Świątek weszła na konferencję prasową i się zaczęło. Tak ją potraktowali

1 dzień temu
Iga Świątek jeszcze nie usiadła po wejściu na konferencję prasową, a spotkała się z wymowną reakcją dziennikarzy. Polka zabrała głos w sprawie kontrowersyjnej decyzji sędziego w trakcie meczu z Jeleną Rybakiną i odpowiedziała na pytanie Sport.pl o jej najbliższą rywalkę w Paryżu, Elinę Switolinę.
Iga Świątek tylko weszła do sali konferencyjnej pełnej dziennikarzy w Paryżu, gdy nagle stanęła, bo nie spodziewała się takiej reakcji. Przedstawiciele mediów zaczęli bić jej brawa po wygranej w spektakularnym stylu nad Jeleną Rybakiną 1:6, 6:3, 7:5 w czwartej rundzie Roland Garros. Polka przegrywała już 1:6, 0:2, ale potrafiła się podnieść. Podziękowała za brawa i tak rozpoczęła się jej pomeczowa konferencja.


REKLAMA


Zobacz wideo Daria Abramowicz wciąż pomaga Idze Świątek? Ferszter: Powinna się wytłumaczyć przed dziennikarzami


Świątek została zapytana, ile znaczy dla niej wygrana odniesiona w takich okolicznościach. - Myślę, iż potrzebowałam tego rodzaju zwycięstwa, żeby poczuć, iż jestem w stanie zwyciężać, będąc pod presją. I choćby jeżeli mecz nie idzie w dobrą stronę, przez cały czas mogę odwrócić jego losy i wygrać. Oczywiście, iż świetnie jest mieć pełną kontrolę nad spotkaniem, ale przeciwko rywalkom z czołówki nie zawsze będzie to możliwe. Cieszę się, iż walczyłam, a także rozwiązywałem problemy na korcie.
Tak przedstawiciele mediów przyjęli Świątek
W pierwszym secie Jelena Rybakina grała wyśmienicie. Nie popełniała błędów, dobrze serwowała, jej płaskie zagrania były trudne do odegrania. Pozostawała spokojna. Iga Świątek nie miała jak odpowiedzieć. Powiedziała, iż to było jak mierzenie się z Jannikiem Sinnerem, liderem rankingu ATP, który w sobotę w trzeciej rundzie French Open rozbił Czecha Jiriego Leheckę 6:0, 6:1, 6:2 w zaledwie 90 minut.
Czterokrotna mistrzyni turnieju zdradziła nam, iż nie spodziewała się łatwego meczu z Jelenę Rybakiną. - To wielka zawodniczka, grałyśmy ze sobą nie raz i wiedziałam, czego się spodziewać. Takie zwycięstwa smakują wyjątkowo - mówiła. To pierwsza wygrana Świątek nad rywalką reprezentującą Kazachstan na mączce, a w bezpośredniej ogólnej rywalizacji prowadzi 5:4.
Jeden z angielskich dziennikarzy zadał pytanie Polce o kontrowersyjną decyzję sędziego w trzecim secie. Prowadzący to spotkanie Kade Nouni zdecydował, by powtórzyć punkt w dziewiątym gemie. Punkt, w którym Rybakina popełniła podwójny błąd serwisowy, już miało dojść do przełamania na korzyść Świątek. Arbiter jednak zmienił zdanie i nakazał, by Kazaszka serwowała jeszcze raz - chociaż ta już zdążyła się zdenerwować po pomyłce i wystrzelić piłkę prosto w trybuny.


Jak Iga Świątek podeszła do tamtej sytuacji? - Nie myślałam o tym za dużo. Stałam blisko, wydawało mi się, iż piłka dotknęła linii. Nie sądzę, by Jelena poprosiła sędziego o sprawdzenie, ale on najwyraźniej musiał sprawdzić, miał wątpliwości. Natychmiast skupiłam się na tym, co dalej. To nie było dla mnie nic wielkiego. Po prostu byłam gotowa na następne akcje. Nie miałam na to wpływu i po prostu koncentrowałam się na tym, co przede mną.
Nasze pytanie o Switolinę
Jako Sport.pl zapytaliśmy też Igę Świątek o jej kolejne spotkanie w Paryżu. We wtorek w ćwierćfinale zmierzy się z Eliną Switoliną, która w czwartej rundzie niespodziewanie pokonała Jasmine Paolini, finalistkę ubiegłorocznej edycji imprezy Roland Garros. I to mimo iż Włoszka w pierwszym secie wygrała 6:4, a w drugim miała trzy piłki meczowe. Ukrainka zwyciężyła ostatecznie 4:6, 7:6, 6:1.
- Elina znów pokazała, iż walczy do końca. Do ostatniej piłki trzeba być odważnym i zaangażowanym, by skończyć z nią mecz. Elina potrafi się wygrzebać z niesamowitych tarapatów. Zawsze była solidna, jest bardzo doświadczona. Nie ma przypadku, iż doszła do ćwierćfinału. Wyciągnę też wnioski z naszego meczu z Miami - zakończyła Świątek. Nawiązała w ten sposób do ich ostatniego spotkania na Florydzie, gdy w marcu zwyciężyła 7:6, 6:3.
Idź do oryginalnego materiału