TVP drugi raz zrobiła ten sam błąd. Oto rzeczywistość po wyborach

10 godzin temu
Liga Mistrzów znów może zniknąć z otwartej telewizji w Polsce. TVP po wyborach prezydenckich zamroziła negocjacje z Canal+ w sprawie sublicencji. Kibice raczej nie będą płakać z tego powodu.
O tym, iż Liga Mistrzów może zniknąć z TVP, pierwszy napisał Kacper Sosnowski na Sport.pl. Wybory prezydenckie sprawiły, iż obecny rząd nie może liczyć na zmiany w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, a co za tym idzie, nie ma możliwości zmienić obecnego statusu telewizji publicznej, postawionej w stan likwidacji przez ministra Bartłomieja Sienkiewicza w grudniu 2023 roku.


REKLAMA


Zobacz wideo Lewandowski buduje imponującą posiadłość! To tu może zamieszkać po karierze


Polacy zabrali głos: dość marnotrawstwa
Pod tekstem zabrali głos czytelnicy. W sondzie z pytaniem: "Czy liczysz na Ligę Mistrzów w TVP?", najczęściej wybieraną opcją była: "Niekoniecznie, to bezsensowne wydawanie pieniędzy". W ten sposób aż 65,5 proc. głosujących wyraziło swoją opinię. Biorąc pod uwagę dużą liczbę głosujących (prawie sześć tys.), to dość miarodajne wyniki.


I trudno się z takim werdyktem nie zgodzić. Jak pisze Kacper Sosnowski, jeden mecz pokazywany w TVP kosztował stację 800 tys. euro, czyli nieco więcej niż 3,4 mln zł. To gigantyczna kwota, biorąc pod uwagę, iż okrzyknięte najdroższym serialem w historii TVP: "Drogi wolności" kosztowały według prasowych przecieków jedynie ok. 1,5 mln zł za odcinek, a oglądalność miał dużo wyższą niż Liga Mistrzów. Najpopularniejszy w TVP serial "M jak Miłość" kosztuje podobno około 300 tys. złotych za odcinek.
Wydawanie tak gigantycznej kwoty za Champions League byłoby choć trochę uzasadnione, gdyby mecze cieszyły się w TVP wielką oglądalnością. Tymczasem z tym było bardzo słabo. Według umowy publiczna telewizja miała prawo do meczów tzw. drugiego wyboru. Kibice nie mieli więc okazji zobaczyć żadnego spotkania z udziałem Roberta Lewandowskiego. W rezultacie spotkania miały jedynie po kilkaset tysięcy widzów. Tylko finał od biedy można nazwać telewizyjnym hitem z widownią rzędu 2,3 mln. To i tak o wiele mniej niż w poprzedniej dekadzie, gdy finał regularnie oglądało ponad 3 mln widzów i to bez uwzględnienia tzw. widowni poza domem i internetowej. Te grupy widzów doliczane są do wyników oglądalności od niedawna.
TVP drugi raz zrobiła ten sam błąd
To, iż Liga Mistrzów nie będzie hitem w TVP, można się było spodziewać. w okresie 2022/23, gdy telewizja publiczna pokazywała środowe mecze pierwszego wyboru, średnia oglądalność piętnastu transmisji wyniosła zaledwie 1,16 mln. Trzeba jednak pamiętać, iż ten wynik był zawyżony dzięki meczom z udziałem Roberta Lewandowskiego. Bez Polaka na boisku spotkania miały zwykle oglądalność poniżej miliona. I wtedy, i teraz ogromne wydatki na Ligę Mistrzów trudno uznać za uzasadnione.


Trudno też zrozumieć, dlaczego TVP zawarła jeszcze gorszą umowę niż za prezesury Jacka Kurskiego. Chyba nowe władze uwierzyły w lansowany przez długie lata spin, iż kibice nie oglądają Ligi Mistrzów w TVP, bo telewizja publiczna stała się propagandówką Prawa i Sprawiedliwości.


Nawiasem mówiąc, Polska była jednym z ostatnich krajów, w którym Liga Mistrzów gościła w otwartej telewizji poza finałem. Najwcześniej z pokazywania najważniejszych klubowych rozgrywek w Europie w otwartej telewizji zrezygnowali Brytyjczycy i Francuzi. Niemcy i Hiszpanie nie mają tego od 2018 roku.
Z punktu widzenia rentowności piłka nożna to katastrofa
Powód był zawsze ten sam: cena. UEFA kieruje się w wyborze swoich partnerów medialnych tylko i wyłącznie maksymalizacją przychodów. W rezultacie telewizje otwarte, które finansowane są jedynie z reklam lub podatków (u nas tę funkcję pełni abonament radiowo-telewizyjny) w przypadku nadawców publicznych musiałby się zgodzić z góry na gigantyczne straty finansowe, które generowałyby mecze Ligi Mistrzów.
Tu warto zauważyć, iż pokazywanie meczów piłkarskich choćby tych najpopularniejszych rozgrywek przynosi stacjom otwartym straty. O ile w przypadku mistrzostw świata czy Europy wysokie wydatki można uzasadnić wysoką oglądalnością, która winduje stację w rankingach rocznych, o tyle w przypadku Ligi Mistrzów nie ma o tym mowy. Jej widownia od lat sukcesywnie spada w całej Europie.


Najlepszym przykładem jest telewizja Antena3, która pokazywała Ligę Mistrzów w Hiszpanii do sezonu 2017/18. Rok po zakończeniu współpracy z UEFA stacja poprawiła choćby wyniki oglądalności. Dyrektor generalny koncernu Atresmedia, do którego należy kanał, powiedział: "Z punktu widzenia rentowności, piłka nożna to katastrofa".
Idź do oryginalnego materiału