Choć brazylijskie jiu-jitsu uprawiają miliony ludzi na całym świecie, a choćby w MMA specjalizuje się w tym wielu zawodników, to gdy przychodzi do starć o najważniejsze tytuły, Brazylia z reguły pokazuje innym miejsce w szeregu. Reprezentanci "Kraju Kawy" mają na koncie ponad 260 złotych medali w historii mistrzostw świata. Dziesięciokrotnie tytuły mistrzowskie wędrowały do USA, a po razie wygrywali reprezentanci Angoli (Joao Roque w 1997 roku) i Maroka (Seif-Eddine Houmine w 2024 roku). Dla Europejczyków przez lata złoto było nieosiągalne. Aż pojawił się Adam Wardziński.
REKLAMA
Zobacz wideo Marcin Gortat o kolejnej edycji Wielki Mecz Gortat Team vs NATO Team. "Pojawi się wiele gwiazd i zobaczymy mocny pojedynek"
Wardziński zrobił coś, czego teoretycznie nie miał prawa zrobić
Pochodzący z Poznania 34-letni reprezentant Polski już rok temu zaszokował świat i zdobył mistrzostwo świata Międzynarodowej Federacji Brazylijskiego Jiu-Jitsu w kategorii do 94 kilogramów. Jednak 2 czerwca 2025 roku jego historia doczekała się kolejnego złotego rozdziału. Polak obronił tytuł mistrzowski czarnych pasów w kategorii do 94 kg na zawodach w Kalifornii. Komuś spoza Brazylii udało się to jak dotąd tylko dwa razy i w obu przypadkach był to Amerykanin Mikey Musumeci (2017 i 2018 w kat. 64 kg i 2019 oraz 2021 w kat. 57 kg).
Pomiędzy tytułami Polak wspiął się w międzyczasie na wyższy poziom dominacji. Przez ostatnie 13 miesięcy wygrał 30 walk z rzędu w różnych zawodach. Zwyciężył w turniej Brasileiros, mistrzostwa panamerykańskie oraz mistrzostwa Europy. W połączeniu z mistrzostwem świata Wardziński skompletował tzw. "grand slam" brazylijskiego jiu-jitsu, czyli niejako odpowiednik Złotego Szlema w tenisie (wygrana we wszystkich czterech turniejach wielkoszlemowych w przeciągu roku).
Polska legenda odchodzi w chwale
Po zdobyciu drugiego tytułu nasz reprezentant zostawił swój czarny pas na macie, a to mogło oznaczać tylko jedno, czyli koniec kariery. Wardziński potwierdził to zresztą potem w mediach społecznościowych. - Piętnaście lat minęło. Coś tak odległego i abstrakcyjnego dla dzieciaka z małego klubu w Polsce, jak mistrzostwo świata w brazylijskim jiu-jitsu, stało się takie realne oraz materialne. Zajęło 15 lat, by zmienić szalone marzenie w rzeczywistość... dwa razy! - napisał na Facebooku Wardziński.
Międzynarodowa Federacja Brazylijskiego Jiu-Jitsu nie omieszkała pożegnać Polaka jak prawdziwą legendę. Na swój kanał na YouTube wstawili filmik upamiętniający jego drogę do drugiego tytułu mistrzowskiego. - Wardziński skompletował Grand Slam, zdobył swoje drugie mistrzostwo świata i teraz oficjalnie zakończył karierę w dyscyplinie. W momencie pełnym emocji pozostawił swój czarny pas na macie, zaznaczając koniec swej legendarnej kariery - czytamy w poście federacji na portalu X.