Wybitna postać "New York Times" wskazała faworytkę meczu Świątek - Sabalenka

1 dzień temu
Na spotkanie Igi Świątek z Aryną Sabalenką w Roland Garros czeka cały tenisowy świat. Legenda "New York Times", dziennikarz Christopher Clarey, w rozmowie ze Sport.pl tłumaczy, co przemawia na korzyść Polki, a co na Białorusinki. Ma także swój typ. - 55 do 45. To mała faworytka - przyznaje.
W czwartek Iga Świątek i Aryna Sabalenka zmierzą się w półfinale Roland Garros. To spotkanie, na które czeka cały tenisowy świat. Wielki hit paryskiej imprezy, być może "przedwczesny finał". Polka i Białorusinka nie miały okazji mierzyć się ze sobą od sierpniowego turnieju w Cincinnati, gdzie Sabalenka wygrała 6:3, 6:3. Pierwszy raz spotkają się na paryskich kortach ziemnych.


REKLAMA


Zobacz wideo Jakub Kosecki o kryzysie psychicznym Igi Świątek: Ta sytuacja weszła jej mocno do głowy


Jakie argumenty ma przed tym meczem Świątek, a jakie Sabalenka? W stolicy Francji rozmawiamy z Christopherem Clarey'em. To jeden z najbardziej znanych i cenionych dziennikarzy tenisowych na świecie. Przez ponad 30 lat pisał o tenisie dla "New York Times". Relacjonował ponad sto turniejów wielkoszlemowych, był na 16 igrzyskach. Dziś prowadzi własną stronę Tennis&Beyond.
Świątek odżyła w Paryżu?
- Iga wielokrotnie udowodniała, jak świetnie radzi sobie na mączce. Wciąż to potrafi w Paryżu. Obserwuję ją od kilku dni i dostrzegam więcej skupienia i konsekwencji w grze, gdy przychodzą najważniejsze punkty, najważniejsze momenty. Pod tym względem wygląda to u niej lepiej niż w ostatnich miesiącach. Ma kontrolę nad wymianami - przyznaje Clarey w rozmowie ze Sport.pl.


Polka w drodze do półfinału Roland Garros pokonała kolejno Rebeccę Sramkova, Emmę Raducanu, Jaqueline Cristian, Jelenę Rybakinę oraz Elinę Switolinę. - Wypadła w tych meczach bardzo dobrze, ale nie da się ich porównać do starcia z Aryną Sabalenką. To inny rodzaj wyzwania. To będzie walka na całego, o finał, żadna z nich nie odpuści ani przez sekundę - wskazuje nas rozmówca.
Sabalenka w tym turnieju ograła Kamillę Rachimową, Jil Teichmann, Olgę Danilović, Amandę Anisimovą oraz Qinwen Zheng. Amerykański dziennikarz przypomina, iż nie ma lepszej nawierzchni dla Świątek do pokonania Sabalenki niż mączka, zwłaszcza ta paryska, gdzie triumfowała już cztery razy. - Iga czuje w Paryżu to, co czuł Rafael przez cały czas - korty Roland Garros to jej dom. To dodaje jej pewności siebie, gdy wygrywa tyle spotkań na jednym obiekcie (już 26 z rzędu - red). Aryna nie ma jeszcze takiego miejsca, generalnie korty twarde są dla niej najbardziej komfortowe, ale takiej jednej lokalizacji w Wielkim Szlemie się nie doczekała.


Dla Białorusinki takim turniejem mógł być Australian Open, ale w styczniu przegrała w finale w Melbourne z Madison Keys. W Australii zdobywał dwa tytuły (2023 i 2024), oraz jeden w Nowym Jorku w poprzednim sezonie. Nawierzchnia twarda należy do jej ulubionych warunków, ale w ostatnich miesiącach znacznie poprawiła się także na mączce. Kilka tygodni temu wygrała imprezę w Madrycie i doszła do finału w Stuttgarcie, rok temu była finalistką w Rzymie i w stolicy Hiszpanii.
Sabalenka zmienia się
Christopher Clarey uważa, iż Sabalenka po latach dostosowała swój styl gry do kortów ziemnych. - Aryna lepiej dziś zarządza siłą uderzeń na ziemi. Wie, kiedy podejmować ryzyko, a kiedy zagrać lżej, wolniej, czasem choćby pod górę. Poprawiła technikę, dzięki czemu częściej urozmaica grę. Nie opiera się tylko na mocy uderzeń, ale także zaskakuje skrótami, wolejami. Lepiej też porusza się po korcie, również na mączce. W przeszłości to była jej słabość.
Świątek czy Sabalenka - która z nich wygra czwartkowy półfinał? Doświadczony dziennikarz uważa, iż to zależy przede wszystkim od naszej tenisistki. - jeżeli obie zagrają na sto procent możliwości, myślę, iż Iga pokona Arynę. najważniejsze pytanie brzmi, czy Iga będzie w stanie wskoczyć na najwyższy poziom i się na nim utrzymywać przez większość meczu.
Czytaj także: Burza w reprezentacji Polski po słowach zawodniczki


