"Następca Kubicy" ruszał z pole position. Niewiarygodne, co zrobili rywale

1 dzień temu
To miała być piękna sobota dla polskiego motorsportu. Ruszający z pole position do sprintu Formuły 3 w Hiszpanii Roman Biliński miał realne szanse na zwycięstwo, ale zostały one pogrzebane przez bezmyślność rywali już na pierwszych zakrętach. Polak uczestniczył w wypadku, ale w ogóle nie było jego winy w tym wszystkim.
Roman Biliński zajął w kwalifikacjach do niedzielnego wyścigu Formuły 3 na hiszpańskim torze pod Barceloną 12. miejsce. Nie mógł wykręcić lepszego czasu przez problemy ze skrzynią biegów. Do tego sędziowie anulowali jego najlepszy czas, uznając, iż przekroczył limity toru. Ale zespół skutecznie się odwołał. Czas Bilińskigo był jedynym przywróconym z 15 skasowanych. Zgodnie z regulaminem Polak stanął na starcie do sprintu z pole position! Najlepsza 12 kwalifikacji ruszała w sobotę w odwróconej kolejności.


REKLAMA


Ostatni raz widzieliśmy Polaka na pole position w F3 w zeszłym roku w sprincie w Imoli, był to Kacper Sztuka. Wtedy skończył wyścig na piątym miejscu.


Zobacz wideo Salamon marzy o lidze Mistrzów! Lech Poznań musi się wzmocnić


Na torze pod Barceloną dość trudno się wyprzedza, nitka toru sprzyja defensywnej jeździe, więc Roman Biliński był w naprawdę dogodnej pozycji. Gdyby utrzymał prowadzenie po pierwszym sektorze, to byłaby realna szansa na zwycięstwo.
Zobacz też: Nagły zwrot ws. Cristiano Ronaldo! "Kontrakt już podpisany"
Koszmar Polaka w Barcelonie. Wypadek tuż po starcie
Biliński zanotował dobry start, utrzymywał pierwsze miejsce na prostej, choć Martinius Stenshorne i Tim Tramnitz wywierali dużą presję. Na wejściu do pierwszego zakrętu, w prawo, z ostrym dohamowaniem, Polak dał się jednak wziąć w norwesko-niemieckie kleszcze. Próbował odzyskać pozycję w drugim zakręcie, szybszym w lewo, ale tutaj doszło do prawdziwej katastrofy.


Stenshorne zamykał Tramnitzowi wewnętrzną. Niemiec nie miał miejsca, ale i tak nie odpuszczał. Przez to uderzył w Norwega i spowodował, iż stracił panowanie nad samochodem. Stenshorne uderzył potem w Bilińskiego, który objeżdżał go od zewnętrznej. Norweg wbił Polaka w bandę, Niemiec wypadł z toru kilkadziesiąt metrów dalej, nie mógł skręcić i pojechał prosto w bandy. Cała trójka, która startowała z trzech najlepszych pozycji, bardzo gwałtownie pożegnała się z wyścigiem.


- Oni są szaleni, szczerze, naprawdę! - krzyczał wściekły Biliński przez radio, uderzając ze złości w kierownicę. Był ofiarą agresywnej jazdy dwóch rywali. Niedługo potem z niedowierzaniem analizował z inżynierami to, co się stało na pierwszych zakrętach wyścigu.


Niestety, przepadła szansa na pierwsze zwycięstwo i trzecie podium Bilińskiego w tym sezonie F3. W niedzielę rano (godz. 8:30) będzie okazja na wywalczenie punktów w wyścigu głównym.
Triumfatorem sprintu był Portugalczyk Ivan Domingues z Van Amersfoort Racing. Drugie miejsce zajął jego zespołowy kolega, Meksykanin Santiago Ramos. Podium uzupełnił Bułgar Nikola Cołow z ekipy Campos Racing. Sprintu nie ukończył lider klasyfikacji mistrzostw, Rafael Camara z zespołu Trident. Brazylijczyk uszkodził samochód na starcie, wjeżdżając w mającego problemy z wystartowaniem Tuukkę Taponena z ART.
Idź do oryginalnego materiału