Urban nie certolił się z piłkarzem. "Szybko sprowadził na ziemię"

2 godzin temu
Nie milkną echa wrześniowego zgrupowania reprezentacji Polski. Jan Urban zebrał dobre oceny za swój debiut, a zdaniem wielu, przede wszystkim wprowadził w końcu do naszej kadry normalną, zdrową atmosferę, czego u Michała Probierza nie było wcale. Urban ma w sobie luz, którym umie zarazić piłkarzy. Jednak jak podkreślił w programie "To jest Sport.pl" jego były podopieczny z Legii Warszawa Jakub Kosecki, luz luzem, ale gdy trzeba, trener wie też kiedy powiedzieć "stop".
Za Janem Urbanem debiut w roli selekcjonera reprezentacji Polski. Były trener Górnika Zabrze został rzucony na bardzo głęboką wodę, bo na dzień dobry musiał zagrać dwa piekielnie ważne mecze eliminacji do mistrzostw świata, z czego jeden na wyjeździe z Holandią. Na nasze szczęście zaczął pełnienie tej funkcji w sposób udany, bo Polska wyrwała z Rotterdamie remis 1:1, a potem w Chorzowie ograła 3:1 Finlandię i wróciła na dobrą drogę do zajęcia co najmniej drugiego miejsca w grupie oraz gry w barażach.


REKLAMA


Zobacz wideo Kosecki szczerze o Urbanie: Przekroczyłem granicę, ale gwałtownie mnie sprowadził na ziemię


Urban zaczął od oczyszczenia atmosfery. Mało kto umie to tak dobrze
Trener Urban nie miał zbytnio czasu, by taktycznie zrewolucjonizować grę tej kadry. Miał jednak czas, by, jak to się mówi, "otworzyć okno". Przewietrzyć atmosferę w tej kadrze, która za czasów Michała Probierza była niezwykle gęsta. Sporo osób na to liczyło, gdy Urban został zatrudniony. To szkoleniowiec znany z tego, iż potrafi nadawać na tych samych falach z piłkarzami i wprowadzić dobrą atmosferę. Nie znaczy to jednak, iż można mu wejść na głowę. Jakub Kosecki, który pracował z Urbanem w Legii Warszawa, w programie "To jest Sport.pl" podkreślił, iż obecny selekcjoner reprezentacji Polski ma granicę. Jej przekraczać nie wolno, bo inaczej skończy się tak, jak jemu samemu się zdarzyło.


Kosecki przestrzega piłkarzy reprezentacji
- Sam jego sposób chodzenia, patrzysz na niego, widać, iż to jest były piłkarz. Łapiesz ten luz, żartem potrafi rzucić, potrafi się śmiać. Ale gdy trzeba, wymaga od tych zawodników. Nie da przekroczyć tej cienkiej granicy. Gdy ją przekroczysz, wchodzisz w sferę przyjaciela. Ja choćby miałem taką chwilę, iż przekraczałem tę granicę i szybciutko dostałem obuchem w głowę. Przypomniał mi, iż nie jesteśmy kumplami i to, iż grał z moim tatą w Osasunie, nie znaczy, iż będziemy sobie teraz żółwiki przybijać - powiedział Kosecki (jego ojciec Roman grał z Janem Urbanem w Osasunie Pampeluna w okresie 1992/93).


Kolejne efekty pracy Jana Urbana możemy zobaczyć w październiku. Polska najpierw 9 października zagra sparing na Stadionie Śląskim z Nową Zelandią, a później wyjedzie na Litwę, by 12 października rozegrać kolejne ważne spotkanie w ramach eliminacji do mundialu.
Idź do oryginalnego materiału