Zdaniem Clareya zadecydować może aspekt mentalny. Z jednej strony Świątek od roku nie zdołała awansować do finału w żadnym z turniejów, przegrywała głównie na etapie półfinałowym lub ćwierćfinałowym. - Sabalenka ma pewną przewagę mentalną nad nią, może czuć się pewniej z uwagi na to, co działo się w tym sezonie.
Pytania o godzinę meczu
Z drugiej strony Białorusinka przegrała już w tym roku kilka ważnych spotkań. To wspomniany finał Australian Open czy w Indian Wells z Mirrą Andriejewą lub w Sttutgarcie z Jeleną Ostapenko. Ma sporą przewagę w rankingu WTA nad rywalkami, ale nie jest nie do pokonania. Niemniej zdaniem naszego rozmówcy z uwagi na to, jak wyglądały ostatnie miesiące w wykonaniu Świątek i Sabalenki ta druga będzie w czwartek "małą faworytką". - Stawiam 55 do 45 dla Aryny. Od dłuższego czasu gra najlepiej na świecie w kobiecym tenisie.
Spotkanie Polki z Białorusinką rozpocznie się w Paryżu o godzinie 15. Wielu kibiców i ekspertów zastanawiało się ostatnio, dlaczego mecze kobiecego tenisa nie są rozgrywane na Roland Garros w sesji wieczornej. Temat wrócił w przypadku starcia liderki rankingu z naszą tenisistką, które zdaniem wielu mogłoby zacząć się później - najlepiej wieczorem w idealnym czasie dla widzów.
- 15 to nie taka zła pora dla francuskich kibiców, gorsza dla reszty Europy, która pracuje - mówi Clarey. I zauważa, jak w środę Francuzi potraktowali ćwierćfinał Coco Gauff - Madison Keys. - Zagrały dwie amerykańskie mistrzynie wielkoszlemowe, a ich pojedynek wyznaczono na godzinę 11 czasu miejscowego. To była 2:00 w nocy na zachodnim wybrzeżu USA, gdzie jest wielki rynek dla tenisa. Nadawca TNT Sports zapłacił 650 mln dolarów za 10 lat pokazywania Roland Garros, a mecz Keys - Gauff dali w środku nocy.


Nasz rozmówca twierdzi, iż mecze męskiego tenisa przez cały czas będą stawiane wyżej przez organizatorów French Open, mimo iż największy mistrz turnieju, Rafael Nadal, zakończył już karierę. Hiszpan kilkanaście dni temu pożegnał się z francuskimi kibicami podczas wyjątkowego wydarzenia organizowanego na korcie centralnym imienia Philippe'a Chatriera.
Pożegnanie godne "Rafy"
Christopher Clarey przyglądał się tej ceremonii z bliska. Niedawno wyszła jego książka "Wojownik. Rafael przez cały czas i jego królestwo" o sukcesach Hiszpana na paryskiej mączce, jest już dostępna w Polsce. Dziennikarz uważa, iż pożegnanie, jakie przygotowali Francuzi Nadalowi to "najbardziej wzruszający moment w całym tegorocznym turnieju." Na miejscu pojawili się m.in. Roger Federer, Novak Djoković i Andy Murray, którzy przez lata rywalizowali z Hiszpanem.
- Bez porównania była to lepsza ceremonia niż ta w Maladze. Ostatnie dwa lata spędziłem na przygotowywaniu książki o Nadalu. Dla mnie on tak naprawdę zakończył karierę dopiero teraz, w stolicy Francji i po tej ceremonii. Malaga była bez znaczenia, bez jego bliskich, bez największych rywali. Nie było tej atmosfery - zauważa Clarey.
Rafael przez cały czas swój ostatni mecz rozegrał w listopadzie w Hiszpanii podczas finałów Pucharu Davisa. Taka była jego decyzja, by na koniec zagrać dla kadry. Gospodarze liczyli jednak, iż zespół awansuje co najmniej do półfinału, a przegrał rundę wcześniej z Holandią. Nikt nie był na to gotowy, ceremonia pożegnania Nadala wypadła blado, zabrakło wielu gości. - To była tandeta - grzmiał trener "Rafy" Carlos Moya.
Idź do oryginalnego materiału