- W kwestii opaski kapitańskiej decyzja została już podjęta i ogłoszona publicznie przez selekcjonera. Wszystko już wiemy. Selekcjoner i zawodnicy nie będą już komentować tej decyzji. Idziemy naprzód z kapitanem Robertem Lewandowskim, wicekapitanem Piotrem Zielińskim i trzecim kapitanem Janem Bednarkiem - powiedział rzecznik reprezentacji Polski Emil Kopański na konferencji prasowej Lewandowskiego i Jana Urbana.
REKLAMA
Zobacz wideo Jan Urban uderza w Michała Probierza?! "Też bym się wkurzył"
Reakcja rzecznika wywołała szeroki uśmiech na twarzy Lewandowskiego. Uśmiech, który - przynajmniej w mniemaniu zawodnika - powiedział wszystko i wystarczał za komentarz. A szkoda, bo chociaż temat kwestii kapitańskiej opaski powinien zostać załatwiony możliwie jak najszybciej, to pewne pytania na poniedziałkowej konferencji paść musiały.
Konferencji, która była pierwszą i prawdopodobnie jedyną możliwością, żeby dowiedzieć się, co Lewandowski myślał i czuł w trakcie czerwcowego zgrupowania. Zwłaszcza w kontekście reszty reprezentantów, których spotkał w szatni już za kadencji nowego selekcjonera.
Urban rozegrał temat wzorowo: jeszcze przed zgrupowaniem zdecydował, kto będzie kapitanem, poinformował o tym najpierw zawodników, a później opinię publiczną. Ale to nie sprawiło, iż pytania do Lewandowskiego przestały istnieć. Chociażby właśnie o to, na które nie było dane mu było odpowiedzieć.
Lewandowski zmarnował dużą szansę
A to dotyczyło tego, czy Lewandowski sprawę kapitańskiej opaski będzie jeszcze wyjaśniał w szatni, z resztą drużyny. Drużyny, która w czerwcu była bardzo podzielona. Części nie podobało się, iż kapitan zostawił ją przed ważnym meczem w Helsinkach i nie przyjechał na zgrupowanie. Inni kręcili nosem na sposób rozegrania sprawy z przyjazdem na pożegnanie Kamila Grosickiego.
W końcu kadrowicze nie byli też jednomyślni w sprawie odebrania Lewandowskiemu opaski kapitana. Brak jasnej i spójnej komunikacji ze strony PZPN sprawił, iż wokół kadry zrobił się smród, narosło mnóstwo plotek, domysłów i niedopowiedzeń. Przez nie związek na dobę przed kluczowym meczem musiał publikować pokraczne oświadczenie, które tylko pogorszyło i tak fatalną sytuację.
- Chyba nie jest to dobry moment, żeby o tym opowiadać. Nie była to łatwa sytuacja dla mnie i reprezentacji. Wyciągnęliśmy wnioski - rzucił Lewandowski w poniedziałek przy okazji innego pytania. I właśnie chodzi o to, iż poniedziałek był idealnym momentem na to, by opowiadać i o tym, jak ta sprawa została załatwiona, i o tym, co Lewandowski czuł, kiedy myślał w czerwcu o reprezentantach Polski.
To był idealny moment, by postawić sprawę jasno i rzeczywiście w zupełności ją załatwić. Brak konkretu znów zostawia wątpliwości i może rodzić kolejne plotki. Zwłaszcza jeżeli Polakom nie pójdzie w Rotterdamie. Wtedy pod lupę brany będzie każdy gest Lewandowskiego w kierunku kolegów z boiska i każdy gest kolegów z boiska w kierunku Lewandowskiego. Jakiekolwiek spięcie znów zrodzi pytania.
Po poniedziałkowej konferencji prasowej trudno nie mieć poczucia, iż Lewandowski już pierwszego dnia zgrupowania zmarnował dobrą okazję. Na razie na pełne oczyszczenie atmosfery wokół drużyny i w samym zespole. Szansa do rehabilitacji w czwartek na boisku w Rotterdamie, gdzie dobry wynik - przynajmniej na chwilę - przykryje wszystkie problemy. Ale to zadanie dużo trudniejsze niż to poniedziałkowe.