Tak wyglądają relacje w teamie Świątek. Prawda wyszła na jaw

6 godzin temu
W ostatnich miesiącach nie mniej niż o wynikach Igi Świątek mówiło się o relacjach wewnątrz jej teamu. Sprawdziliśmy na miejscu w Paryżu, jak układały się pod tym względem treningi, mecze czy konferencje naszej tenisistki. Choć nie jest to pełny obraz, wnioski są wymowne i przeczą temu, co mówiono.
W czwartek Iga Świątek pożegnała się z tegorocznym turniejem Roland Garros. Polka przegrała w półfinale imprezy z Białorusinką Aryną Sabalenką 6:7, 6:4, 0:6. Nie obroni tytułu, pierwszy raz od czterech lat zaliczyła niepowodzenie w Paryżu w zawodach wielkoszlemowych. Tenisistka i jej współpracownicy mają teraz wolne, by zregenerować się po intensywnej pracy.


REKLAMA


Zobacz wideo Jakub Kosecki o kryzysie psychicznym Igi Świątek: Ta sytuacja weszła jej mocno do głowy


Temat relacji wewnątrz teamu Świątek, jej współpracy z Wimem Fissettem czy Darią Abramowicz od miesięcy wywołuje wielkie zainteresowanie mediów czy kibiców. Eksperci analizują, jak to ma wyglądać wewnątrz otoczenia tenisistki. Nie brakowało takich głosów, jak m.in. specjalisty od mowy ciała Łukasza Kacy, który w połowie maja w rozmowie z "Faktem" mówił o Świątek i jej trenerze tak: "Zwyczajnie nie ma chemii w tej relacji". Jako Sport.pl mieliśmy okazję przez ostatnie dwa tygodnie z bliska obserwować treningi naszej zawodniczki, kolejne mecze w stolicy Francji i konferencje prasowe.
Treningi w pełnym składzie
Atmosferę w sporcie tworzą wyniki, ale wydaje się, iż ta w przypadku naszej tenisistki i jej ludzi w Paryżu była bardzo dobra. Najlepszy przykład to opisywany przez nas kilka dni temu trening przed ćwierćfinałem z Eliną Switoliną. Była ładna pogoda, team Świątek w ramach rozgrzewki rozegrał 10-minutowy mecz na małe bramki na połowie kortu. Po jednej stronie Iga Świątek, psycholog Daria Abramowicz, sparingpartner Tomasz Moczek, po drugiej główny trener Wim Fissette oraz trenera przygotowania fizycznego i fizjoterapeuta Maciej Ryszczuk. Zespół Ryszczuka i Fissette’a wygrał 5:2. Było dużo śmiechu, zaangażowania, solidna rozgrzewka przede wszystkim dla tenisistki.


Treningi Igi Świątek odbywające się na kortach głównego kompleksu Roland Garros czy bocznego treningowego Jean Bouin wyglądały podobnie: odbijała zwykle z Tomaszem Moczkiem, Maciej Ryszczuk przyglądał się ćwiczeniom, Wim Fissette udzielał wskazówek Idze albo instrukcji Moczkowi, jakie zagrania mają teraz ćwiczyć, sam kilka razy też odbił z zawodniczką. Abramowicz z kolei głównie obserwowała treningi i podawała piłki razem z Fissettem lub Moczkiem - w zależności kto z nich ćwiczył ze Świątek w danym momencie.
Obecność psycholożki na korcie nie może dziwić, bo od lat w ten sposób układa się ich współpraca. Iga Świątek niedawno w rozmowie z „L’Equipe" tłumaczyła: "To, co odróżniało Darię od innych terapeutów, to po prostu jej zaangażowanie. Od początku mówiła, iż chciałaby zobaczyć, jak się zachowuję na korcie, podczas gdy inni zadowalali się tym, iż mogą mnie widzieć przez godzinę w tygodniu w swoim gabinecie. Do tego czasu nie udało mi się otworzyć, bo nie czułam, iż mnie rozumieją. Ale to, iż Daria podróżuje ze mną, bardzo pomogło. W tenisie spędzasz dużo czasu w myśleniu i nie zawsze łatwo jest wyjaśnić, co dzieje się na korcie. Tam może mnie obserwować i pytać wprost, co dzieje się w mojej głowie". Te relacje są wyjątkowe w świecie tenisa, na co zwracał także uwagę Łukasz Jachimiak w głośnym artykule opublikowanym niedawno w Sport.pl, w którym sformułował szereg pytań do psycholożki.


