W szóstym biegu wczorajszego spotkania Fogo Unia Leszno – Moonfin Malesa Ostrów Wielkopolski Fogo Unia Leszno odniosła pewne podwójne zwycięstwo. Pierwszy na metę wpadł Nazar Parnitskyi, a dwa punkty z bonusem zgarnął Janusz Kołodziej. Mimo to, mogliśmy zauważyć jak po wyścigu Kołodziej miał pretensje do Ukraińca, który od razu przeprosił swojego doświadczonego kolegę z drużyny. 41-latek wyjaśnił całą sytuację później przed kamerami Canal+Sport.
– Trochę się wkurzyłem, bo po prostu Nazar mnie prosił przed biegiem, żeby zerknąć na niego na pierwszym łuku i to zrobiłem. Natomiast za metą, gdy walczyliśmy z Frederikiem Jakobsenem, to Nazar nagle zakręcił gaz za metą i skręcił w lewo i po prostu byłem trochę zły, bo bez sensu takie sytuacje, więc poprosiłem go w taki „inny” sposób, żeby po prostu też czasami popatrzył – powiedział Kołodziej.
W następnym wspólnym biegu duet Parnitskyi – Kołodziej dowiózł do mety kolejne pięć punktów. Można więc powiedzieć, iż drobne nieporozumienie zostało bardzo gwałtownie zażegnane. Później najskuteczniejszy polski żużlowiec Metalkas 2. Ekstraligi już nie wyjechał na tor, oddając biegi młodzieżowcom. Kołodziej zaznacza, iż drużyna musi się „scalać”, bo przed nimi teraz najważniejsza część sezonu.
– Jesteśmy drużyną i chcemy łapać jak najlepsze „flow”, bo teraz czekają nas najważniejsze spotkania. Im bliżej końca, tym potrzebne jest więcej informacji, analizy czy rozmów o sprzęcie. Ja nie jadąc w biegach mogę poświęcić więcej czasu w rozmowę z kolegami z drużyny. Czujemy się jednością i to jest najważniejsze. W końcu przyjdzie moment, w którym wszyscy będziemy musieli pojechać na maksa. Musimy więc być na to gotowi – powiedział dla klubowych mediów.
