Maria Andrejczyk wróciła do wyjątkowego dla siebie miejsca. W 2021 roku w Tokio została wicemistrzynią olimpijską. Wtedy miała choćby apetyt i możliwości na więcej. A co będzie w stanie zdziałać teraz, cztery lata później, na mistrzostwach świata?
REKLAMA
Zobacz wideo Swoboda odpadła w półfinale mistrzostw świata w Tokio. "Nie wiem co mam powiedzieć"
Zaczęła mocno. Po rzucie na 62,56 m w pierwszej kolejce była trzecia. W drugiej serii poprawiła się aż o dwa metry – rzut na 64,61 m pozwolił jej przesunąć się na drugie miejsce. To już był rzut na pewny medal. Mimo to na twarzy Andrejczyk nie widzieliśmy żadnego uśmiechu. Żadnych emocji. Dostrzegaliśmy tylko skupienie na dalszej pracy. Na walce o największe marzenie. Polka do końca olimpijskiego konkursu w Tokio próbowała przerzucić Chinkę Shiying Liu, która w pierwszej kolejce machnęła 66,34 m. Andrejczyk cały czas rzucała daleko (63,62 i 64.45 w kolejnych próbach), ale liderki nie wyprzedziła, choć Chinka miała jeszcze tylko jeden mierzony rzut: na 63,40 m. Polka skończyła zawody na drugim miejscu. Wywalczyła srebro. Zdobyła medal, który mogła mieć już pięć lat wcześniej.
Andrejczyk miała 20 lat, gdy zabrakło jej 2 cm do olimpijskiego medalu. „Nie chce być niemiła, ale…"
Na igrzyskach Rio 2016 Andrejczyk miała dopiero 20 lat i zrobiła furorę w debiucie. Najpierw wygrała eliminacje kapitalnym rzutem na 67,11 m. To był rekord Polski. Niestety, w finale zabrakło jej zaledwie dwóch centymetrów do podium. O tyle gorsza była od brązowej medalistki, Barbory Spotakovej. Rekordzistka świata po złotych medalach olimpijskich z Pekinu z 2008 roku i z Londynu z 2012 roku stała się dla Polki idolką. - Nie chcę być niemiła, ale ona już nie jest moją idolką. Teraz uważam ją za największą rywalkę. Z całym szacunkiem, ale mam plan, żeby jej dokopać. I to konkretnie! – mówiła Andrejczyk w Rio. I na następnych igrzyskach dokopała nie tylko Spotakovej, ale prawie wszystkim.
Satysfakcję z tamtego medalu naszej oszczepniczki mieliśmy wyjątkową. Był dla Andrejczyk zapłatą za wytrwałość. Za aż pięć ogromnie trudnych lat. Z czterema operacjami. - Zaraz po igrzyskach w Rio miałam operację barku, później dwie operacje na zatoki, bo ciągle miałam bóle głowy, nie mogłam przez nie normalnie trenować. I na koniec staw skokowy – wyliczała nam Andrejczyk w Tokio. Z zatokami to w ogóle było groźnie. Diagnoza: nowotwór kości. Na szczęście łagodny. - Cztery operacje jak na 25-latkę to dużo, śmieję się, iż weteranka ze mnie. Ale naprawdę uważam, iż to wszystko było po coś. Jestem megawdzięczna za każdą operację, za każdy ból, który mi dokuczał. To wszystko się przydało – przekonywała nasza wicemistrzyni olimpijska.
Andrejczyk oddała medal, żeby ratować serce dziecka
Tak naprawdę srebro zdobyte przez Andrejczyk w Tokio cztery lata temu wywoływało w nas wszystkich nie tylko wielką radość, ale też trochę niedosytu. Trzy miesiące przed tamtymi igrzyskami Polka rzuciła aż 71,40 m. To był zdecydowanie najlepszy wynik sezonu, tylko o 88 cm gorszy od rekordu świata Spotakovej z 2008 roku. Bardzo liczna polska delegacja na pustych trybunach tokijskiego stadionu (przez pandemię koronawirusa na tamtych igrzyskach nie było kibiców, Andrejczyk dopingowali więc inni kadrowicze) ostrzyła sobie zęby na złoto.
Później oni wszyscy byli pod wrażeniem i my wszyscy też byliśmy, słysząc, jak wicemistrzyni olimpijska ogłasza, iż zlicytuje swój medal, żeby uratować komuś życie. To był dla Andrejczyk pierwszy w życiu krążek wielkiej światowej imprezy. Tamto srebro wykupiła za 200 tysięcy złotych sieć sklepów „Żabka", dzięki czemu udało się sfinansować operację serca małego Miłoszka. Firma oddała medal zawodniczce, a wtedy Andrejczyk zdecydowała o przekazaniu go do Muzeum Sportu.
Andrejczyk jest w tym roku dopiero 37. na świecie
Chcielibyśmy, żeby dziś, cztery lata później, Andrejczyk wywalczyła w Tokio swój drugi w życiu medal wielkich zawodów. Ale między Tokio 2021 a Tokio 2025 nasza dziś już 29-letnia oszczepniczka przeżywała dalsze problemy zdrowotne, zmieniała też trenerów, szukała różnych dróg powrotu do walki o najwyższe cele i na razie tego nie zrobiła.
Bieżący sezon nie jest dla Andrejczyk łatwy – w światowym rankingu zajmuje dopiero 37. miejsce. Jej najdalszy tegoroczny rzut – 60,42 m z czerwca z Madrytu – stawia ją w tej hierarchii choćby za inną Polką. Pod koniec sierpnia na mistrzostwach Polski w Bydgoszczy zdecydowanie najlepsza okazała się Małgorzata Maślak-Glugla, która wywalczyła złoto wynikiem 61,42 m. To daje jej 28. miejsce na liście World Athletics.
MŚ w lekkoatletyce w Tokio potrwają od 13 do 21 września. Rzut oszczepem kobiet zaplanowano na piątek 19 września (eliminacje od godziny 12.30 czasu polskiego) i na sobotę 20 września (finał od godziny 14.05). Transmisje na TVP Sport, relacje na żywo na Sport.pl.