Daria Abramowicz nie rozmawiała zbyt wiele z Igą Świątek w Paryżu, gdy ta trenowała. Nieco więcej z Wimem Fissettem, ale Belg przede wszystkim skupiał się na tym, jak po korcie poruszała się nasza tenisistka, jak przystawiała rakietę, jak odbierała kolejne zagrania. Przekazywał jej rady, ta czasem pytała się go o zdanie. Komunikacja wyglądała naturalnie, nie była jednokierunkowa, bo zawodniczka też miała okazję niekiedy zainicjować temat. To potwierdzają również słowa Igi z jednej z konferencji prasowych w Paryżu kilka dni temu. Pytana o relacje z Belgiem wskazała wówczas: "Wim chciał wprowadzać inne rozwiązania niż te, które dotychczas stosowałam. Kontynuujemy współpracę. Mamy dobry kontakt jako człowiek z człowiekiem, rozumiemy się. To mi odpowiada, bo mam pole do rozmowy, czasem do dyskusji".
Komunikacja na meczach Igi Świątek
Inaczej to wyglądało w trakcie spotkań turniejowych. Pamiętamy, jak w Miami podczas meczu z Alexandrą Ealą Iga Świątek otrzymywała bardzo wiele wskazówek z trybun od Wima Fissette’a. Po tamtym spotkaniu w rozmowie z Canal+ Sport zasugerowała nawet, iż tych rad była zbyt wiele. W Paryżu funkcjonowało to lepiej, a najlepszy przykład to pojedynek czwartej rundy z Jeleną Rybakiną. Słychać było wtedy w trakcie gry przede wszystkim Macieja Ryszczuka. Polka tłumaczyła, jak do tego doszło.
- Maciek faktycznie mi czasem sam doradza, a czasem jest też tłumaczem. Ma również bardziej donośny głos. Box jest tutaj wysoko (na korcie centralnym Roland Garros - przyp. red.). Cieszę się, iż Wim może mu czasem coś przekazać. Wiem, iż to zawiłe, ale informacje tak do mnie dochodzą. Maciek może do mnie głośniej krzyknąć. Coaching bardzo mi dziś pomógł - wskazywała. Tamte podpowiedzi sprawiły, iż cofnęła się przy odbiorze serwisu, miała więcej miejsca i lepiej radziła sobie z returnem. Także dzięki temu odwróciła losy mecz z Rybakiną.
To pokazuje, iż jest przepływ informacji w teamie Świątek. Podczas każdego spotkania przyglądałem się jej współpracownikom, którzy rozmawiali ze sobą, przekazywali uwagi. Daria Abramowicz odzywała się do Wima Fissette’a lub odwrotnie. Iga w przypływie emocji wypowiada się na korcie czasem po polsku, więc skoro Ryszczuk może tłumaczyć do niej słowa trenera to niewykluczone, iż działa to też w drugą stronę.


Podział zadań w teamie Świątek
Na treningach nie widzieliśmy taty Igi Tomasza Świątka czy PR managerki Darii Sulgostowskiej. Na trybunach w czasie spotkań również siedzieli nieco wyżej, podobnie jak agent Jules Mercier. Nikt z nich nie przekazywał uwag, a Sulgostowska lub Mercier z kolei jako jedyni towarzyszyli tenisistce na pomeczowych konferencjach prasowych. Widoczny podział zadań, o którym wspominał także Wim Fissette w rozmowie ze znanym amerykańskim dziennikarzem tenisowym Benem Rothenbergiem: "Role w naszym zespole są dość jasno określone - ja zajmuję się kwestiami technicznymi i taktycznymi, a Daria zajmuje się takimi sprawami mentalnymi. Trzymamy to trochę oddzielnie i to też jest w porządku."
W innym fragmencie tego wywiadu padają takie słowa: "Czuję, iż Iga jest w dobrym miejscu. I miło to widzieć po kilku trudnych tygodniach". Świątek po przegranej z Sabalenką kilka razy podkreślała, iż choć czuje niedosyt to ma świadomość, iż jeszcze trzy tygodnie temu grała dużo gorzej niż w tegorocznym Roland Garros, a półfinał warto odbierać pozytywnie. Z tego też powodu nie ma podstaw, by sądzić by doszło w najbliższym czasie do jakichkolwiek zmian w jej teamie. Nie po półfinale wielkoszlemowym, po kilku świetnych meczach, w tym także chociażby z Jeleną Rybakiną. Przed nimi niebawem treningi i przygotowania do Wimbledonu, a radykalnych kroków trudno się spodziewać.
Iga Świątek wypowiadała się w stolicy Francji pozytywnie o współpracy z Wimem Fissettem. Na jednej z konferencji, po otrzymaniu luźniejszego pytania o książki, jakie czyta trenera, powiedziała, iż liczy iż zacznie dobierać lektury inne niż sportowe, iż chcą go "dokształcić w teamie z popkultury." Najważniejsza była jednak pierwsza część kolejnego zdania: "On nas uczy tenisa, a my go uczymy popkultury."
Fissette ma 15-letnie doświadczenie w pracy na poziomie rozgrywek kobiecego tenisa. Wyniki osiągane dotąd ze Świątek nie są na miarę ich oczekiwań, samej zainteresowanej czy opinii publicznej. Wiele się jednak wydarzyło w ostatnich miesiącach w życiu tenisistki, co nie zawsze zależało od trenera - m.in. sprawa dopingowa, zawieszenie czy igrzyska olimpijskie. Trener nie ma też całkowitego wpływu na to, jak dany forhend czy bekhend zagra Świątek w trakcie meczu. Jak wskazywał Michał Kiedrowski w komentarzu na portalu Sport.pl: "Dajmy spokój Abramowicz, dajmy spokój Fissette'owi, Iga jest wystarczająco dojrzała, by całą odpowiedzialność dźwigać na swoich barkach."


Czytaj także: Tak Lewandowski zachował się wobec Probierza
W lutym głośno było o tym, jak w Dubaju Iga Świątek nie podała ręki szkoleniowcowi po meczu z Mirrą Andriejewą. Takie sytuacje zdarzają się w sporcie, a wydaje się ponadto, iż jako ludzie po prostu musieli się poznać, dotrzeć. Była liderka rankingu przyznała, jak wspominałem, iż ich relacje są oparte na zrozumieniu. Inna sprawa, iż wiemy jedynie tyle, co widać. Wszystkie opisane relacje w teamie Świątek stanowią zaledwie pewien wycinek całości. Team tenisowy to hermetyczne środowisko i jako dziennikarze czy kibice nie mamy dostępu do większości sytuacji czy rozmów. Iga Świątek i jej najbliżsi współpracownicy najlepiej wiedzą, jak to dziś funkcjonuje między nimi. Niemniej na podstawie tego, co było widać w Paryżu, można z większym spokojem czekać, aż gra naszej tenisistki i wyniki dalej będą się poprawiać.
Idź do oryginalnego materiału