Nie do wiary, co zrobił Lech! Siedem goli! Szaleństwo w Gdańsku

9 godzin temu
Fenomenalny mecz w Gdańsku! Lech Poznań do przerwy przegrywał 0:2 z Lechią Gdańsk i wyglądał bardzo słabo. Jednak mistrzowie Polski w drugiej połowie odrodzili się jak feniks z popiołów i choć musieli drżeć o wynik do końca, zwyciężyli ostatecznie po szalonej wymianie ciosów 4:3!
Który Lech to w tej chwili prawdziwy Lech? Ten od rozbicia 7:1 Breidabliku w el. Ligi Mistrzów, czy ten od porażki 1:4 w pierwszej kolejce z Cracovią? Takie pytanie zadawali sobie jego fani przed meczem z Lechią Gdańsk. Meczem, który poznaniacy wygrać musieli, bo zero punktów po dwóch meczach to coś niegodnego mistrza Polski. Lechia miała takie same plany, bo oni też przegrali pierwsze spotkanie. Co prawda 1:2 (z Górnikiem Zabrze), ale za każdy rozmiar porażki jest takie samo zero punktów. A przecież za problemy finansowe gdańszczanie startują z -5.


REKLAMA


Zobacz wideo Reprezentacja siatkarzy ze złotem na uniwersjadzie! Trener Dariusz Lukas podsumowuje


Ishak jak nie Ishak, Lech jak nie Lech. Za to Lechia była brutalna
Lechia zaczęła z nieco większym animuszem, ale w pewnym momencie okazało się, iż tej energii było aż za dużo. W polu karnym jeden z jej obrońców niemal zdjął koszulkę Mateuszowi Skrzypczakowi. Sędzia Bartosz Frankowski tego nie widział, ale po interwencji VAR przyznał rzut karny dla Lecha w 13. minucie. Do piłki podszedł Mikael Ishak i... nie trafił! To znaczy w bramkę trafił, ale nie przeszła ona przez Szymona Weiraucha, który uratował Lechię.


Niewykorzystane sytuacje się mszczą, a ta zemściła się okrutnie. Lech jej zresztą pomógł. Najpierw w 22. minucie kompletnie zostawili w polu karnym Tomasa Bobcka, a piłka akurat po rykoszecie szczęśliwie do niego trafiła. Wyrok mógł być tylko jeden. Zaś osiem minut później był drugi. Tym razem głupia strata Lecha w środku pola, Kacper Sezonienko wystawia piłkę na sam na sam do Bobcka, a ten pewnie podwyższa na 2:0.


Lech sam zgotował sobie marny los, a Niels Frederiksen miał dość. Już w 31. minucie zafundował "wędkę" Timothy'emu Oumie, który w tym meczu do rywali podawał prawie tak samo często, jak do kolegów. Ofensywa Lecha to był w zasadzie głównie Leo Bengtsson, który oddał kilka groźnych strzałów, ale trafił na Weiraucha w dobrej formie. Tak oto do przerwy to gospodarze prowadzili 2:0.
Mistrz podrażniony to mistrz groźny. Co za połowa Lecha!
Dla mistrzów Polski nie było już innych opcji. Musieli ostro zaatakować. Tak też zrobili, a tym razem efekty gwałtownie się pojawiły. W 48. minucie do piłki przed polem karnym Lechii dopadł Gisli Thordarson i pięknym strzałem z półwoleja zmniejszył straty Lecha! Straty, które zniknęły osiem minut później. Wtedy to właśnie strzał z dość ostrego kąta oddał Filip Szymczak, a Weirauch tym razem się nie popisał. To trzeba było obronić (zresztą zapisali mu to jako bramkę samobójczą). Lech błyskawicznie "zresetował" ten mecz.


Najpierw zresetował, a potem do reszty odwrócił. Lechia wyglądała na kompletnie sparaliżowaną, a Lech bił jak wściekły. Już w 64. minucie strzał Filipa Jagiełły z pola karnego odbił się jeszcze od pleców Skrzypczaka i wpadł do bramki. Mało? Najwyraźniej tak, bo w 70. minucie było już 4:2. Tym razem dośrodkowanie z rożnego, piłka spada pod nogi Ishaka, a ten skutecznie rehabilituje się za spaprany rzut karny.


Myślałby kto, iż to już koniec meczu, a tu nic z tego! I tym razem strzeliła Lechia! Tomas Bobcek skompletował w 87. minucie hattricka, zamieniając głową na gola świetne dośrodkowanie Ivana Żelizki. To był sygnał do ataku, a gdyby w 91. minucie Neugebauer minimalnie lepiej pocelował głową, Lechia wyrwałaby tu jeszcze punkt.
Jednak nie pocelował. Lech dokonał wielkiej remontady w drugiej połowie i choć defensywa poznaniaków przez cały czas pozostawia wiele do życzenia, to tym razem trzy punkty pojechały do Poznania. Lechia może sobie pluć w brodę, bo przez większość drugiej połowy spała.
Lechia Gdańsk - Lech Poznań 3:4 (Bobcek 22', 30', 87' - Thordarson 48', Weirauch 56' (sam.), Skrzypczak 64', Ishak 70')


Lechia: Weirauch - Jaunzems, Pllana (73. Awad Alla), Diaczuk, Vojtko - Mena, Kapić, Żelizko, Sezonienko (56. Neugebauer) - Bobcek, Wjunnyk (73. Kurminowski)
Trener: John Carver
Lech: Mrozek - Pereira, Skrzypczak, Milić, Gurgul (46. Moutinho) - Bengtsson (68. Palma), Ouma (31. Thordarson), Kozubal, Jagiełło, Szymczak (68. Gholizadeh) - Ishak (86. Fiabema)
Trener: Niels Frederiksen
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)
Żółte kartki: Żelizko, Mena, Diaczuk (Lechia) - Ouma, Szymczak (Lech)
Idź do oryginalnego materiału