Wilfredo Leon wspólnie z reprezentacją Polski walczy o medal rozgrywanych na Filipinach mistrzostw świata w siatkówce. Już w środę 24 września o 14:00 czeka go ćwierćfinał z Turcją. Od blisko roku polscy kibice mogą go jednak oglądać nie tylko w reprezentacyjnych barwach. Pochodzący z Kuby przyjmujący związał się z Bogdanką LUK Lublin i cały poprzedni sezon spędził na parkietach PlusLigi. Trafił tam, pomimo iż w poprzednim klubie - Perugii - był najlepiej opłacanym siatkarzem świata. Jak zatem wyglądają jego zarobki?
REKLAMA
Zobacz wideo Maria Żodzik wicemistrzynią świata w skoku wzwyż! "Marzyłam o tym medalu"
Leon był najlepiej zarabiającym siatkarzem świata, a tu takie słowa. "Wystarcza, by nazwać mnie..."
Sam zainteresowany wypowiedział się o nich nieco ponad rok temu w trakcie igrzysk olimpijskich w Paryżu. - Wiem, iż mówią o mnie, iż jestem obrzydliwie bogaty. Ale wszystko jest kwestią perspektywy. jeżeli na Kubie ktoś ma dobry dom, a jego żona i dzieci mają co jeść i w co się ubrać, to zdaniem wielu już jest bogaty. Mam auto i stać mnie na wakacje, to wystarcza, by na Kubie nazwać mnie osobą zamożną - stwierdził w rozmowie z rosyjskim portalem volley.ru. O konkretnych kwotach jednak nie mówił. Te ujawnił we wrześniu zeszłego roku Polsat Sport.
Jak wówczas podawał, Leon za rok gry w SIR Safety Perugia inkasował 1,4 mln dolarów, co dawało nieco ponad 6 milionów złotych. A to czyniło z niego najlepiej zarabiającego siatkarza na świecie. Po przejściu do Lublina stracił jednak to miano na rzecz Earvina N’Gapetha. Francuz w tureckim Halkbanku miał zarabiać tylko kilka mniej, bo 1,35 mln dolarów. A jakie pieniądze Leon otrzymuje w Polsce.
Oto zarobki Wilfredo Leona. Tyle płacą mu w Lublinie
Według nieoficjalnych informacji Polsatu Sport chodzi o kwotę rzędu 800-900 tysięcy euro, czyli przy obecnym kursie 3,4-3,8 mln zł. W porównaniu z przeciętnymi zarobkami w PlusLidze to jednak ogromna kwota. Przyjmuje się, iż te wahają się w graniach 15-20 tysięcy euro za miesiąc (760 tys.-1 mln zł rocznie).
Sam Wilfredo Leon podkreślał jednak, iż przy zmianie klubu nie kierował się kwestiami finansowymi. - jeżeli chodzi o propozycję z najwyższym kontraktem, to przyszła ona z zagranicy. Ale mnie w tej chwili nie chodzi o bicie finansowych rekordów, to nie jest dla mnie punkt numer jeden - przyznał w rozmowie z Interią. - Ja po prostu w tej chwili chcę być w Polsce, żeby tutaj posłać moje dzieciaki do szkoły - wyjaśnił.