Dzięki przejęciu klubu przez Alexa Haditaghiego pogrążona do niedawna w dużych problemach finansowych Pogoń Szczecin wychodzi na prostą. Kanadyjski biznesmen spłacił m.in. wszelkie zaległości finansowe wobec drużyny Roberta Kolendowicza, która w tej rundzie spisuje się bardzo dobrze, choć w najważniejszym dla siebie meczu przegrała finał Pucharu Polski z Legią Warszawa 3:4. Nowe porządki Haditaghiego w klubie ze Szczecina nie przebiegają jednak w ciszy i spokoju, a w środę otrzymaliśmy kolejne tego potwierdzenie.
REKLAMA
Zobacz wideo Duet Szczęsny - Krychowiak powraca! Co tam się działo
Alex Haditaghi atakuje znanego agenta i Jarosława Mroczka. "Nie będziemy tolerować korupcji i pasożytów"
W środowe popołudnie Alex Haditaghi opublikował spore oświadczenie, w którym wytoczył wojnę agentowi piłkarskiemu Przemysławowi Pańtakowi, który w przeszłości miał bardzo dużą łatwość w pozyskiwaniu do swojej agencji wychowanków akademii Pogoni, w tym choćby Kacpra Kozłowskiego. w tej chwili reprezentuje on Kacpra Smolińskiego i Marcela Wędrychowskiego.
- Nasi prawnicy wydali zakaz ze skutkiem natychmiastowym dla agenta piłkarskiego, Przemka Pańtaka, zabraniając mu wstępu na jakiekolwiek mecze Pogoni Szczecin, wydarzenia klubowe oraz przebywania na obiektach, boiskach, terenach akademii - poinformował Haditaghi, który zapowiedział również, iż nakazał swoim prawnikom rozpoczęcie kroków prawnych przeciwko byłemu agentowi Arkadiusza Milika.
Kanadyjczyk w swoim oświadczeniu odniósł się również również do byłego właściciela i prezesa klubu, Jarosława Mroczka. - Dwa tygodnie temu poinformowałem Jarka Mroczka, iż bezzwłocznie przestaje on reprezentować klub na spotkaniach udziałowców Ekstraklasy, w radzie nadzorczej Ekstraklasy, a także jakichkolwiek innych organizacjach sportowych i biznesowych. Nie będzie też częścią rady nadzorczej klubu w przyszłości - napisał.
Co więcej, audyt wewnątrz klubu miał wykazać wiele nieprawidłowości w Pogoni Szczecin i jej akademii, wobec czego, jak informuje Alex Haditaghi, grupa osób związana z tymi podmiotami została zwolniona lub poproszona o złożenie rezygnacji. Wszystkim zarzucono działanie przeciwko interesowi szczecińskiego klubu, a ich personalia zostaną ujawnione dopiero po tym, jak sprawa kroków prawnych wobec nich się rozwinie.
- Pozwólcie mi być szczerym. Ten klub nie będzie tolerował korupcji, pasożytów ani nikogo innego, kto kradnie, kłamie czy nie tworzy jedności z klubem. Te dni już minęły - stwierdził Haditaghi, po czym rozwinął myśl. - Nie pozwolimy, aby ten klub kiedykolwiek stał się tym, czym był wcześniej – klubem tonącym w długach rzędu 68-70 milionów złotych, kontrolowanym lub zarządzanym przez skorumpowanych ludzi pozbawionych moralności.
Co z pieniędzmi za Kacpra Kozłowskiego? "Zniknęło sześć milionów"
Oświadczenie i działania Alexa Haditaghiego są niejako odpowiedzią na wtorkowy wywiad byłego dyrektora sportowego Dariusza Adamczuka, który zarzucił m.in. iż przy CEO Pogoni Szczecin Tanie Keslerze działa agent piłkarski Mariusz Mowlik. - Tego kontaktu nie było zbyt dużo. Mimo iż tematów mieliśmy wiele, odbyły się bodajże dwa spotkania. Myślę, iż o jedno za dużo. Na tym spotkaniu, gdzie ustalaliśmy mniej więcej, z kim mamy przedłużyć kontrakt, a z kim nie, był Mariusz Mowlik. Dla mnie to konflikt interesów, jeżeli na takim spotkaniu jest menedżer - mówił Adamczuk.
Tyle, iż od lat w szczecińskim środowisku mówiło się o tym, iż przy Adamczuku równie duży wpływ na działanie Pogoni miał właśnie Przemysław Pańtak. I co więcej, Haditaghi w innym tweecie potwierdził pogłoski o nieprawidłowościach przy transferze jednego z ówczesnych klientów Pańtaka, Kacpra Kozłowskiego, do Brighton&Hove Albion. Z 10 milionów euro zapłaconych przez Anglików zaledwie 4 miały trafić do klubu, a pozostałe 6 zniknąć w formie rozmaitych prowizji.
