
Paweł Tyburski nie owija w bawełnę! Uderza w „Taazy’ego” i jego odwlekanie konfrontacji z nim. Co ciekawe, brzmi on łudząco podobnie, co jeden z jego największych rywali – Michała Pasternaka.
Kamil Mataczyński po dziś dzień jest niepokonany we freak fightach. W większości pojedynków szło mu w miarę bezproblemowo, choć czasami na takie jednak natrafił. Mowa chociażby o konfrontacjach z: Piotrem Tyburskim, Adamem Josefem, Alberto Simao czy choćby ostatnio – 12-stką roninów.
ZOBACZ TAKŻE: Tańcula wyraża chęć walk z Pudzianowskimi! „Na początku wziąłbym tego głupszego”
W związku z jego passą zwycięstw wiele osób zaczęło go zestawiać z freak fighterami prezentującymi jeszcze wyższy poziom. Mowa chociażby o Michale Pasternaku, który od dłuższej chwili się za takowego postrzega. „Wampir” nie raz dawał jasno do zrozumienia, iż „Taazy” nie weźmie walki z nim z paru względów, a nie tak dawno wypowiedział się odnośnie tej sprawy, będąc już jakby trochę poirytowanym postawą Kamila. Poniżej jego wypowiedź z 23 maja z wywiadu dla kanału „Za Ciosem”:
Taazy mówił, z tego co pamiętam, iż na razie nie jest czas na to, żeby ze mną walczył. Może za pół roku. Za pół roku pewnie powie, iż może za rok. Ja w ogóle uważam, iż Taazy dla mnie nie jest wyzwaniem, zacznijmy od tego. Wiem, iż wiele osób się teraz oburzy i będą pisać, jaki ja jestem zarozumiały, ale takie są fakty. (…) Bardzo bym chciał takiej walki, ale nie na zasadzie takiej, iż jak oni to wszyscy twierdzą, iż będę prosił, bo on kiedyś choćby mówił, iż się prosiłem o tę walkę – widać już, iż coś mu siadło na głowę już, bo ja sobie nie przypominam, żebym prosił go o walkę.
Tyburski uderza w Taazy’ego!
Dziś w dość zbliżony sposób o „Taazym” wypowiedział się Paweł Tyburski. „Księżniczka” jest wręcz zniesmaczony podejściem Kamila, który zdaniem coraz to liczniejszego grona osób – unika najbardziej wymagających wyzwań w jednej z typowych formuł pojedynku:
To jest właśnie kwintesencja tych całych freak fightów, farmazonów, niesłownych ludzi, którzy są pozerami. Świat obłudnych pozerów, którzy nie mają choćby jaj. Taazy dostał ofertę walki ze mną za miesiąc. Co powiedział? Że jestem za bardzo wymagającym przeciwnikiem i on potrzebuje kilku miesięcy. Chłop, który ku*wa walczy co… ty myślisz, iż coś się zmieni do października? Wstawaj, zesrałeś się. Ja na budowach robię, ja choćby nie trenuję – co jakiś czas pójdę na trening.
Powyższą wypowiedź, z którą do czynienia mamy na jego Instastory, Paweł podsumował następującymi słowami – z przekąsem:
Cieszy mnie to, iż jestem taki dobry, nie trenując.
Ciekawostką w tym wszystkim jest to, iż Mataczyński i Tyburski mieliby się bić już za miesiąc. Przypomnijmy, iż termin najbliższej gali FAME, tj., FAME 26 wyznaczony jest na wrzesień. Prawdopodobnie miałaby to być wisienka na torcie najnowszego projektu FAME, który organizacja zapowiada jako wielki powiew świeżości.
Warto odnotować, iż według informacji, którymi podzielił się Sylwester Wardęga – ten projekt ma być odwzorowaniem słynnego „Ultimate Fightera”, które organizuje UFC.
ZOBACZ TAKŻE: Nie tylko Karol Nawrocki! Adepci boksu u władzy
Wracając do „Taazy’ego”, to przypomnę, iż swego czasu był on zestawiany choćby z Denisem Labrygą. Trzymając się jednak najbliższej przyszłości, rodzi się jedno pytanie – z kim w takim razie zawalczy teraz zwycięzca turnieju na PGE Narodowym? Odpowiedź nasuwa się chyba tylko jedna, przedstawił ją zresztą sam Mataczyński już parę tygodni temu. Mowa oczywiście o tym, iż streamer najbardziej chętny jest na pojedynek z Denisem Załęckim. Czy tak faktycznie jednak będzie – okaże się już wkrótce.