakcie wyścigu Robert?
“Od początku treningów około 3 kilogramów, ale są to dane nieco okłamane ponieważ mamy deklarowaną wagę, którą musimy utrzymać i przez ostatnie 2 dni bardzo dużo jadłem żeby się nie okazało iż wyjdę z auta i mi brakuje kilogramów. Byłoby to zatem więcej gdybym nie musiał podjadać niepotrzebnych rzeczy” – powiedział kierowca AF Corse #83.
Po raz kolejny Robert podkreślał, jak ważna w osiągnięciu sukcesu w wyścigach długodystansowych jest współpraca ze sobą trójki kierowców zespołu.
“DNA wyścigów długodystansowych jest takie, iż musisz się dzielić samochodem i musisz być elastyczny o ile chodzi o kwestie techniczne. Nie każdy kierowca lubi takie samo zachowanie auta i trzeba – jak to w dobrym związku – pomagać i czasem zejść na drugi plan żeby twój partner zespołowy wykonał lepszą pracę. A czasem zdarzają się kierowcy, którzy chcą się pokazać” – stwierdził Kubica.
Robert spędził w aucie aż 9 godzin i 59 minut, przejeżdżając 166 okrążeń. Czemu jechał tak długo?
“Kończyłem wyścig będąc prawie 4 godziny w aucie. Ja spędziłem w aucie prawie 10 godzin, 44% naszego czasu wyścigu. Bierze się to z zaufania, z tego, jak radzi sobie danego dnia kierowca, ze strategii, która przecież się zmienia w trakcie wyścigu. W poprzednich latach moi inżynierowie preferowali żebym ja jeździł w deszczu. Nie ma nic lepszego niż siąść sobie wokół stołu z partnerami zespołowymi i ustalić sobie reguły” – mówi Robert.
Pytany o kwestie odpoczynku podczas takiego wyścigu, Robert stwierdził, iż nie jest to łatwe, ale i tak w tym roku coś mu się udało.
“To jest prawie 40 godzin bez snu bo przyjeżdżamy około 8-9 rano w sobotę, a opuszczamy tor w niedzielę około 20-21. Jesteś na nogach 40 godzin. Mamy swoje domki/campery, w których możemy odpocząć, zrelaksować się. W tym roku pobiłem swój rekord, nie tylko jazdy na Le Mans, ale też najdłuższego spania bo pospałem 2 godziny. W poprzednich latach było z tym znacznie gorzej” – powiedział Kubica.
Co ciekawe, właśnie wtedy, gdy Robert spał, została podjęta niezbyt korzystna z jego perspektywy decyzja, prawdopodobnie dotycząca strategii względem aut fabrycznych.
“Mi jest o tyle trudniej się zrelaksować i wyłączyć bo nie tylko jeżdżę, ale jestem również często brany pod uwagę przy pewnych decyzjach. W tym roku spałem 2 godziny i akurat wtedy wydarzyły się pewne rzeczy, które miały wpływ na nasz wyścig. Był to istotny moment, niekoniecznie dla nas pozytywny. Od razu po wstaniu otrzymałem informacje, które nie są tymi, które chcesz usłyszeć na dzień dobry. […] W ubiegłym roku jak zasnąłem na godzinę to jak się obudziłem to akurat nasze auto się zepsuło” – mówi Robert.
Polak był proszony o umiejscowienie zwycięstwa w 24h Le Mans w swoim prywatnym rankingu motorsportowych osiągnięć. Co jest dla niego ważniejsze – wygrana w F1 w Kanadzie w 2008 roku czy w Le Mans 2025?
“Rama czasowa pomiędzy tymi wydarzeniami jest tak odległa i tyle się w życiu wydarzyło, ze trudno to porównywać. Dwie rzeczy są dokładnie takie same i myślę, iż po kilku latach będę sobie to wypominał, iż zarówno po Kanadzie 2008 jak i teraz po 24h Le Mans za bardzo nie świętowałem. W Kanadzie nie świętowałem ponieważ byłem jedynym kierowcą wyścigowym, który wsiadł po wyścigu do samolotu i poleciał do Barcelony żeby we wtorek rano testować bolid. Teraz po tylu dniach stresu, walki, adrenaliny i braku snu, chciałem jak najszybciej zamknąć się sam w pokoju i ochłonąć trochę” – powiedział Robert.
“Jeżeli chodzi o mój ranking to na pewno ta wygrana jest w czołówce. Rywalizacja w WEC przechodziło różne fazy. Kilka lat temu było kilka aut, teraz konkurencja była ogromna, ponad 20 aut różnych producentów. Myślę, iż to było jedno z najtrudniejszych i najszybszych Le Mans” – zaznaczył Kubica.
Kierowca przyznaje, iż otrzymał mnóstwo gratulacji, choćby od osób, od których się ich nie spodziewał.
“Nie wiedziałem, iż aż tyle osób ma mój numer telefonu. Nie sądziłem, iż Le Mans jest tak popularne. Napisały do mnie różne osoby, sportowcy, których nie znam. Na pewno spowodowane jest to też moją historią, wypadkiem i tym, jak to wszystko się potoczyło” – mówi Kubica.
“Fernando napisał, ale na przykład dziś rano się obudziłem i zobaczyłem fajną wiadomość od Caseya Stonera, byłego mistrza świata MotoGP, z którym spotkałem się raz. Jest sporo informacji od ludzi, od których się nie spodziewałem. Le Mans ma coś w sobie, nie tylko dla kierowców, ale też dla kibiców. W tym roku na wyścig przyjechało ponad 300 tys. osób. Zachęcam do udziału w niej, było mnóstwo polskich kibiców, mnóstwo polskich flag” – dodaje.
Z perspektywy osób śledzących wyścig, poruszone zostały dwie bardzo ważne kwestie. Co Kubica miał na myśli mówiąc, iż “nie wygramy tego wyścigu”?
“Było parę momentów wyścigowych, w których pomogliśmy zespołowi fabrycznemu i w momencie, w którym oni powinni byli oddać nam naszą pozycję, nie robili tego i momentami czułem, iż ten wyścig mógł wygrać kto inny i niekoniecznie Ferrari, co pokazuje klasyfikacja generalna” – stwierdza Kubica.
W trakcie rywalizacji załoga zmagała się z drobnym problemem technicznym – zwisającą rurą nawiewu do kasku.
“Zepsuł nam się magnes, który trzyma rurę do kasku i ona sobie latała. Przez radio nie chciałem za dużo komunikować bo jest ryzyko, iż usłyszą to sędziowie i będą nas ściągać do boksów. Próbowałem ją chwycić, dać sobie ją za ramię. Były okrążenia, na których bardziej myślałem o tym, żeby trzymać rurę, a nie skupić się na jeździe” – opowiedział Robert.
Nie były to jedyne problemy techniczne auta numer #83.
“Od początku wyścigu mieliśmy małe problemy ze zbijaniem biegów. Nie chodziło o to, iż to nie działało, tylko o sposób działania, który nie był taki, jak powinien. Musieliśmy zmienić swój styl jazdy i nie była to komfortowa sytuacja. Po wyścigu mechanicy zdradzili mi, iż od początku wyścigu skrzynia się pociła – było widać, iż małe ilości oleju się z niej wydostają” – dodał Kubica.
Cały wywiad z Robertem obejrzycie poniżej: