Polski dziennikarz zapytał Świątek o jej team. Wyjawiła całą prawdę

1 dzień temu
Iga Świątek opowiedziała, jak wyglądała komunikacja z jej teamem podczas meczu z Jeleną Rybakiną i dlaczego to nie jej trener przekazywał wskazówki. Opowiedziała także wprost o relacjach z Wimem Fissettem.
Iga Świątek pokonała w Paryżu Jelenę Rybakinę 1:6, 6:3, 7:5 i awansowała do ćwierćfinału Roland Garros. Po meczu przyszła na konferencję prasową, na której w drugiej części odpowiadała na pytania polskich dziennikarzy. Na jedno z nich odpowiedziała w bardzo wymowny sposób.


REKLAMA


Zobacz wideo Daria Abramowicz wciąż pomaga Idze Świątek? Ferszter: Powinna się wytłumaczyć przed dziennikarzami


Okoliczności tego zwycięstwa z Rybakiną były wyjątkowe. Polka przegrywała 1:6, 0:2. Była jedną nogą poza Roland Garros. Została zapytana, ile znaczy dla niej podobny sukces, czy poniesie ją w kolejnych meczach. - To dopiero środek turnieju i nie ma miejsca na podniecanie się. Cieszę się, iż wygrałam ten mecz, ale pozostało kupa pracy do wykonania. To, iż wygrałam jeden trudny mecz, to nie znaczy, iż inne też potoczą się po mojej myśli. Cieszę się, iż jestem dalej w turnieju. Koncentruję się na następnym spotkaniu - przyznała wprost.
Rady przekazywał Ryszczuk
Team Igi Świątek próbował reagować, doradzać jej z trybun. Zawodniczka podkreśliła, iż jest im bardzo wdzięczna, a rady okazały się pomocne. Nieoczekiwanie podczas meczu najbardziej słychać było nie Wima Fissette'a, głównego trenera Świątek, a Macieja Ryszczuka - jej trenera przygotowania fizycznego i fizjoterapeutę. Dlaczego?
Tenisistka wyjaśniła, ujawniając kulisy komunikacji w Paryżu: "Maciek faktycznie mi czasem sam doradza, a czasem jest też tłumaczem. Ma również bardziej donośny głos. Box jest tutaj wysoko (na korcie centralnym Roland Garros - przyp. red.). Cieszę się, iż Wim może mu czasem coś przekazać. Wiem, iż to zawiłe, ale informacje tak do mnie dochodzą. Maciek może do mnie głośniej krzyknąć. Coaching bardzo mi dziś pomógł".
Odnosząc się do spotkania z Jeleną Rybakiną Iga Świątek zdradziła, iż najbardziej cieszy się z tego, iż wierzyła w sukces i pozostawała cierpliwa. - Nie czułam, iż gram słabo, tylko iż nie mogę grać swojego tenisa. Czekałam na szanse. Wiedziałam, iż to będzie trudne, by Elena cały mecz prezentowała się w taki sposób, ryzykowała i wszystko trafiała. Gdy okazje się pojawiły, cieszę się, iż byłam na tyle cierpliwa, by je wykorzystać. Zapomniałam na korcie, co wydarzyło się wcześniej w pierwszym secie. Jestem dumna, iż zagrałam tak, jak potrafię i zareagowałam.


O współpracy z trenerem
Opowiadała także, jak wygląda jej relacja z Fissettem, którego zatrudniła w październiku ubiegłego roku. Mimo iż wspólnie nie wygrali jeszcze turnieju, Świątek widzi wiele pozytywów. - Wim chciał wprowadzać inne rozwiązania niż te, które dotychczas stosowałam. Kontynuujemy współpracę. Mamy dobry kontakt jako człowiek z człowiekiem, rozumiemy się. To mi odpowiada, bo mam pole do rozmowy, czasem do dyskusji. Jest to wygodne i miłe.
Na poprzedniej konferencji prasowej polscy dziennikarze pytali Świątek o książki, jakie czyta Wim Fissette. Okazało się, iż Belg zapowiedział, iż przeczyta autobiografię byłego lidera rankingu Andre Agassiego "Open", a tenisistka zapowiedziała, iż go o to dopyta. - Chyba nie przeczytał "Open". Ale dalej będziemy naciskać, by zaczął czytać fikcję. Nie ma dla mnie znaczenia, czy przeczyta Agassiego, ale ma znaczenie, czy np. obejrzy "Władcę Pierścieni" i zapamięta, kto jest kim. Zrozumie wtedy wewnętrzne żarty, jakie są w teamie.
Polka była znów w świetnym humorze. Wychodząc już z sali, ujawniła, iż właśnie udaje się do placówki, by oddać głos w wyborach prezydenckich. Do godziny 21:00 można głosować w drugiej turze wyborów prezydenckich w Polsce. Kandydatami pozostali Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki. Świątek nie raz namawiała wszystkich, by poszli głosować.
Idź do oryginalnego materiału