Z Głowackim spotkaliśmy się przed rewanżową walką z Jordanem Nandorem, będącą co-main eventem gali Babilon MMA 55, która odbędzie się w piątek 21 listopada. Ale poniższy wywiad to nie tylko rozmowa o nadchodzącym pojedynku i mieszanych sztukach walki. Głowacki przez lata był jednym z najlepszych pięściarzy w kraju. Kilka razy walczył o pas mistrza świata federacji WBO, a najbardziej pamiętany jest jego pierwszy pojedynek, w którym znokautował samego Marco Hucka. Karierę Polaka w ringu zakończyła wpadka dopingowa, po której zawieszono go aż na cztery lata. Głowacki do dziś uważa się za pokrzywdzonego w tej sprawie, o czym opowiada Sport.pl
REKLAMA
Szymon Szczepanik, Sport.pl: Jak porównałbyś trening bokserski do zajęć MMA? Wielu ludzi myśli, iż wystarczy nauczyć pięściarza zapasów i wychodzi kompletny zawodnik mieszanych sztuk walki.
Krzysztof Głowacki: To tak nie działa, bo treningi do obu dyscyplin są całkowicie inne. W boksie skupiamy się na stójce i precyzyjnych akcjach. Na rywala patrzymy od pasa w górę, bo z takich obszarów wyprowadzi cios. W MMA musimy obserwować całe ciało przeciwnika. Różnią się też pozycje. W boksie mogłem walczyć oparty na tylnej nodze, z zablokowaną przednią stopą. W klatce nie mogę sobie na to pozwolić, bo kickbokser zaraz okopałby mi przednią nogę, a zapaśnik za nią złapał i mnie przewrócił. Boks i mieszane sztuki walki to dwie zupełnie inne dyscypliny.
Zobacz wideo Walczył z Usykiem, był mistrzem świata. "Przedstawiano mnie jak mięso armatnie"
Zdecydowanej większości fanów bardziej kojarzysz się z boksem. Może to pytanie do twoich rywali, ale co jest takiego w leworęcznych zawodnikach, iż zwykle sprawiają tyle trudności?
Przede wszystkim pozycja. Kiedy mańkut oprze się na tylnej nodze, to jest bardzo ciężki do trafienia, bo znajduje się poza zasięgiem ciosu. Ponadto leworęczni pięściarze zwykle dobrze pracują na nogach i zwykle biją z kontry. Z takim zawodnikiem boksuje się zupełnie inaczej niż z praworęcznym. Trzeba używać więcej prawej ręki i kończyć akcje lewym sierpowym. Wielu pięściarzy nie może się do tego przyzwyczaić. Ale mi walka z lewo czy praworęcznym rywalem nie robiła różnicy.
Jakie to uczucie zakończyć międzynarodową karierę Marco Huckowi? Miał pojedynkiem z tobą rozpocząć podbój USA i nie wyszło.
Wspaniałe. Od tej walki minęło już ładnych dziesięć lat. To niesamowite uczucie, które ciężko opisać mi słowami. Zdobywasz mistrzostwo świata, kiedy przed pojedynkiem jesteś skazywany na porażkę. Ale to trzeba przeżyć, bo naprawdę ciężko jest to opowiedzieć.
Huck był faworytem, ale by pojedynek lepiej się sprzedał, zorganizowano go w Newark – miejscu bardzo ważnym dla polskiego boksu. Jak wspominasz atmosferę w hali Prudential Center?
Była niesamowita, na trybunach kibicowało mi mnóstwo Polaków. Najbardziej wspominam, kiedy w siódmej rundzie pół hali zaczęło śpiewać hymn Polski. Aż mnie wtedy ciarki przeszły po plecach. Nie zapomnę tego do końca życia. Miałem wtedy kryzys, byłem po nokdaunie w szóstej rundzie, której w ogóle nie pamiętałem. Świadomość wróciła mi dopiero w siódmym starciu. Kiedy usłyszałem hymn, to mnie bardzo zmotywowało i poniosło do przodu.
Czułeś, iż niemiecka ekipa nie traktuje cię jak poważnego rywala dla Hucka? W końcu choćby nie umieścili w kontrakcie klauzuli rewanżu.
Przedstawiano mnie jako mięso armatnie, które jedzie do Newark przegrać. Zrobi walkę o mistrzostwo świata, ale poniesie w niej porażkę. W ogóle nie traktowali mnie poważnie. Obóz Hucka jeszcze przed pojedynkiem zarezerwował sobie całą knajpę na imprezę po walce. To miała być jego czternasta obrona mistrzowskiego tytułu, dzięki której pobiłby rekord Johnny'ego Nelsona w wadze junior ciężkiej. Ale mu się to nie udało.
Poza Huckiem walczyłeś też z innymi świetnymi zawodnikami, a najbardziej znanym jest Oleksandr Usyk. Co czyni z niego tak dobrego pięściarza?
