Dylan Price to jeden z największych prospektów sceny boksu. Jak dotąd zbudował sobie nieskazitelny rekord 19-0, natomiast ostatni pojedynek z Jose Saantem wygrał w zaledwie 34 sekundy. Trudno było oczekiwać, iż ktoś w najbliższym czasie postawi mu opór. Jak się okazało, jeden cios może mieć gigantyczne znaczenie w tej dyscyplinie.
REKLAMA
Zobacz wideo Jakub Kosecki był na trybunie kibiców Polonii?! "W Warszawie tylko Legia!"
Olbrzymia sensacja w walce o mistrzostwo świata. Ten nokaut obiegł już cały świat
Podczas piątkowej gali w Derbyshire doszło do gigantycznej sensacji. Price całkowicie kontrolował pojedynek z Ckarim Cani Mansillą aż do ósmej rundy, pewnie wygrywając na kartach punktowych. Nagle rywal wyprowadził jednak kombinację - lewy prosty i prawy sierpowy, po czym Amerykanin boleśnie runął na deski. Momentalnie widać było ogromną euforia Argentyńczyka, który wiedział już, iż lada moment będzie celebrował zwycięstwo.
Price próbował się podnieść, natomiast kiedy wstał, to słaniał się na nogach i sędzia przerwał walkę. To zdecydowanie jedna z największych niespodzianek w ostatnich miesiącach w świecie boksu. Tuż po zakończeniu starcia wymownie zareagował na porażkę w mediach społecznościowych. "Chwała dla Yahua (wymowa imienia Boga w judaizmie - red.) za wzloty i upadki. Wielkie podziękowania dla mojego taty, brata, trenera promotora i wszystkich przyjaciół, którzy są przy mnie w tym trudnym momencie" - przekazał.
Na tym jednak nie skoczył. "Co dalej? Tylko mój Ojciec Niebieski zna odpowiedź. Ale bez względu na wszystko, będzie dobrze" - oznajmił na Instagramie. Materiał wideo, podczas którego możemy obejrzeć finalną akcję, uzbierał do tej pory 2,5 mln wyświetleń na profilu Happy Punch.
"Wygrałem, to dla nas wszystkich" - napisał zwycięzca pojedynku w SM. "Dzisiaj dumnie unoszę ręce w geście zwycięstwa. Dziękuję wszystkim, którzy mnie wspierali, ta wygrana jest dzięki wam. Dziękuję mojej żonie i synowi - to oni są powodem, by wstawać za każdym razem, gdy upadam. Dziękuję mojej dzielnicy Arguello - za to, iż nauczyła mnie, iż marzenia trzeba spełniać" - podsumował.
Trudno zaprzeczyć, iż triumf Argentyńczyka to wiekopomna chwila, zwłaszcza iż przecież w ostatnim pojedynku, który odbył się w październiku, poległ przez nokaut. 32-latek jest mało rozpoznawanym zawodnikiem, co możemy zobaczyć choćby na Instagramie. Obserwuje go zaledwie 2,9 tys. użytkowników.
Fani w komentarzach zauważyli, iż Argentyńczyk miał znikome szanse na zwycięstwo. Bukmacherski kurs na jego zwycięstwo wynosił aż 12,5. Tym samym oznacza to, iż prawdopodobieństwo porażki wynosiło ponad 96 proc. Dlatego sport jest piękny, gdyż trudno czasem przewidzieć, co się stanie.