Szeremeta zdobyła medal MŚ, a tu takie wieści o Lin Yu-Ting

3 godzin temu
Minął ponad rok od walki między Lin Yu-Ting a Julią Szeremetą w finale igrzysk olimpijskich w Paryżu w kategorii do 57 kg, a przez cały czas są kontrowersje wokół Tajwanki. Ostatnio Yu-Ting nie poleciała do Anglii na mistrzostwa świata, ponieważ dokumenty związane z testami płci jeszcze nie zostały przyjęte przez organizację World Boxing. Media w Tajwanie zgodnie informują, iż w sprawę Yu-Ting zaangażował się minister sportu.
399 - tyle dni minęło między finałowymi walkami z udziałem Julii Szeremety, odpowiednio na igrzyskach olimpijskich w Paryżu i podczas mistrzostw świata w Liverpoolu. W sobotni wieczór Szeremeta przegrała z Jaismine Lamborią z Indii, a w sierpniu zeszłego roku nie zdobyła złotego medalu IO po pojedynku z Tajwanką Lin Yu-Ting. Od tamtej pory wokół Yu-Ting pojawiły się spore kontrowersje. W 2023 r. Tajwanka została wykluczona z mistrzostw świata, ponieważ test genetyczny, który przeprowadziło Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu (IBA) nie potwierdził, iż jest ona kobietą.


REKLAMA


Zobacz wideo Polskie medalistki mistrzostw świata w boksie wróciły do kraju!


Czytaj także:


Usyk zdetronizowany. Oto nowy król boksu. "To jakiś żart"


Wsparcie dla Lin Yu-Ting. Zaangażował się minister sportu
Lin Yu-Ting miała polecieć z reprezentacją Chin na mistrzostwa świata do Liverpoolu, ale ze względu na to, iż organizacja World Boxing nie odpowiedziała na jej dokumenty dot. testu płci, to pięściarka pozostała w ojczyźnie. Li Yang, minister sportu w Tajwanie, zadeklarował pełne wsparcie dla Yu-Ting.
Z informacji dziennika "China Times" wynika, iż Yang spotkał się osobiście z zawodniczką i jej sztabem szkoleniowym. Ministerstwo Sportu będzie kontynuować negocjacje z organami międzynarodowymi, by uniknąć niesprawiedliwego traktowania.


Czytaj także:


Odmówiła walki z Khelif. Oto co ją spotkało


Organizacja World Boxing nakazała wszystkim sportowcom, którzy ukończyli 18. rok życia, poddanie się testom genetycznym PCR, by określić swoją płeć poprzez badanie na obecność genu SRY. Ponad miesiąc temu Yu-Ting złożyła dokumenty po testach, ale do tej pory nie otrzymała odpowiedzi.
Trener Szeremety powiedział to wprost o Lin Yu-Ting. "Zrobiłbym na żywo ten test"
Bardzo zdziwiony stanowiskiem Tajwańczyków ws. Lin Yu-Ting - a konkretniej brakiem występów od finału igrzysk olimpijskich w Paryżu - był Tomasz Dylak, trener polskich pięściarek, z którym rozmawiał Łukasz Jachimiak ze Sport.pl.


- Potem nagle Yu-Ting mówi, iż zawalczy na mistrzostwach świata i dwa dni przed rezygnuje. Do tego nie rozumiem tłumaczenia, iż wysłali badania do World Boxing i nie dostali odpowiedzi. Przecież te badania daje się na miejscu, wynik jest jednoznaczny, więc w jakim celu oni je wysyłali? Gdybym ja był w podobnej sytuacji, zrobiłbym na żywo ten test i wynik od razu bym pokazał całemu światu, by rozwiać wątpliwości - mówił Dylak.
Zobacz też: Niepokojące wieści ws. Szeremety. Nie wygląda to dobrze
- Z jednej strony myślę sobie, iż gdyby Imane Khelif i Lin Yu-Ting rzeczywiście były mężczyznami, to miałyby za dużo testosteronu i to by wykazały testy antydopingowe. Z drugiej strony chyba one nie chcą wykonać testów płci. Tak to wygląda. Jest to podejrzane. Ocenianie na podstawie wyglądu jest nie w porządku, ale skoro testy płci są teraz obowiązujące, to dobrze by było, gdyby Lin Yu-ting i Khelif te testy zrobiły. I jeżeli są w porządku, to wszystkim by gęby pozamykały - mówiła Karolina Koszewska, członkini zarządu Polskiego Związku Bokserskiego.
Czy te testy będą w pełni uczciwe? Pewne wątpliwości ma Tomasz Dylak. - Badania nie będą wykonywane na miejscu, tylko każda zawodniczka musi zrobić je wcześniej, w swojej federacji, co rodzi pewne ryzyko. Co innego badania na neutralnym gruncie, a co innego u siebie w federacji. Mogą się zdarzyć nadużycia - tłumaczy trener Polek.
Idź do oryginalnego materiału