- Klub sprzedał go za 10 milionów euro, ale 6 milionów zniknęło i zostało wypłacone agentom, w tym Pańtakowi — najwyższa prowizja, jaką kiedykolwiek zarobił agent w historii Pogoni, o ile wiem. Reszta pieniędzy trafiła do kilku innych osób. przez cały czas próbujemy to wszystko rozgryźć — to kompletna czarna skrzynka. Więc tak, klub ostatecznie otrzymał tylko około 4 z 10 milionów z tego transferu. Są to przybliżone liczby, ale są bardzo bliskie prawdy - opisał Haditaghi.
- Najbardziej niewiarygodne jest to, iż niedawno musiałem zapłacić pieniądze grupie ludzi z tej sprzedaży - sprzed lat - tylko po to, aby zabezpieczyć naszą licencję na przyszły rok. Jak to w ogóle możliwe? To jest absolutnie szalone - dodał Kanadyjczyk.
Pańtak odpowiada Haditaghiemu. "Jak ktoś pluje mi w twarz, nie będę mówił, iż deszcz pada"
Na odpowiedź Przemysława Pańtaka nie trzeba było długo czekać. Agent na profilu swojej agencji F-MG.com opublikował oświadczenie, w którym odparł te zarzuty i także zapowiedział wyciągnięcie kroków prawnych wobec właściciela Pogoni Szczecin.
Pańtak zaprzeczył w nim, iż pełnił jakąkolwiek funkcję w klubie czy też miał wpływ na podejmowane decyzje przez pion sportowy klubu. Przyznał za to, iż faktycznie jest jednym z wierzycieli klubu, ale "mając na sercu jego dobro" nie domagał się natychmiastowej zapłaty należnych pieniędzy, prolongując długi.
Później jednak agent piłkarski uderzył w Alexa Haditaghiego. - Miesiąc temu Pan Alex Haditaghi zażądał ode mnie rezygnacji z należnego mi wynagrodzenia, grożąc "medialnym zniszczeniem", co w tej chwili realizuje, zarzucając mi "korupcję, pasożytnictwo, kradzież, kłamstwo i brak uczciwości". Mogę się jedynie domyślać, iż jego akcja wymierzona w wiele - oprócz mnie osób - spowodowana jest niemożnością wywiązania się przez pana Alexa Haditaghi z przyjętych zobowiązań finansowych, w szczególności wobec nieosiągnięcia przez klub celu sportowego - napisał.
- jeżeli ktoś pluje mi w twarz, nie będę mówił, iż deszcz pada i jestem zmuszony skierować sprawę do organów ścigania oraz do sądu - podsumował były agent Arkadiusza Milika.
Jarosław Mroczek i Dariusz Adamczuk z zakazem wstępu na stadion Pogoni? "Żenująca sytuacja"
Jak informuje portal Weszło, w przypadku Jarosława Mroczka Alex Haditaghi nie poprzestał na krokach opisanych w oświadczeniu. Były właściciel i prezes Pogoni miał dostać również zakaz wstępu do strefy VIP na meczach "Portowców".
"Były właściciel Pogoni wraz z małżonką otrzymał zakaz wstępu na strefę VIP szczecińskiego obiektu. Kupienia biletu na zwykłe sektory nikt mu nie zabroni, ale nie będzie dłużej gościem klubu. Informację potwierdził nam sam zainteresowany" - napisało Weszło, po czym zacytowało słowa Jarosława Mroczka, który zapowiedział oświadczenie w tej sprawie. - Tak, niedługo wydam oświadczenie. Ta sytuacja jest żenująca, nie wiem, co się temu panu stało - stwierdził Mroczek.
Według portalu identycznie Haditaghi potraktował także byłego już dyrektora sportowego klubu Dariusza Adamczuka, jednak ten jeszcze nie potwierdził dziennikarzom Weszło tych informacji.
Pomimo porażki w finale Pucharu Polski z Legią Warszawa, Pogoń Szczecin wciąż bardzo liczy się w walce o trzecie miejsce w Ekstraklasie i grę w eliminacjach Ligi Konferencji. Do trzeciej Jagiellonii Białystok "Portowcy" tracą zaledwie trzy punkty, a mają o jedno spotkanie rozegrane mniej. W najbliższej kolejce piłkarze Roberta Kolendowicza zmierzą się na wyjeździe z Radomiakiem Radom w sobotę 10 maja.