Przede wszystkim praca nóg, mobilność oraz liczba zadawanych ciosów. Usyk to wszystko ma, dzięki czemu jest kompletnym zawodnikiem. Jak widać, to nie podziałało tylko na mnie, ale działa na wszystkich, zarówno w wadze cruiser jak i ciężkiej. Ukrainiec w ringu jest nieuchwytny, cały czas pracuje na nogach, nie ustaje choćby na sekundę. Podczas walki z nim liczyłem, iż w okolicach ósmej rundy zwolni, a wtedy odpalę swoje fajerwerki i na niego ruszę. Ale on do dwunastej rundy potrafił bardzo intensywnie boksować. W starciu ze mną zadał ponad tysiąc ciosów. To bardzo dużo, zwłaszcza w wadze cruiser.
Twoim zdaniem to jest najlepszy zawodnik wagi ciężkiej w XXI wieku? A może w historii?
W historii nie, ale w XXI wieku już tak. To bardzo dobry pięściarz, który wyciął wszystkich najlepszych pięściarzy w królewskiej kategorii wagowej. Wcześniej dokonał tej sztuki w kategorii cruiser, a przecież tam też miał Murata Gassijewa, Mairisa Briedisa czy Yuniera Dorticosa. Samych znakomitych zawodników.
W walce z tobą Usyk zdobył pierwsze zawodowe mistrzostwo świata. Przegrałeś wyraźnie na kartach sędziowskich, ale było to niezłe dwanaście rund. Gdybyś wtedy, po pojedynku dostał rewanż z Usykiem, widziałbyś swoje szanse?
Jasne, iż tak. Kiedy wychodziłem do walk bokserskich, to zawsze widziałem siebie w roli zwycięzcy. choćby kiedy stawałem do walki z Huckiem, w której wszyscy spisywali mnie na straty, byłem pewny siebie i mówiłem, iż wygram. W MMA mi to zostało. Bez takiego podejścia raczej nie wychodziłbym do pojedynków.
Twoja kariera nie zawsze była taka kolorowa. Trzy lata później ponownie mogłeś zdobyć pas WBO, tym razem w pojedynku z Mairisem Briedisem. Z perspektywy czasu uważasz, iż to był największe oszustwo, którego doznałeś w ringu?
W mojej karierze na pewno, ale ogólnie też nie przypominam sobie większego wałka. W drugiej rundzie Briedis uderzył mnie łokciem w twarz. Po tym ciosie nie byłem w stanie dalej boksować. Powinien za to otrzymać dyskwalifikację, ale sędzia kazał mi wstać i dopuścił do dalszej walki.
Ostatnią walkę bokserską stoczyłeś w styczniu 2023 roku z Richardem Riakporhem. Przegrałeś w czwartej rundzie przez TKO. To już był moment w którym czułeś, iż światowa czołówka odjeżdża?
Może nie tyle, iż ona mi odjeżdża, co miałem przesyt boksu. Nie chciało mi się już trenować i boksować. Byłem znudzony tym sportem, każdy trening znałem od podszewki. To wszystko mi się już przejadło i miałem dosyć. Dlatego przeszedłem do MMA. W tym sporcie czuję się jak dziecko w piaskownicy, które poznaje nowe rzeczy. Potrzebowałem nowej motywacji. Jak na razie jestem bardzo szczęśliwy z tej zmiany, podoba mi się kopanie.
A zapasy?
Bardziej obrona zapasów, by nie dać się przewrócić, a kiedy już to nastąpi, starać się gwałtownie powstać. Jednak nie nadaję się do zapaśniczych chwytów. Mój styl to ustawienie dobrej pozycji w stójce, uderzenie i znokautowanie przeciwnika.
Twoją zamianę sportu poprzedziło zawieszenie za doping, którym ukarała cię brytyjska komisja bokserska. Czujesz się przez nią sprawiedliwie potraktowany?
Nie. choćby ostatnio dostałem z tej komisji maila. Robili ankietę i poprosili mnie o zdanie czy komisja antydopingowa jest potrzebna w sporcie. Odpisałem iż tak, jest potrzebna, ale uczciwa. Czuję się bardzo pokrzywdzony, bo zakończyli moją karierę w boksie. Walczyłem kilka razy o mistrzostwo świata, byłem badany przed i po walkach. Zawsze byłem na tych samych odżywkach i diecie, nigdy nie było problemów.
Komisja postawiła ci ciężki zarzut, w twoim organizmie wykryto boldenon, czyli steryd anaboliczny.
