Manchester City był najlepszym zespołem fazy grupowej KMŚ. Angielski gigant jako jedyny wygrał wszystkie mecze fazy grupowej, strzelając w nich aż 13 goli. Al Hilal urwało punkty Realowi Madryt i Red Bullowi Salzburg, przeszło grupę bez porażki, więc mogło śmiało myśleć o postawieniu się "The Ctizens".
REKLAMA
Zobacz wideo Ulubiona piłkarka Amandy Moury Pietrzak? "Córka Dennisa Rodmana jest bardzo twarda, inspiruje mnie"
Szok na KMŚ, City żegna się z imprezą
Początek meczu nie zwiastował takich emocji. Manchester City objął prowadzeni już w ósmej minucie. Udało się rozmontować obronę Al Hilal, a bramkę na 1:0 zdobył Bernardo Silva. Jednak Anglicy nie poszli za ciosem, do przerwy mieli skromne prowadzenie.
Do przerwy było 1:0, a znacznie więcej zaczęło się dziać tuż po rozpoczęciu drugiej części spotkania. Al Hilal potrzebowało zaledwie sześciu minut, by przechylić szalę na swoją korzyść. Już pierwszej akcji po wznowieniu gry wyrównanie dał Marcos Leonardo. Najlepiej zachował się w zamieszaniu po zagraniu Joao Cancelo w pole karne. W 52. minucie prowadzenie dał Malcom. City nadziało się na kontrę, Brazylijczyk popędził z piłką sam przez pół boiska i płaskim strzałem pokonał Edersona.
Jednak euforia Saudyjczyków trwała krótko, bo zaledwie trzy minuty. Wyrównał Erling Haaland. Norweg był najsprytniejszy przy rzucie rożnym. Po jego sytuacji żadna ze stron nie stworzyła sobie klarownej okazji, która mogłaby przesądzić o końcowym wyniku.
W regulaminowym czasie gry mieliśmy remis 2:2, potrzebna była zatem dogrywka. A tę lepiej zaczęli nieoczekiwanie gracze Al Hilal, którzy drugi raz wyszli na prowadzenie w tym meczu. To była 94. minuta. Kalidou Koulibaly był niepilnowany w polu karnym przy rzucie rożnym, wyskoczył najwyżej do piłki i pewnym strzałem głową pokonał Edersona.
Zobacz też: Stało się. Wojciech Szczęsny nie jest już piłkarzem FC Barcelony
Manchester City musiał zacząć grać szybciej, kreować groźniejsze okazje, wziąć się do roboty. Udało się wyrównać pod koniec pierwszej części dogrywki po świetnej akcji Rayana Cherkiego z Philem Fodenem. Francuz posłał górną piłkę w pole karne, za linię obrony. Anglik dobrze to odczytał, wyprzedził defensywę Al Hilal i sprytnym strzałem oszukał bramkarza.
Jednak decydujący głos niespodziewanie mieli Saudyjczycy. W 112. minucie trzeci raz prowadzili w tym spotkaniu. Ponowni do siatki trafił Marcos Leonardo i ponownie stało się to w szczęśliwych okolicznościach. Co prawda Ederson obronił uderzenie głową Sergeja Milinkovicia-Savicia, ale odbił piłkę prosto na klatkę piersiową gracza Al Hilal, który wbił ją do siatki.
Al Hilal sprawiło wielką sensację, wygrywając po dogrywce 4:3. To zdecydowanie wielki sukces Saudyjczyków pod wodzą Simone Inzaghiego, który pracuje z zespołem mniej niż miesiąc.
W ćwierćfinale Al Hilal zagra z Fluminense. Brazylijczycy niespodziewanie pokonali Inter Mediolan 2:0.