Świątek i Sabalenka trafiły w US Open zupełnie inaczej. Jedna może narzekać

3 godzin temu
Iga Świątek i Aryna Sabalenka, czyli światowa "dwójka" i "jedynka" wylosowały zupełnie inaczej w tegorocznym turnieju US Open. Umiarkowanie dobre losowanie zaliczyły Magda Linette i Magdalena Fręch, a Kamil Majchrzak ma szansę na wielki rewanż.
Za nami losowanie turnieju singlowego pań i panów w tegorocznym US Open. Impreza rusza w najbliższą niedzielę, a potrwa do 7 września. Z biało-czerwonych na pewno wystąpią Iga Świątek, Magdalena Fręch, Magda Linette oraz Kamil Majchrzak. W eliminacjach rywalizuje Linda Klimovicova. Maja Chwalińska odpadła w półfinale kwalifikacji do turnieju.

REKLAMA







Zobacz wideo Jak Iga Świątek! Englert, Daniec, Strasburger i wiele innych gwiazd błyszczy na korcie



Świątek przystępuje do imprezy nowojorskiej jako rozstawiona z numerem drugim. Ostatnio w Wimbledonie startowała jako turniejowa „ósemka", w Roland Garros jako „piątka". Jako „dwójka" występowała w Wielkim Szlemie ostatni raz w styczniu w Australian Open. Polka po zwycięstwie w poniedziałkowym turnieju rangi WTA 1000 w Cincinnati wróciła na pozycję wiceliderki rankingu, wyprzedzając Amerykankę Coco Gauff.
Pierwsze schody dopiero w półfinale?
Iga Świątek rozpocznie US Open od starcia z Kolumbijką Emilianą Arango (81. WTA). Świątek znajduje się w świetnej formie i nic nie wskazuje na to, by mogła mieć większe kłopoty z Arango. Tym bardziej iż w ostatnich dniach zdążyła już lepiej poznać warunki, jakie panują w tym roku na kortach w Nowym Jorku. Występowała w turnieju miksta US Open, gdzie w parze z Norwegiem Casperem Ruudem doszli do finału.
W przypadku awansu do drugiej rundy na drugą rakietę świata czekać będzie Suzan Lamens (Holandia, 63.) lub Valerie Glozman (USA, 899.). Podobnie jak Arango żadna z nich nie mierzyła się dotąd z Polką. W przypadku Amerykanki to nie może dziwić, bo 18-latka wystąpi w US Open z "dziką kartą" przyznaną od gospodarzy i sam awans do 1/64 finału byłby dla niej ogromnym sukcesem. Na tym etapie turnieju także próżno szukać większego wyzwania dla Świątek.


A trzecia runda? Tam mogą czekać na nią m.in. Rosjanki Anna Kalińska (31.) oraz reprezentująca formalnie Kazachstan Julia Putincewa (54.). Z Kalińską nasza mistrzyni Wimbledonu rywalizowała zaledwie kilka dni temu w ćwierćfinale w Cincinnati, wygrywając pewnie 6:3, 6:4. Z Putincewą miałaby szansę na rewanż, bo ostatni raz panie spotkały się rok temu w Londynie. Wówczas w trzeciej rundzie wielkoszlemowej niespodziewanie górą była reprezentantka Kazachstanu 3:6, 6:1, 6:2. Od tego czasu Putincewa wielokrotnie wpadała do drabinki blisko Świątek, ale zwykle wcześniej odpadała z danego turnieju. Uchodzi za jedną z bardziej nieprzewidywalnych zawodniczek w tourze WTA.



Pierwsze nieco trudniejsze zadanie może czekać Igę Świątek w 1/8 finału. Na tym etapie mogłaby wpaść w Nowym Jorku m.in. na Jekatierinę Aleksandrową (14.) lub Dianę Sznajder (12.). Z Aleksandrową Świątek ma dobry bilans (4:2), wygrała ostatni pojedynek, gdy grały w czerwcu na trawie w Bad Homburg 6:4, 7:6. Niemniej Rosjanka wydaje się najgroźniejsza właśnie na kortach twardych. Udowodniła to w poprzednim sezonie na turnieju w Miami, gdy w czwartej rundzie pokonała naszą tenisistkę.
Aleksandrowa gra agresywnie, bezkompromisowo. Szybkie korty w Nowym Jorku mogą jej sprzyjać, ale ostatnie wyniki nie dają gwarancji sukcesu, bo odpadała m.in. w drugiej rundzie w Montrealu oraz czwartej w Cincinnati. Diana Sznajder z kolei była jedną z rewelacji poprzedniego roku, wygrała w tamtym czasie aż cztery turnieje WTA. Ostatnio jednak zawodzi, odpadając gwałtownie z imprez w Berlinie, Bad Homburg, Wimbledonie, Montrealu czy Cincinnati. W tym czasie zwyciężyła raptem w dwóch meczach. Potencjał Sznajder przez cały czas ma wielki, ale jakby uśpiony.