Po pierwsze, każdemu zawodnikowi po raz pierwszy złapanemu na dopingu przysługuje półroczne odwołanie po roku odbycia kary. Mnie skazano od razu na cztery lata, choć powiedziano mi, iż w moim organizmie niby znaleziono śladowe ilości tej substancji. W dodatku podczas rozmowy na kamerce powiedzieli mi, iż jeżeli się przyznam, to zawieszą mnie na dwa lata, a jeżeli nie, to na cztery. Odparłem: "Ale do czego mam się przyznać? Jakbym wam powiedział, iż kogoś zabiliście, choć tego nie zrobiliście, to przyznacie się za niższy wyrok? A ode mnie tego oczekujecie". Byłem czysty, nic nie brałem, więc nie miałem się do czego przyznawać.
Gdyby nie to zawieszenie, dalej walczyłbyś w boksie?
Nie. Jak wspomniałem, nastąpił u mnie tak duży przesyt boksu, iż nie miałem chęci pójścia na trening. Na pewno zawiesiłbym rękawice na kołku i przeszedł do MMA. Czy teraz bym wrócił na parę walk? Nie wiem. Powoli się nad tym zastanawiam, bo przychodzi tęsknota za boksem.
Nie jesteś pierwszym polskim pięściarzem, który przeszedł do MMA. Artur Szpilka, z którym bardzo dobrze się znasz, udzielał ci rad, jak zacząć ten sport?
Nie dawał żadnych rad, ale polecał mi wejście do MMA i mówił, iż się odnajdę w tej dyscyplinie. Faktycznie miał rację.
Przy okazji, oglądałeś dokument o Arturze?
Jeszcze nie miałem okazji. Jestem przed walką, do której ciężko trenuję. Oczywiście otrzymałem zaproszenie na premierę, ale nie mogłem sobie pozwolić na taki wypad. Najpierw trzeba zrobić obowiązki, później będzie czas na przyjemności.
Jak do tej pory oceniłbyś tę przygodę w MMA? Ona rozpoczęła się w fenomenalnym stylu, nokautem z parteru na Stadionie Narodowym.
Moja debiutancka walka w MMA miała miejsce w czerwcu 2023 roku. Następną miałem zaplanowaną na grudzień, ale przytrafiła mi się kontuzja. Wtedy pierwszy raz miałem do czynienia z poważnymi zapasami i podczas jednego z treningów pękło mi żebro. Ale liczę na to, iż wciąż powoli będę się rozkręcać w tym sporcie.
Po spektakularnym nokaucie na Stadionie Narodowym telefon nie dawał spokoju?
Tak, otrzymałem wtedy mnóstwo telefonów i wiadomości. Ale myślę, iż zrobię jeszcze niejeden taki nokaut i pokażę coś fajnego.
Masz trochę niedosytu, jak potoczyła się twoja przygoda w KSW? Rozstałeś się z federacją po zaledwie trzech walkach.
Nie. KSW chciało dalej ze mną współpracować, ale troszkę rozminęliśmy się w negocjacjach. Dlatego obie strony postanowiły na razie zrobić sobie przerwę. Ale zawsze mam otwartą drogę i mogę powrócić do KSW, o ile tylko będę chciał. To nie jest tak, iż się pożarliśmy. Rozeszliśmy się w zgodzie i w razie czego mam miejsce w federacji.
Zbliża się twoja druga walka z Jordanem Nandorem. Pierwsza zakończyła się wynikiem no contest, kiedy jego palec wylądował w twoim oku.
Niestety biliśmy się tylko dwadzieścia sekund, ale mam nadzieję, iż teraz będzie już uważał na palce i walka potoczy się normalnie.
A na co ty będziesz musiał najbardziej uważać?
Nandor wywodzi się z kickboxingu, więc ma niebezpieczne kolana i kopnięcia. Ale podchodzę do niego bardzo przekrojowo, bo myślę, iż będzie chciał mnie zaskoczyć i przenieść walkę do parteru.
Będzie telefon o Szymona Kołeckiego?
Zobaczymy. Szymon występuje 21 listopada w walce wieczoru o mistrzowski pas Babilon MMA w kategorii 93 kg. Życzę nam obu wygranej, a później naszej walki o tytuł.
Jakie masz plany po karierze? Boks i MMA pozwalają ci na spokojne życie, kiedy zdecydujesz się na emeryturę?
Stać mnie na spokojne życie i tak naprawdę nie musiałbym nic robić po karierze. Mam dobrze prosperujące studio tatuażu, w którym moja żona jest tatuażystką. Ale trzeba coś robić dla samego zabicia czasu, a ja bardzo odnajduję się jako trener. Dalej pasjonuję się boksem i prowadzę treningi młodzieży w Legionowie. Mam nadzieję, iż wychowam kiedyś przyszłego mistrza świata.

3 tygodni temu




![PFL Europe 4: Paulina Wiśniewska przegrywa po bliskiej walce. Niejednogłośna decyzja na korzyść rywalki [WIDEO]](https://mma.pl/media/uploads/2025/12/PFL-Europe-4-Paulina-Wisniewska-1.webp)