W ewentualnym ćwierćfinale Iga Świątek może wpaść m.in. na Amandę Anisimovą, którą rozbiła w finale tegorocznego Wimbledonu 6:0, 6:0. Amerykanka byłaby prawdopodobnie żądna rewanżu, tym bardziej startując przed własną publicznością. Po występie w Londynie szło jej jednak średnio - czwarta runda w Kanadzie i trzecia w Cincinnati. W Montrealu przegrała z Eliną Switoliną, a Ukrainka także może być jedną z rywalek Polki w walce o półfinał w Nowym Jorku. Switolina tylko raz na pięć spotkań ograła Świątek - dwa lata temu na londyńskiej trawie. Ich mecze zwykle są dość zacięte, ale jednocześnie nasza tenisistka nie traci w nich kontroli.
Droga do półfinału wygląda więc dla Igi Świątek bardzo obiecująco. Uniknęła m.in. Jeleny Ostapenko, z którą ma niekorzystny bilans 0:5, Jeleny Rybakiny, z którą ostatnio stoczyła trudny pojedynek w półfinale w Cincinnati czy 18-letniej Victorii Mboko, sensacyjnej mistrzyni tegorocznych zawodów w Montrealu. Pierwsze prawdziwie duże wyzwanie może czekać na naszą mistrzynię dopiero w walce o finał. Teoretycznie najgroźniejsze nazwiska na tym etapie to m.in. Coco Gauff, Madison Keys czy Naomi Osaka.



Czytaj także: Ewa Swoboda rezygnuje!
Forma Gauff to zagadka, bo po wygraniu Roland Garros odpadała na starcie imprez w Berlinie i Wimbledonie, potem nie błyszczała w turniejach przygotowujących do US Open. Niemniej to była mistrzyni z Nowego Jorku o gigantycznych możliwościach, a w ostatnich dniach zdecydowała się na zaskakującą zmianę trenerską. Nie trenuje jej już Matt Daly, z którym pracowała od września 2024, a Gavin MacMillan - niedawny szkoleniowiec Aryny Sabalenki, ekspert od biomechaniki. Niewykluczone, iż to nowe wsparcie okaże się dla Gauff pomocne.
Sabalenka może narzekać
Inna reprezentantka gospodarzy Madison Keys to światowa "szóstka", notuje rekordowo dobry sezon, po tym jak w styczniu wygrała Australian Open. Ostatnio przegrywała m.in. z Jeleną Rybakiną w Cincinnati czy Clarą Tauson w Montrealu. Polka miała okazję mierzyć się z Amerykanką m.in. w półfinale w Melbourne, gdzie mimo piłki meczowej schodziła z kortu jako pokonana. Spotkanie z Naomi Osaką byłoby zaś tym ciekawsze dla Igi Świątek, iż trenerem Japonki został niedawno Tomasz Wiktorowski, jej były opiekun. Pod okiem Wiktorowskiego Osaka zdążyła już dotrzeć do finału w Montrealu, grając najlepszy tenis od wielu miesięcy.
Dopiero w finale nasza najlepsza tenisistka może trafić m.in. na liderkę rankingu Arynę Sabalenkę, Amerykankę Jessicę Pegulę, Rosjankę Mirrę Andriejewą, Jelenę Rybakinę reprezentującą Kazachstan czy Włoszkę Jasmine Paolini, z którą walczyła w poniedziałek w meczu o tytuł w Cincinnati. To wszystko sprawia, iż losowanie Igi Świątek ułożyło się w tym roku wyjątkowo korzystnie. jeżeli dodamy do tego jej dobrą dyspozycję, to kibice mogą mieć nadzieje, iż Polka zajdzie w US Open bardzo daleko.



Magdalena Fręch (30.) także startuje w Nowym Jorku jako rozstawiona. Zagra w pierwszej rundzie z Talią Gibson (107.) i będzie zdecydowaną faworytką. Australijka wystąpi w drabince głównej dzięki "dzikiej karcie" od władz turnieju. W drugiej rundzie Fręch może wpaść na Amerykankę Peyton Stearns (47.) i ten pojedynek zapowiadałby się na dużo bardziej zacięty. Magda Linette (36.) wystąpi w roli nierozstawionej w US Open i na początku zmierzy z Mccartney Kessler (34.). Amerykanka i Polka prezentują podobny poziom, o wszystkim może zadecydować dyspozycja dnia. Lepsza z nich najpewniej trafi potem na byłą mistrzynię Wimbledonu Marketę Vondrousovą.
Aryna Sabalenka znalazła się w "ćwiartce" US Open m.in. z Jeleną Rybakiną, Jasmine Paolini czy Clarą Tauson. Obrończyni tytułu nie może być tak zadowolona z losowania jak Iga Świątek. Z Rybakiną przegrała niedawno w Cincinnati, z Tauson w lutym w Dubaju. Istnieje możliwość, by Białorusinka straciła pozycję numer jeden na świecie po zakończeniu turnieju w Nowym Jorku. Musiałaby jednak nie dojść do 1/4, a Świątek lub Gauff wygrać całe zawody.
W męskiej drabince mamy w tym roku tylko jednego reprezentanta - Kamila Majchrzaka (78. ATP). Ten dostał się do turnieju bez konieczności gry w eliminacjach, ostatnio zaszedł do 1/8 finału turnieju ATP 250 w Winston Salem. W pierwszej rundzie US Open zmierzy się z Hugo Dellienem z Boliwii (122.). Później może rywalizować z turniejową "dziewiątką", Karenem Chaczanowem. Polak i Rosjan wpadli na siebie niedawno podczas Wimbledonu. Wówczas na etapie czwartej rundy lepszy był Chaczanow 6:4, 6:2, 6:3. Czas na rewanż? W tegorocznym US Open nie startuje Hubert Hurkacz, który przez cały czas przechodzi rehabilitację po kolejnym zabiegu, jaki przeszedł pod koniec czerwca. Od tego czasu nie wrócił do rozgrywek.
Idź do oryginalnego materiału